Następny z jubileuszowych wpisów. Tym razem długi tekst popełniony przez naszego usera – gwiazdę ostatniej wideokonferencji z Martinem – jajcarza. Tradycyjnie całość po kliknięciu.
Pierwsza polska, oficjalna walka MMA została stoczona 10 października 2002 roku, na targach Body Show, pomiędzy Grzegorzem Jakubowskim i Temistoklesem Teresiewiczem. Przez długie 45 minut walki nakręcili oni zegar polskiego MMA, który tyka do tej pory, regularnie podkręcany przez coraz szybciej rozwijające się środowisko zarówno, kibiców, zawodników, trenerów, organizatorów i przyjaciół dyscypliny, która wg mnie jest najszczerszą formą sportowego wyrazu.
Każda dyscyplina sportu ma grono swoich wielbicieli, kibiców, osób wspierających, krytykujących, w pewien sposób kształtujących rozwój „swojego” sportu. Nie inaczej jest z MMA, którego kibice niczym boćki, przed odlotem do ciepłych krajów na polskich łąkach gromadzą się i grupują na największym polskim portalu poświęconemu wszech stylowej walce wręcz – MMARocks, którego sympatykom MMA nie trzeba przedstawiać.
Od 2002 kukułka zegarowa nieraz odzywała się obwieszczając wiekopomne wydarzenia związane z MMA, jedno z tych „kuknięć” nastąpiło pięć lat temu, gdy grupa zapaleńców z redakcyjnym dEFTHOMASem i Yoshihiro na czele postanowiła stworzyć portal poświęcony Mixed Martial Arts.
Trudno sobie wyobrazić polskie MMA bez MMARocks, niemożliwym jest istnienie MMARocks bez MMA. Te dwa podmioty połączone są ze sobą – wydaje się – nierozerwalną pępowiną, która z dnia na dzień, tygodnia na tydzień staje się coraz bardziej „przepustowa” dostarczając obydwu organizmom obopólnych korzyści.
MMA z miejsc dostępnych nielicznym fascynatom walki przeszło trudną i krętą i wyboistą drogę do największych polskich hal wypełniając je szczelnie, polskich domostw gromadząc przed telewizorami niekiedy miliony widzów. W ślad za MMA poszło MMARocks, które z niewielkiego portalu przerodziło się w prawdziwego i bezdyskusyjnego lidera portali branżowych, którego na facebooku śledzi ponad 12 tysięcy osób – a przecież nie wszyscy mają facebooka.
Od całkiem małych gal w miejscowościach o których wiedzą tylko tubylcy, poprzez największe gale KSW, czy MMA-Attack aż do UFC które cyklicznie potwierdza pozycję niekwestionowanego lidera światowego MMA na kontynencie europejskim. Wszędzie tam Rocksi zaznaczają swoja obecność, pomagają organizatorom, robią relacje by nienasyceni fani MMA mogli dowiedzieć się jak wyglądała event, zajrzeć za kulisy, poznać odpowiedzi na nurtujące ich pytania dzięki licznym wywiadom, które poruszają nie tylko suche, oficjalne treści, ale pozwalają poznać, zrozumieć niekiedy nieusłane różami realia polskiego MMA.
Rozwój MMA idzie w parze z rozwojem MMARocks, a jedno napędza drugie, swoiste „perpetuum mobile naczyń połączonych” jest idealnym obrazem tego, że w Polsce rośnie popularność tej dyscypliną sportu. Kiedyś w MMA walczyli ludzie z bardzo małego i hermetycznego środowiska, dziś poprzez zainteresowanie napędzone przez ludzi powstały szczeble, po których młodzi zawodnicy mogą stąpać by piąć się w górę. Cały czas powstają nowe kluby, do klubów klasycznych sportów walki dodawane są sekcje MMA.
Dzięki inicjatywie Mirosława Oknińskiego i Piotra Kosiora powstała ALMMA (Amatorska Liga MMA), do której dołączył później Sławomir Cypel, będący kontynuatorem tej działalności w strukturach Polskiego Związku Ju-Jitsu. Następnym, naturalnym szczeblem jest PLMMA (Profesjonalna Liga MMA) zrodzona dzięki Mirosławowi Oknińskiemu. Jeżeli zawodnik ma chęci, możliwości i talent nie pozostaje mu nic innego jak tylko podpisać kontrakt zawodowy i walczyć. To wszystko dzięki czynnemu zainteresowaniu ludzi, często użytkowników MMARocks, którzy mało tego, że interesują się tą tematyką, komentują bieżące wydarzenia, snują prorocze wizje, domagają się informacji, a często sami je zbierają. Z własnej inicjatywy przeprowadzają relacje, robią wywiady z zawodnikami, trenerami, organizatorami, sędziami. Piszą artykuły poruszające przeróżne sfery: od humorystycznych, owianych lekką nutą fikcyjności opowieści, poprzez poruszające kwestie około treningowe, aż do uzewnętrzniających własne poglądy na bieżące, niekiedy trudne tematy, aż w końcu trafiają na główną:) – cóż za skromność – przyp redakcja;)).
