UFC niczym dojrzały rybak ponownie spogląda na nasze dorodne jezioro. W roli swoistego frutti di mare pokazują się polskie talenty mieszanych sztuk walki. Pierwszy tego rodzaju połów był już widoczny na przełomie 2014 i 2015 roku przed kwietniowym UFC Fight Night: Cro Cop vs Gonzaga 2 w Krakowie. Teraz ukazuje się nam jego druga odsłona, tym razem związana z nadchodzącą październikową imprezą w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie.

Z tarliska wypłynął już Adam Wieczorek, który w czwartek, w moim odczuciu dość niespodziewanie, został zawodnikiem najlepszej organizacji MMA na świecie. Kto jako kolejny może zostać złowiony przez Danę White’a i spółkę? Przeanalizuj ranking, w którym ukazałem fighterów moim skromnym zdaniem zasługujących na umowę ze światowym potentatem.

Oskar Piechota

Faworyt, mój osobisty numer jeden w kontekście angażu w Ultimate Fighting Championship. Jego zatrudnienie w kontekście gali w Gdańsku byłoby jak najbardziej racjonalne – wszak „Imadło” to człowiek z Trójmiasta. W rankingu polskiej wagi średniej aktualny zawodnik Spartan Fight ustępuje jedynie świętej już trójcy, czyli Krzysztofowi Jotce, Mamedowi Chalidowowi i Michałowi Materli.

Ku przypomnieniu – Piechota na osiem walk wygrał siedem i raz zremisował. Wynik niezły, a na dodatek 27-latek bilans ten może dodatkowo poprawić już 1 kwietnia. Nie na żarty, bo podczas siódmej edycji Spartan Fight, do której dojdzie w Chorzowie. Wówczas zmierzy się z Brazylijczykiem Adrianem Balbym. Tak, dokładnie wtedy do oktagonu miał wyjść też Adam Wieczorek. W przypadku „Siwego” wiadomo już, że występ trzeba było anulować właśnie ze względu na kontrakt z UFC.

Byłoby miło, gdyby wielokrotny medalista mistrzostw ADCC podzielił los chorzowianina i zasilił prestiżową kategorię do 84 kilogramów. Śmiało mogę stwierdzić, iż „Imadło” mógłby osiągnąć tam spory sukces. Krzysztof Jotko pokazał, że się da. Oskar Piechota to już teraz ścisła europejska czołówka, co warto byłoby solidnie zweryfikować w Octagonie.

Michał Andryszak

UFC lubi polską wagę ciężką. Potwierdza to fakt, że mamy tam na tę chwilę aż czterech naszych reprezentantów. Zawodnikami Ultimate Fighting Championship są już Adam Wieczorek, Damian Grabowski, Daniel Omielańczuk i Marcin Tybura, więc czemu nie spróbować z utalentowanym 24-latkiem?

Michał Andryszak niczym gwiazdy UFC oczekujące lepszych warunków finansowych za oceanem również bawi się w „wolnego agenta”, ale z małym wyjątkiem. Różnica jest taka, że ostatnio bydgoszczanin bił się dla rosyjskiego Absolute Championship Berkut. U czeczeńskich promotorów wiodło mu się wspaniale, co na pewno zostało zauważone przez amerykańskich obserwatorów.

Na sześć pojedynków jako pracownik Mairbeka Chasijewa Polak zaliczył tylko jedną wpadkę. I to stosunkowo dawno, bo pod koniec 2015 roku. Ostatnie szybkie i efektowne zwycięstwa nad Bjoernem Schmiedebergiem, Timem Hague’em i Denisem Smołdarewem w moich oczach ulokowały go w roli pretendenta do pasa mistrzowskiego, który aktualnie jest w posiadaniu Denisa Gołtsowa. Walka o ekskluzywne trofeum jest jak najbardziej możliwa, ale trzeba zaczekać na podjęcie decyzji związanej z dalszą karierą przez reprezentanta poznańskiego Ankosu. Andryszak do konfrontacji wyzywał ostatnio Iwana Sztyrkowa – ja widzę go nieco wyżej, z silniejszymi oponentami.

