30 lipca minął dokładnie rok od UFC 214, na której Jon Jones wrócił do oktagonu UFC i znokautował swojego największego rywala, Daniela Cormiera. Aktualny mistrz dwóch kategorii wagowych dobrze radził sobie w początkowych rundach, lecz Jones znalazł sposób, aby zakończyć pojedynek przed czasem. Młodszy zawodnik trafił wysokim kopnięciem, po czym dobił Cormiera okrutnym ground and pound. Bones na swoim profilu na Instagramie postanowił przypomnieć fanom ten ważny moment w jego karierze.
Czas pokazuje, że można spojrzeć na rzeczy z innej perspektywy. Rok temu znokautowałem Daniela Cormiera i odzyskałem swój tytuł misrtzowski kategorii półciężkiej. To była kulminacja poświęcenia oraz ciężkiej pracy. Chciałem wrócić tam, gdzie należę. Na szczyt… Zawsze o tym marzyłem. Okazało się, że nie trwało to długo. Dwa tygodnie później na TMZ dowiedziałem się, że odebrano mi tytuł i znowu jestem zawieszony. Ze szczytu trafiłem w ciemność. Zabrano mi wszystko. Publika tego nigdy nie zrozumie. Te zdarzenie miało na mnie wpływ, ale mnie nie złamało – nauczyłem się walczyć na inne sposoby. Spędziłem ostatni rok skupiając się na zdrowiu, szczególnie tym psychicznym. Jeśli chcecie, nazwijcie to słabością, ale nawet ci najtwardsi potrzebują czasem pomocy w powrocie do zdrowia. Wrócę jako bardziej kompletna wersja samego siebie. Musisz wykorzystywać to co daje Ci życie. Trzeba też znaleźć moment, aby się tym cieszyć. Trudne czasy nie definiują Cię jako człowieka. Ważniejsze jest to jak je znosisz. Bądź dobry. Miłego dnia, niech Was Bóg błogosławi.
Nadal nie wiadomo kiedy Jones będzie mógł wrócić do oktagonu UFC po zawieszeniu za stosowanie niedozwolonych substancji. Według jego menadżerów, sytuacja już niedługo powinna się rozwiązać.
Za każdym razem kiedy ten dzban, mówi o Bogu, dobroci i moralności oraz o tym że wszystko zrozumiał i już wie jak postępować w życiu… lecą facepalmy.