Już dziś do oktagonu UFC powróci Jan Błachowicz (MMA 25-8), który zmierzy się w nim z Coreyem Andersonem (MMA 13-4). Mówi się o tym, że walka ta  może zapewnić wygranemu starcie mistrzowskie z Jonem Jonesem (MMA 26-1-1NC), mistrzem wagi półciężkiej. I chociaż Błachowicz liczy na to, że ostatecznie to on dostanie walkę o pas, na razie stara się skupiać na nadchodzącym pojedynku, o czym powiedział w rozmowie dla Przeglądu Sportowego.

Zobacz również: UFC on ESPN+ 25: Anderson vs Błachowicz 2 – rozpiska gali

Najpierw skupiam się na Coreyu, potem będzie można rzucać wyzwania i kozaczyć. Trzeba zrobić swoją robotę.

Błachowicz przedstawił jednak też swój wymarzony plan na nadchodzący rok.

Wygrywam walkę z Andersonem. Po niej otrzymuję pojedynek o mistrzostwo. Zdobywam pas i bronię go pod koniec roku. Wtedy w okresie świąteczno-noworocznym będzie można poświętować.

Jan został zapytany również o swoje spojrzenie na ostatnią walkę Jona Jonesa z Domickiem Reyesem (MMA 12-1).

Pojedynek mi się podobał. Cały czas był na styku. Wielkiej kontrowersji w werdykcie nie widziałem. Jedyny znak zapytania, to decyzja sędziego, który przyznał tak wyraźne zwycięstwo Jonesowi. Moim zdaniem, „Bones” wygrał.

Błachowicz nie uważa również, żeby ten pojedynek, który był wyrównany, pokazał, że Jonesa staje się słabszym zawodnikiem.

Nie stał się słabszy, tylko pozostali są silniejsi. Kiedyś wyraźnie odstawał poziomem od reszty. Teraz powoli skracamy dystans. Stanął w miejscu ze swoim rozwojem.

Cała rozmowa z Janem Błachowiczem do przeczytania

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.