Inną wielką zaletą „Longera” są emocjonujące batalie i konsekwentny styl walki – na dwadzieścia pięć konfrontacji tylko dwukrotnie w ośmiokątnej klatce spędził dłużej niż pięć minut. Dwanaście nokautów i pięć poddań na osiemnaście triumfów? Takich zawodników UFC uwielbia. Amerykański kibic potrzebuje w oktagonie „gladiatora”, wojownika, a nie kolejnego nudziarza pokroju Jareda Rosholta.

Salim Touahri

Jeżeli październikowa gala UFC odbywała się w Krakowie, a nie w Gdańsku, to Salim Touahri ukazałby się w tym zestawieniu w roli Oskara Piechoty. Byłby wybranym przeze mnie „lokalnym bohaterem” muszącym stanowić część październikowej rozpiski.

Sądzę, iż „Grizzly’ego” kibicom przedstawiać nie trzeba. Na zawodowej scenie MMA obecny jest od 2010 roku i wiedzie mu się na tyle dobrze, że śmiało można go zakwalifikować w ścisłej czołówce polskiej wagi półśredniej. Włodarzy Ultimate Fighting Championship skusić może jego rekord dziesięciu zwycięstw i tylko jednej porażki, a przy tym efektowny styl walki. Reprezentant krakowskiego Grapplingu potrafi „przyłożyć”, o czym przekonali się już choćby Matt Inman, Gabor Szabo czy ostatnio Bajzet Chatchoszu w Rosji.

Touahri ma jednak jedną, ale wielką wadę, a w sumie, to raczej sporego pecha. Przeglądając jego profil na Tapology, widać masę odwołanych walk. Jedenaście pojedynków stoczonych przez prawie siedem lat to słaby wynik. Wynik, który należałoby poprawić. Oktagon UFC to idealne miejsce na korektę tego bilansu.

Sebastian Kotwica

Od pewnego czasu o tym zawodniku słyszę same pozytywy. Z krakowskiej Szkoły Walki Drwala co chwilę dochodzą do mnie wieści na temat postępów utalentowanego „piórkowego”. Sebastian Kotwica to ambitny zawodnik, co potwierdzają jego odważne słowa, przeradzające się w decyzje. Pochodzący z Kraśnika fighter celuje w Stany Zjednoczone. Liczne treningi w Jackson-Wink MMA, sparingi z najlepszymi – to robi wrażenie. A ponoć podopieczny Tomasza Drwala w maju ponownie szykuje się do wyprawy za ocean. Nic nie działa na młodego wojownika tak dobrze, jak treningi z najlepszymi.

Przywołam jeszcze trochę informacji na temat tego 24-latka, ponieważ jest to dość nowa postać na polskiej scenie sportów walki. Osiem zwycięstw, dwie porażki. Passa czterech triumfów, wszystkich przed czasem. I to w pierwszych rundach! Przez nokauty! Imponuje. A mimo wszystko, to o tym „piórkowym” nadal trochę cicho w mediach…

Kolejny pojedynek Sebastiana Kotwicy odbędzie się już 1 kwietnia na jedenastej edycji TFL: Slava Republic w jego rodzinnym Kraśniku. Rywalem ma być Guilherme Cadena legitymujący się bilansem 6-6, czyli teoretycznie przeciwnik jak najbardziej w zasięgu. Później niewykluczona jest kolejna konfrontacja, być może już w czerwcu.  W planach są też inne boje, do których dojść mogłoby, co najważniejsze, właśnie w USA. I ten ruch bardzo mi się podoba! Czasami zastanawiam się, czemu tak mało polskich fighterów decyduje się na testowanie swoich umiejętności poza granicami naszego kraju… Krakowianin zamierza przełamać ten trend i poszukać wyzwań za oceanem.

