Coker

Jak sądzicie – co kierowało włodarzami Spike TV gdy podejmowali decyzję o zmianie kierownictwa Bellatora? Bjorn Rebney, założyciel i długoletni zarządca organizacji dążył do nadania swemu dziełu statusu drugiej organizacji MMA na świecie, ale sam projekt przebiegał powoli i nie bez przeszkód. Jego wizja opierała się na regularnie urządzanych turniejach, których przebieg dyktował nie tylko przebieg poszczególnych sezonów, ale również warunki kontraktów zawodników. Sytuacja ta doprowadziła do zniechęcenia zawodników do organizacji, co przekładało się na niezadowolenie fanów oraz spadek oglądalności kolejnych odcinków. W końcu pytania szukające szans na poprawę sytuacji ustąpiły miejsca tym, na które odpowiedź wymagałaby powierzenia losów federacji w nowe ręce, najlepiej kogoś, kto potrafiłby poprowadzić okręt zwany Bellatorem na spokojne morza ogólnie oklaskiwanego dobrobytu.

Prezes Spike TV, Kevin Kay, powiedział na temat Scotta Cokera:

Niewielu to potrafi. Mam na myśli organizacje znaczących gal sportów walki. A jeszcze węższe grono promotorów potrafi zrobić to na wysokim poziomie. Scott zdumiewa mnie mnie pod względem swoich umiejętności organizatorskich. Wszyscy byliśmy świadkami tego, czego dokonał kierująć Strikeforce. Finałem był lukratywny czek z jego imieniem. Zuffa wykupiła ich dlatego, gdyż zaczęli stanowić dla nich realne zagrożenie, co było niespotykaną wcześniej praktyką z ich strony wobec konkurencji.

W wywiadzie dla portalu Bloodyelbow.com Kevin Kay powiedział również, że skontaktował się z Scottem Cokerem tuż po wygaśnięciu klauzuli o zakazie konkurencji, by ten mógł jak najszybciej objąć kierownictwo nad Bellatorem. Z początku Coker nie wyrażał większego entuzjazmu, zwłaszcza mając w perspektywie przejście na emeryturę i spróbowania sił na kilku prestiżowych polach golfowych.

Do zmiany zdania przekonał go przebieg spotkania z Kay’em, w trakcie którego doszli do wniosku, że posiadają taką samą wizję promocji i rozwoju MMA, a co ważniejsze – Scott mógł przekonać się jak oddanym sojusznikiem w organizacji gal miał być kanał Spike.

Na pytanie czy stacja poważnie myśli o MMA jako głównym punkcie program Kay miał odpowiedzieć – „Czy sądzilibyśmy inaczej zatrudniając Scotta?” Wyjaśnił on, ze wzrastające wpływy z transmisji imprez sportowych w otwartej telewizji były głównym powodem dalszego inwestowania w Bellatora.

Głównym powodem dla wspierania federacji była nasza nie chęć do płacenia komuś za możliwość transmitowania jego imprez. Viacom dostrzegło ekonomiczną korzyść w dalszym rozwijaniu Bellatora.

Kevin Kay dodał:

Naszym głównym celem jest stworzenie medialnej marki mogącej zapewnić wysoki poziom oglądalności. Możemy go zrealizować dzięki organizacji walk wzbudzających zainteresowanie fanów. Możemy liczyć na pomoc Scotta w realizacji tego zamiaru.

Coker w wywiadzie z portalem zdradził szczątkową wizje rozwoju organizacji. Każdego miesiąca w wybraną piątkową noc miałaby odbywać się ważniejsza gala. W ten sposób Bellator zapewniłby sobie odpowiedni zasób czasu na promocje kolejnych gal. Piątkowe gale z kolei służyłyby wzbudzeniu zainteresowania najważniejszymi, kwartalnymi galami odbywającymi się w wybraną, sobotnią noc.

Nie oznaczałoby to rezygnacji z formatu turniejowego. Wprawdzie nie trwałyby one cały sezon, jak miało to miejsce dotychczas, ale odbywały by się na zasadzie Grand Prix (turniej trwający kilka kolejnych gal) lub też przez jedną galę z udziałem zaledwie cztery zawodników. Przewiduje się w nich udział zawodników z innych organizacji. Dzięki znajomości Cockera z Pierre’m Andurand’em z Glory możliwa jest organizacja gal posiadających w karcie walki zarówno w formule MMA jak i kickboxingu.

Jak na razie działania Bellatora, łącznie z organizacja gali Pay Per View, były zaliczane do udanych, to teraz można spodziewać się położenia nacisku na jakość gal pokazywanych na antenie Spike TV. Może to posłużyć do ponowieniu tych działań w bliższej przyszłości, ale na razie jak najwyższa oglądalność wydaje się priorytetem organizacji.