Użytkownicy MMARocks nie mogą się nudzić. MMA opiera się na cykliczności, nie inaczej jest z MMARocks. Pojawiające się regularnie na stronie pozycje takie jak: „Szklana Szczęka Szoł” gdzie redaktorzy w zmiennym, zawsze merytorycznie przygotowanym składzie opowiadają o bieżących wydarzeniach, przewidują wyniki przyszłych walk, snują przypuszczenia, co do skutków pewnych ruchów na planszy MMA, dementują plotki, odpowiadają na pytania użytkowników. Zanim po raz kolejny pojawi się kolejna godzinna audycja w temacie z pytaniami do „SzSzSz” musi paść kilkukrotne: „kiedy szczena?”, „będzie dziś szczęka, czy mam iść spać?” co świadczy o niewątpliwej pozycji, jaką potoczna „Szczęka” wypracowała sobie poprzez przeszło 150 edycji.
„Weekendowy przegląd klatek” redaktora naczelnego – Venoma, gdzie wymienieni przez niego zawodnicy notorycznie są wpychani przez użytkowników, do KSW, czy MMA-Attack: „do KSW go”, „mógłby dać fajną walkę z X na następnym MMA-Attack”
„60 minut z Kowalikiem” redakcyjnego Escobara, który sięga po mikrofon zawsze, gdy jest potrzebna rozmowa z ludźmi powiązanymi z ważnymi wydarzeniami w świecie polskiego MMA. Nieustępliwość, stawianie czasem niewygodnych i trudnych pytań pozwala dowiedzieć się istotnych faktów o świecie MMA, a często spojrzeć na człowieczeństwo, codzienne problemy, z którymi borykają się rozmówcy „mistrza mikrofonu”, który wysyłany jest w bój zawsze, gdy karta walk danej gali jest ukończona, gdy wiele się dzieje. Można wtedy w odpowiednich tematach przeczytać: „kiedy 60 min z Kowalikiem?”, „Escobar, gdy będziesz rozmawiał z X zapytaj o kwestię Y”.
Rankingi MMA tworzone przez Venoma, Escobara i Tidzeja, który dodatkowo zajmuję się przeprowadzaniem wywiadów anglojęzycznych, które nie raz komentowane są: „uczyłeś się angielskiego za granicą?”, „gdzie jest mój słownik?”, bo umiejętność władania językiem królów u Tidzeja wydaje się wyssana z mlekiem matki z domu Tudor i szlifowana przez ojca z tytułem Sir. Rankingi regularnie wzbudzają wartki potok dyskusji nad zasadnością miejsca danego zawodnika, możemy przeczytać: „czym zawodnik X zasłużył sobie na tak wysoką lokatę?”, „X po porażce nadal na Y?”. Jednak redaktorzy to profesjonaliści, którzy potrafią w sposób dosadny i zasadny bronić swojej klasyfikacji.
Nie każdy może pojawić się na każdej gali, nie wszystkie gale są transmitowane, nie wszystkie momenty można zapamiętać, ale od czego jest redakcyjny fotograf Royler, który z „oooo taaaaakkkkkkąąąąą luuuuufffąą” uwiecznia walki zawodników, nie zabierając im przy tym dusz;). Trudni się również kręceniem videoblogów dzięki którym możemy zajrzeć za kulisy gal MMA, które są dostępne tylko nielicznym, dzięki niemu także i nam. A użytkownicy na to: „kiedy druga część?”, „świetna robota”, „czekam na więcej”.