Jeżeli Kotwicy powiodą się kolejne starcia, to występ na UFC w Gdańsku byłby słuszny. Pozostaje mieć też nadzieję, że Stanów Zjednoczonych utalentowany Polak przywiezie nie tylko spory bagaż doświadczenia, ale też wzbogaconą książkę adresową. Urozmaiconą o numery do amerykańskich promotorów, managerów i matchmakerów.

Michał Oleksiejczuk

W zestawieniu uwzględniłem Sebastiana Kotwica, toteż pominięcie jego kolegi z organizacji Thunderstrike Fight League byłoby ciężkim grzechem. Ten zawodnik może skorzystać przede wszystkim na… słabości UFC. Walczy w wadze półciężkiej, ostatnimi czasy uważaną za jedną z najsłabiej obsadzonych dywizji światowego potentata, o ile nawet nie liderującą w tak niechlubnym zestawieniu.

Główna zaleta tego wojownika to wiek. 22 lata na karku i na koncie już dwanaście profesjonalnych walk, z czego dziesięć z nich to triumf. To może zrobić wrażenie. Rywale dobierani byli „w sam raz”. Stopniowe zwiększanie poziomu, który powinien nadal wzrastać za sprawą kontraktu z Fight Exclusive Night. Ostatnie wygrane nad Wojciechem Januszem i Łukaszem Klingerem udowadniają wysoką sportową wartość Oleksiejczuka.

Niestety, pech chciał, że 11 marca reprezentant Górnika Łęczna nie skrzyżował rękawic z Włochem Riccardem Nosiglią na FEN 16 w Warszawie. „Co się odwlecze, to nie uciecze” i nasz talent będzie mógł uatrakcyjnić rekord już 1 kwietnia na TFL 11, mierząc się ze znacznie bardziej doświadczonym Brazylijczykiem, Charlesem Andradem.

Jestem praktycznie pewien, że Michał Oleksiejczuk to zawodnik z potencjałem na UFC. Pytanie tylko, czy jeśli trafiłby do niej w przeciągu najbliższych miesięcy, to czy nie byłby to zbyt odważny krok… Lepiej odpowiednio dojrzeć niż porywać się z motyką na słońce.

Kamil Łebkowski

Gdybym pisał ten artykuł na początku miesiąca, to „Bomba” byłby moim pewniakiem co do występów w UFC w przeciągu najbliższych kilku miesięcy. 11 marca na warszawskim Torwarze stało się jednak coś, czego czołowy polski „piórkowy” nie widział nawet w najgorszych snach. Bolesna porażka, przerwanie efektownej passy wiktorii. Pogromcą okazał się być Brazylijczyk Gabriel Silva, brat znanego z Octagonu Ericka.

Nie ma co ukrywać – celem pogromcy Piotra Hallmanna od zawsze było Ultimate Fighting Championship. Prostym przykładem jest fakt, że na rzecz walk w Fight Exclusive Night mających zapewnić właśnie kontrakt za oceanem, Polak odrzucił lukratywną ofertę od Absolute Championship Berkut. U Rosjan miał mieć ponoć zagwarantowaną gażę o kilka razy większą niż u Pawła Jóźwiaka i Rafała Sawickiego, ale nad aspektami finansowymi żurominianin postawił sportowe ambicje i cele, spełnianie zawodowych marzeń.

Można mieć nadzieję, że Łebkowski szybko zdobędzie dwa-trzy zwycięstwa i przekona do siebie włodarzy amerykańskiej organizacji. Czasu jest jednak niewiele – to może nie wystarczyć…

Borys Mańkowski, Mateusz Gamrot

Tych fighterów przedstawiać nie trzeba. Pokrótce – „Diabeł Tasmański” to dominator nadwiślańskiej kategorii półśredniej, zaś „Gamer” nie ma sobie równych w limicie wagi lekkiej do 70 kilogramów.