Przedstawiciel Bellatora, Anthony Mazzuca, użył słowa “ fajne” w opisie nowego produktu organizacji – Ostatnimi czasy często słyszy się, że MMA przestało być fajne. Uważam, że Scott takim uczyni gale Bellatora. Fajnymi i ciekawymi.

O ile uczynienie Bellatora “fajnym” dla fanów może poprawić wskaźniki oglądalności, to do poprawy opinii wśród zawodników MMA potrzeba jeszcze wielu starań. Zwłaszcza, że dotychczas środowisko zawodnicze i menadżerskie określało Bellatora mianem nowotworu, który musi zniknąć. Oddanie sterów władzy w ręce Cockera zdaje się już przynosić pozytywne skutki.

Długoletni menadżer, Alex Davis powiedział:

Nowy porządek bardzo mnie się podoba. Poprzednie metody zarządzania kontraktami zawodników pozostawiało wiele do życzenia. Nie lubiłem ich metod negocjacji. Teraz, gdy rządzi tym Scott Coker, chętnie widziałbym na ich galach kilku swoich zawodników.

W podobnym tonie wypowiedziało się wielu innych zawodników, menadżerów oraz trenerów. Już sama wieść o zatrudnieniu Cokera uczyniła z Bellatora wartą rozważenia opcję zatrudnienia, chociaż wcześniej federacja była uważana jako najgorsza możliwość.

Jako kolejną zaletę Scotta Cokera, Kay wymienił jego nieposzlakowaną opinię w środowisku.

To w moim mniemaniu znacząco przemówiło na jego korzyść. Nikt nie wypowiadał się źle na temat jego osoby. Zarówno zawodnicy, jak i kluby oraz menadżerzy bardzo cenili sobie jego zaangażowanie w nowym miejscu pracy.

Udaliśmy się razem na gale Glory, przez co miałem okazję zaobserwować liczne wyrazy sympatii dla jego osoby wyrażone przez obecnych tam zawodników, członków komisji sportowej, szkoleniowców, sędziów lub menadżerów. Od razu było widać ogrom sympatii jakim go darzyli.

Trudno jest znaleźć kogokolwiek, kto wyrażałby się niepochlebnie na temat Cokera. Większość osób mających z nim styczność określałaby go wyłącznie przymiotnikami o zabarwieniu pozytywnym.

Większości fanów MMA wydaje się, że promotor musi być nieprzyjemny wobec zawodników i ich menadżerów. Coker jednak wydaje się wyjątkiem od tej reguły, co potwierdza zdanie prowadzącego program Promotional Malpractice, Luke’a Thomas’a:

Częściowe źródło tej reputacji bierze się z jego postawy, jako uczciwego członka negocjacji. Wydaje mi się, że chce być postrzegany jako ktoś godny zaufania, nie tylko jako promotor, który będzie mógł uczynić z ciebie atrakcje przyciągającą uwagę, a co za tym idzie – przyciągającą pieniądze, oraz oferującego wielką karierę, lecz również kogoś z kim mógłbyś uczciwie planować kolejne przedsięwzięcia. To podejście uczciwości zdaje się być charakterystyczne dla filozofii Cokera względem zarządzania federacją.

Ponoć Scott przykłada wielką uwagę do swej reputacji. W oczach wielu odróżnia to go od wielu innych promotorów.

Kevin Kay pochwalił też politykę kontraktową Cockera:

Umowy powinny być jak najprostsze. Zawodnicy powinni być poinformowani o konkretnych wymaganiach z naszej strony oraz wzajemnie. Nie powinno być żadnych niedomówień.

Kilku zawodników padło ofiarami zbyt rygorystycznych kontraktów proponowanych przez Bellatora. Kay przyklasnął Cokerowi już na początku jego działalności:

Jednym z pierwszych jego działań było renegocjonowanie tych umów. Nie do pomyślenia dla nas było utrzymywanie kontraktów w tamtej formie. Chcemy uchodzić za kogoś, z kim zawodnicy chętnie będą podpisywać kontrakty. Chcemy stać się miejscem docelowym dla każdego zawodnika, jak również dla trenerów chcących sprawdzić swoich podopiecznych.

Już teraz kilku menadżerów potwierdziło zmianę polityki Bellatora względem kontraktów.

Coker oraz inni włodarze federacji potwierdziło, że podjęli działania mające na celu uczynienie z niej miejsca bardziej przychylnego zawodnikom chcącym związać z nią swoje kariery. Jedną z metod jest pomoc w uzyskaniu sponsorów. Druga polega na utrzymywaniu względnie stabilnej liczby zakontraktowanych zawodników, by mogli w miarę regularnie pojawiać się na ich galach.

Wszystko to przemawia na korzyść Cokera. Jak powiedział Scott Bowler z mniejszej federacji Showdown Fights:

To świetnie, że Coker zarządza Bellatorem. Sądzę, że będzie to miało pozytywny wpływ na całokształt tej dziedziny. W końcu zawodnicy oraz fani zyskali sensowną alternatywę. Wszyscy na tym skorzystają.