Żeby być „pełnoprawnym” użytkownikiem MMARocks trzeba mieć „cohones” i wiedzieć co się tam dzieje, a żeby się dowiedzieć trzeba się zarejestrować i mieć odwagę tam wkroczyć. Znaleźć tam można niekończące się dyskusje na temat zasadności stawiania Fedora na pierwszym miejscu wśród zawodników MMA, które oczywiście bezsprzecznie mu się należy;). Rozmowy domorosłych inżynierów na temat montowaniu na podwórku sprzętu typu drążek. Rzeczowe kłótnie na argumenty na tematy przeróżne: od dyskusyjnych decyzji sędziowskich, poprzez wychwalanie pod niebiosa bądź równanie z ziemią złotoustego Chaela, czy niekończące się wirtualnie rozgrywane boje pomiędzy zawodnikami. Jest również miejsce na zagranie w przysłowiową gałę na Haxie, który niewiadomo kiedy przerodził się w „czaterię” – pozdrawiam stałą ekipę;).
Gdyby MMA w Polsce zobrazować na wykresie krzywa pokazują zainteresowanie tym sportem nieprzerwanie pięłaby się do góry, momentami prawie pionowo. Oczywiście nie jest to wieczna tendencja, kiedyś kreska zatrzyma się na pewnym, mam nadzieję jak najwyższym poziomie i będzie oscylowała wokół tej wartości z czym żywię jeszcze większą nadzieję. Czy wiecznie i czy w ogóle? Czas pokaże…
Można przyjąć, że MMA na świecie istnieje od prawie 20 lat, w Polsce od 10. Przez ten czas byliśmy świadkami rozkwitu, upadku (w szczególności Japońskiego PRIDE, za którym zatęskniłem zanim dobrze się z nim zżyłem) i ostatnio podnoszenia się z kolan rynku Azjatyckiego, coraz większej hegemonii UFC, ostrego startu Indyjskiego SFL. Powolnego budowania rynku przez polskie KSW, któremu jak na razie na dłuższą metę w Polsce nikt nie jest w stanie dorównać – to bardzo trudny biznes. Walki budzące skrajne emocje od hołubiących je opinii, poprzez obojętność do wręcz demonizowania. Na szczęście w Polsce jest coraz więcej mniejszych organizacji, regularna ALMMA, PLMMA, miejmy nadzieję kontynuująca działalność MMA-Attack, które pomagają budować pozytywny pijar, który wpływa na poszerzanie horyzontów ludzi, którzy postrzegają MMA jako ciekawy, widowiskowy sport dla ludzi z charakterem, współczesnych gladiatorów, którzy nie tyle zapewniają rozrywkę ludziom, co spełniają swoje marzenia, dążą do doskonałości. Stając naprzeciwko swojego przeciwnika na macie, w ringu czy oktagonie chcą mu dać z siebie to, co najlepsze i tego samego oczekują w zamian, bo w MMA nie tyle liczy się wynik, co widowisko, które porwie ludzi, pozwoli im zapomnieć o problemach codzienności, obudzić w nich prymitywne instynkty, po to żeby mogli sobie lepiej poradzić w codziennym, czasem trudnym życiu.
Dziś podczas jubileuszowego 5 lecia portalu MMARocks możemy bez kozery stwierdzić, że boom na MMA nie jest tylko zjawiskiem zauważalnym w hermetycznym środowisku osób związanych ze sportami walki. Redaktorzy MMARocks wynieśli wszech stylową walkę wręcz tam gdzie 10 lat temu nikt nie marzył. Stałe artykuły w „Przeglądzie Sportowym”, regularne programy z ich udziałem w Orange Sport gdzie MMA jest ważnym elementem składowym ramówki pokazują, że MMA jest już pełnoprawnym członkiem sportowych salonów.
I Konwent MMA w Warszawie zorganizowany przez MMARocks pokazał, że obrana kiedyś przez grupę zapaleńców droga byłą dobrą inicjatywą. Jako jego uczestnik miałem możliwość poznania osobiście zawodników uwiecznienia tych chwil na zdjęciach, porozmawiania z sędziami, wysłuchania ciekawych wykładów. Miałem tam szczęście przypadkowego znalezienia Macieja Jewtuszki, co wiązało się z otrzymaniem od niego filmu o początkach KSW. Porozmawiałem z Dariuszem Cholewą, wziąłem udziału w debacie z właścicielami KSW, na której przy moich pytaniach wyczerpała się bateria w mikrofonie, ale że były kwestie bez których poruszenia nie wyszedłbym zaczekałem na Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego, którzy widząc, że nie odpuszczę zaprosili mnie do swojego „namiotu” gdzie odpowiadali na moje pytania.
Konwent zakończył się, jak wszyscy wiemy rozdaniem Heraklesów, branżowych nagród kilku kategoriach, na razie w kameralnej sali Hotelu Marriott.
