Podczas niedawnej gali UFC 212 Stipe Miocic obronił mistrzowski pas w walce z Juniorem dos Santosem. Był to rewanż, za walkę sprzed dwóch lat, kiedy to JDS pokonał na punkty Amerykanina. W programie “The Jim Rome Show”, Mioci powiedział, że właśnie dzięki tej ostatniej porażce zyskał pewność, że w przyszłości zostanie mistrzem.
Uważa, że więcej uczymy się z naszych porażek, niż z wygranych. Ostatnia przegrana z JDS bardzo mi pomogła. Pokazała mi, czego faktycznie potrzebuję i pokazała mi również, że mogą się mierzyć z każdym i ostatecznie zostać mistrzem.
Miocic, który na co dzień pracuje w straży pożarnej powiedział również, że bardzo odpowiada mu jego aktualne życie i mimo bycia mistrzem UFC, nie chce go zmieniać.
Otaczam się dobrymi ludźmi. Mam wspaniałą żonę, rodzinę, przyjaciół, kolegów z maty, współpracowników w straży pożarnej. To dzięki nim jestem jaki jestem. Uwielbiam to co robię i uwielbiam ludzi, którzy mnie wspierają. Zazwyczaj gdy wracam do pracy, koledzy mi gratulują, a potem mówią, żeby poszedł wyczyścić toalety, albo zrobił coś również fajnego (śmiech). Nie patrzą na mnie jak na mistrza. Nie chcę rezygnować z tego, czym się zajmuję. Całe życie pomagałem ludziom, sam też otrzymywałem od innych pomoc, więc mogę się w jakiś sposób odwdzięczyć. Pracowałem bardzo długo i ciężko na to, by zostać strażakiem. Moja mama jest ze mnie dumna, jest dumna, że jej syn ciężko pracuje.
Stipe to jest gość, wygląda na to, że jeszcze długo będzie mistrzował. Nie sądzę żeby Cain kiedykolwiek wrócił do poziomu który pozwoliłby mu z nim powalczyć a Ngannou to jeszcze nie to, Miocić powinien spokojnie parę lat utrzymać pas. Widać, że cały czas pracuje i się rozwija, warunki ma świetne, w głowie poukładane – trochę mało medialny jak na mistrza ale lepszy on niż wielki czarnuch.