Niestety, liderzy polskich rankingów nieprędko zwiążą się z UFC. Wręcz zdaje się, że ich walki dla najlepszej organizacji MMA na świecie, gdzie rywale w końcu byliby ich godni, to tylko złudne marzenia. Obaj zawodnicy są aktualnie gwiazdami Konfrontacji Sztuk Walki i wszystkie znaki na niebie, że przynajmniej przez najbliższy czas nimi pozostaną.

Na horyzoncie mają też zaplanowane walki podczas majowego Colosseum na warszawskim PGE Stadionie Narodowym. Pierwszy z nich powalczy w głównym pojedynku wieczoru przeciwko Mamedowi Chalidowowi (I tu powinienem się pochwalić, że ten „superfight” powstał na… Wirtualnej Polsce. Wywiady z obydwoma zawodnikami podchwyciła Konfrontacja Sztuk Walki, przeanalizowała pomysł zestawienia, przesłała oferty mistrzom i… Mamy to!), drugi zaś prawdopodobnie spotka się w okrągłej klatce z Normanem Parkie’em (W końcu wszystkie znaki na niebie, a zwłaszcza wpisy w social media, na to wskazują).

Pomarzyć jednak można. Karolina Kowalkiewicz i Jan Błachowicz też byli na tronach KSW, a jednak odeszli do światowego potentata. Być może któryś z członków poznańskiego duetu trenera Andrzeja Kościelskiego również zdecyduje się na tak zdecydowany ruch? Polscy fani byliby w raju, bo w tej chwili to jedne z najbardziej atrakcyjnych polskich nazwisk poza UFC.

Warto wspomnieć o… 

Marianie Ziółkowskim, Marcinie Prachniu, Damianie Szmigielskim, Pawle Hadasiu, Dawidzie Gralce, Robercie Bryczku, Bartłomieju Koperze. To grono zawodników ma jeszcze czas, aby zachęcić do siebie włodarzy UFC. Niektórym brakuje passy zwycięstw, innym doświadczenia i poniekąd umiejętności. Jeśli uda im się ograniczyć mankamenty do minimum, to śmiało wysyłałbym CV do amerykańskich matchmakerów.

Który z powyższych zawodników miałby największe szanse podzielić los Krzysztofa Jotki i osiągnąć podobny sukces, co król polskiej wagi średniej? Który zaś byłby kolejnym niewypałem, niczym „Bomba” Marcin Bandel? To okaże się w najbliższych miesiącach. Emocje gwarantowane. Czytelnikom życzę nieprzespanych nocy i wspaniałych debiutów biało-czerwonych, emocji tak wielkich, jak przy starciu Hallmanna z Trinaldo!

Maciej Szumowski

Maciej Szumowski
Urodzony w 1999, w dziennikarskim świecie od 2013. Aktualnie dziennikarz WP SportoweFakty i MMARocks.pl, dawniej myMMA.pl.

5 KOMENTARZE

  1. Przykro mi to stwierdzić, ale chyba żaden z w/w nie osiągnie tyle co choćby Płetwal w UFC. Mimo wszystko będę kibicował, aby chociaż 1 podążył śladami Krzysia Jotki.

  2. @Maciej SzumowskiArtykul na + ale to kolejny z Twojej strony który ja odbieram jako poprawny politycznie, nie wiem dlaczego, może za ładnie, za mądre słowa, porównania. Nie mam pojęcia.  Co do pisania na wp i Cohones to mam jedną radę, może się przyda. Dla MMARocks pisz po prostu luźniej,  moim zdaniem to nie jest forum dla januszow, i akurat na tym portalu tekst nie musi do nich trafiać w 100%.  Oto moje skromne zdanie. :mamed:

  3. Kotwica tak,ale w chuj nieczaje tej podniety Piechota dobry grapler nic pozatym dostanie w trabe od pierwszego lepszego I sie zkonczy zabawa ,Held mial skrecac I niszczyc wszystkich na swojej drodze a jak jest?wszyscy wiemy,Wieczorek? niewiem waga ciezka pewnie sie uchowa jak Daniel 2 razy do przodu 2 razy w plecy Niewidze zadnych fajterow z Polski co by cos zdzialali w ufc

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.