(fot. Keith Mills/Sherdog.com)
Znany z pokonania Rafała Moksa Jim Wallhead w dyskusyjnych okolicznościach przegrał swój debiut w UFC z Jessinem Ayariem.
Pierwsza runda była wyrównana. Jim trafiany był ciosami podbródkowymi, ale mimo to nacierał na rywala i w stójce robił lepsze (przynajmniej wizualnie) wrażenie. W drugiej odsłonie pojedynku obaj zawodnicy pokazali świetne kombinacje, dzięki czemu fani zgromadzeni w Barclaycard Arenie mogli delektować się kilkoma cieszącymi oko wymianami. Jednak choć ciosy przecinały powietrze, żaden z zawodników nie mógł zdobyć przewagi.
Przełom nastąpił w ostatniej rundzie. Atakującego Jessina lewym sierpem skontrował Jim, dzięki czemu zaliczył bardzo cenny nokdaun na przeciwniku. Gdy do końca zostało ostatnie trzydzieści sekund, obaj zawodnicy podkręcili tempo, ale kolejny raz to Anglik wyszedł zwycięsko z wymian i naruszył szczękę Jessina, który w ostatnich kilkudziesięciu sekundach walki mocno chwiał się na nogach.
Choć niejednogłośna decyzja jest do przyjęcia, tak już punktacja jednego z sędziów 30-27 dla Niemca, jest już dyskusyjna. Dodatkowo większość zagranicznych obserwatorów punktowało walkę dla Jima (źródło: mmadecisions.com).
Oglądając przed monitorem byłem pewny, że wygrał Wallhead.
Wyruchali go. Walka była dla niego.
Typowa decyzja dla Niemiachów (i nawet oni buczeli). Ryży Kuba wygrał co najmniej dwie rundy.
Szkoda, że Jimmi nie miał z 10 sekund więcej, bo skończył by Niemca. Za akcję, w której szkop kozaczy bez gardy, po czym siada na dupie po ciosie powinny być jakieś dodatkowe punkty dla Rudobrodego.
Za mało winka nie wyrobił siłowo
Wydymali Jima i mojego kupona
Jednym słowem wałek.
No, jakaś południowo-afrykańska federacja bokserska nie powstydziłaby się tego werdyktu, kurwa co za kpina.
Lipa 😎
pieknie niemcy
Decyzja pod niemca chociaż pare portali dało 29-28 dla niego, trzeba by dokładnie obejrzeć walkę jeszcze raz