Bociany wiosną zawsze wracają na polskie łąki, chciałbym żeby fani MMA co roku w jak największej liczbie gromadzili się na Konwencie. Przyjdzie jeszcze czas, że zdobędziemy Salę Kongresową, nie tylko przy okazji Heraklesów, ale i przy okazji rozdania nagród na najlepszego sportowca naszego kraju, a zegarowa kukułka coraz częściej i głośniej będzie obwieszczała światu, że w Polsce się dzieje, czego życzę MMARocks z okazji pierwszego poważnego jubileuszu.
Pierdolę: jutro wstaję z samego rańca i śmigam swój tekst od nowa.
WOW! Kaptalne!
Pozna godzina, ale przebrnalem. Propsy jajcarz, dobry tekst, ladne podsumowianie 🙂
Pojechałeś przekrojowo przez wszystkie tematy, po pytaniach, które zadawałeś na konwencie i na konfie może poznać bez podpisu, że to Twój tekst! Dobra robota:)
widzę, że sporo włożyłeś wysiłku w ten tekst, gratki
Good job,kolejny konkretny ost użytkownika-oby więcej takich 🙂 no właśnie mam nadzieje że jeszcze paru skronie coś od siebie 😉
Bardzo fajnie napisane, lekkie pióro
Ja osobiscie byłbym ciekawy np jakby jeszcze cos np Kaczka skrobnął
Fajny artykuł
XXL nie uważasz, że kaczka i tak już dość sporo skrobie? 😀
świetnie się czytało ; )
a miałem pracować… genialny artykuł. Jajcarz user miesiąca jak nic 😉
Nie krytykował za dużo, słowa dobierał właściwie – dobry tekst
Jak jest “pijar” to czemu jest “Sir” a nie Ser ;p hehe
Widać, że nie pisane przy obiedzie tylko ze starannością. Czytając jednak nie dowiedziałem się niczego nowego. Jestem zarejestrowany od niedawna a przeglądam od dłuższego czasu. Mimo to zdążyłem się zorientować w portalu i poznać nieco niektórych z Nas. Chyba wszyscy tutaj wiedzą że SzSzSz jest super czy, że sama strona się rozrasta. Jest tu spisane wszystko co przynajmniej większość ma w sercu w przegródce na MMA. Mam wrażenie jakby było napisane na podstawie wcześniejszych jubileuszowych postów.
Jednak aby sam autor nie czuł się obrażony (bo to nie mój cel, sam chętnie słuchałem go gdy przepytywał Martina) to powiem że chętnie przeczytam kolejny tekst – tym razem coś z większym smaczkiem 😉
Jajcarz ornitolog 🙂
Na początku jest błąd. Pierwszą walką MMA w Polsce była walka Karola Matuszczaka z Tomaszem Jamrozem w 2000 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=Z5AR3CEIhkM
Może ktoś potwierdzić to co napisał bolo75?
Byłem przekonany, że 1 walka mma w Polsce to ta, o której pisze jajcarz
@Marcin
http://akademiasarmatia.com/10_lat_mma_w_polsce.html
Jajcarz z zacięciem literackim:)
Trochę bardziej wolę publicystykę/przekrojowo historyczne teksty z większą ilością mięcha niż falbanek, ale czytałem z ciekawością i trzymam kciuki z Jajcarza:)
@cRe
Nie było pisane na podstawie wczesniejszych artykułów, bo gdy to pisałem do obchodów jubileuszu było ponad tydzień.
@bolo75
Dzięki, człowiek całe życie się uczy, na swoja obronę mam to, że wielokrotnie słyszałem, że walka wspomniana przeze mnie była tą uznaną za pierwszą oficjalną (m. in. z ust Redakcji). Dobrze byłoby gdyby jakieś mądre głowy ustaliły, którą walke trzeba uznawać za pierwszą. Zawsze to jakiś wyznacznik historii.
Dzięki za pozytywne opinie. Niechciałbym ich klasyfikować, ale najprawdziwsza wydaje mi się opinia GLFa.
winter is comming
Spoko luz. Ja pochwalam takie inicjatywy. Nie twierdzę, że zgapiałeś oczywiście. Z dużo większą ciekawością by mi się czytało gdyby pojawiło się wcześniej. 😉
Tez uwazam, ze tekst malo odkrywczy i nic nie wnoszacy (choc teoretycznie, mialo to byc takie ala podsumowanie). Jezeli chodzi o slownictwo i strone jezykowa, to szalu tez nie robi, ale trening czyni mistrza. Pozdrowienia dla autora.