W podobnym tonie wypowiadało się wiele innych osób zaangażowanych w funkcjonowanie oraz rozwój MMA. Jeden z menadżerów stwierdził, że „Spikeforce” jakim stał się Bellator nie powinno być rozpatrywane w sensie realnej konkurencji dla UFC, lecz jako długo oczekiwana alternatywa dla fanów oraz zawodników.

Wielu podziela przekonanie, że najwięcej na sukcesie Bellatora zyska samo UFC, które przejmie zarówno nowo pozyskanych fanów, jak również tych, którzy stracili zainteresowanie MMA i przez tą organizacje chcieli odzyskać dawne zainteresowanie.

Sam Scott Coker powiedział:

Nasz sukces będzie korzyścią dla wszystkich. Tyczy się to zarówno zawodników, fanów, jak owszem – samego UFC.

11 KOMENTARZE

  1. Swoją drogą, biorąc pod uwagę zmiany w podchodzeniu do kontraktów z zawodnikami (koniec niewolnictwa?), Bellator byłby świetną opcją dla niektórych polskich zawodników. Tam mogliby się przekonać na jakim są poziomie, zebrać doświadczenie i wtedy dopiero atakować UFC.

  2. Artykuł ciekawy, ale co najmniej z połową tez się nie zgodzę. Ot taki pean na cześć nowego przywódcy.

  3. Ciekawy artykuł, ale bardzo stronniczy. Nakreśliłeś tutaj postać Rebneya jako złoczyńce który chciał zniszczyć Bellatora, a Cookera jako bohatera dzisiejszych czasów. Chyba autor zapomniał, że to Bjorn stworzył tą organizację i włożył w nią całe serce dlatego była traktowana jako druga siła w MMA po wchłonięci Strikforce przez UFC. Problem leżał w tym, że wizja Viacomu była inna niż Rebneya i dlatego mamy takie przetasowanie. Moim zdaniem źle z tego wyszło o czym już pisałem, bo Bellator był czymś innym niż UFC i tak powinno pozostać, a Cooker będzie chciał stworzyć organizacje jak najbardziej podobną do UFC.

  4. Z jednej strony odmienił, ale z drugiej strony widać niepokojący trend taniej walki o widza (Tito-Bonnar). Najważniejsze żeby wyjaśnili drabinki i uporządkowali syf po turniejach, gdzie w jednej wadze było trzech "równorzędnych mistrzów". Druga sprawa to zawodnicy, na razie brak jakiegoś zaciągu gwiazd lub chociaż solidnych zawodników, sorry ale Colosem albo Lashleyem rynku nie zawojują. Bellator jako rozbiegówka przed UFC, albo miejsce "spoczynku" byłych gwiazd to moim zdaniem jedyna opcja, to już nie te czasy Strikeforce żeby mieć lepszy rooster niż UFC.

  5. Na razie zmian w meczmejkingu nie widać zanadto. Rozumiem, że organizacja potrzebuje czasu żeby "stworzyć" nowe gwiazdy i w tym czasie musi podeprzeć się jakimś znanym towarem. Mam tylko nadzieję, że proces "stwarzania" będzie postępował.

  6. Jasne, jestem ciekawy jak inni zawodnicy z PL na to się zapatrują (głównie na "uproszczenia" kontraktowe), bo wydaje się że teraz jest ciśnienie "ufc albo nic". A szkoda bo niektórzy z naszych mogli by ładnie namieszać np. Kita czy Grabowski (bo HW w Bellatorze to obecnie żart).

  7. @pietrrokov oraz kilku innych – niestety, artykuł nie jest w pełni mego autorstwa. Jest to tłumaczenie/relacja wywiadów z różnymi osobami z środowiska MMA na temat postaci Cokera udzielonych portalowi Bloodyelbow, co jest zaznaczone gdzieś na początku tekstu. Sprawa ma się podobnie do wywiadu z Joshem Barnettem na temat Catch wrestlingu – tekst wydał się na tyle ciekawy, że postanowiłem przybliżyć go czytelnikom naszego portalu. Dziękuje za ciepłe słowa i mam nadzieje, że docenicie tą inicjatywę.

    Co do samego tematu – Coker jest, jaki jest, ale nowy sposób zarządzania organizacją od razu widać. Nie wiem, jak to zaowocuje w przyszłości, ale z ewentualną oceną jego poczynań wstrzymałbym się do przyszłego roku. Na pewno na plus jest liberalizacja kontraktów.

  8. Artykul bardzo ciekawy, nawet jesli nie we wszystkim jest tak rozowo jak to wynika z niektorych przywolanych w nim wypowiedzi. Tak jak piszesz, na ocene efektow zmian zachodzacych w Bellatorze trzeba poczekac do przyszlego roku. 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.