Dustin Poirier, który w swoim kolejnym boju zmierzy się z Maxem Hollowayem o tymczasowy pas mistrzowski kategorii lekkiej UFC, nie wiem co spowodowało, że to nie Tony Ferguson zawalczy w tym starciu, tak jak to było pierwotnie założone.

Sam nie wiem jak do tego doszło. To nie ja podejmuję decyzje. Przez ostatnich kilka miesięcy żyłem jakby w ciemności. Trenowałem, uczyłem się i pozostawałem w formie. Czułem, że nadchodzi coś dużego i postanowiłem działać dalej. Dobrze się stało, bo dostałem telefon z UFC. Najpierw powiedzieli mi, że jeśli Max wypadnie lub nie weźmie walki, wówczas wejdę za niego. Powiedzieli też, że jeśli Tony nie da rady, wówczas zawalczę z Maxem. Tony widocznie uznał, że to nie jest odpowiedni czas, albo coś innego go powstrzymało. Nie wiem co się stało i w sumie jest mi to obojętne. Mam nadzieję, że u niego i jego rodziny wszystko dobrze. Teraz jednak nadeszła moja szansa.

W rozmowie dla serwisu MMAJunkie Poirier dodał również, że na szansę walki o pas czekał bardzo długo i nie zamierza jej zmarnować.

Zdobycie pasa jest dla mnie wszystkim. Gdy już zawiśnie na moich biodrach, otworzy mi drogę do unifikacji w walce z Khabibem.

Do walki pomiędzy Maxem Hollowayem i Dustinem Poirierem dojdzie podczas kwietniowej gali UFC 236.

2 KOMENTARZE

  1. Dustin się super rozwinął i mega się go ogląda ale Porier nie ma serca do walki i szczęki też nie posiada. Max powinien go skończyć.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.