Fot. Esther Linn / mmafighting.com

Michał Oleksiejczuk, który został zawieszony na rok przez Komisję Sportową w Nevadzie za naruszenie polityki antydopingowej, udzielił wywiadu Dziennikowi Wschodniemu, w którym przedstawił swoje spojrzenie na całą sytuację.

Przez pierwszy tydzień kompletnie nie mogłem się pozbierać. Siedem miesięcy temu dowiedziałem się, że będę walczył dla UFC. Tej organizacji się nie odmawia. Jestem czysty i jest mi przykro, że przez rok nie mogę wejść do klatki. Klomifen to lek, a jego stężenie w moim organizmie było bardzo niskie.

Zapytany o to, co zabolało go najbardziej: zwrot części wynagrodzenia za walkę, zawieszenie czy anulowanie wyniku starcia, odpowiedział:

Zdecydowanie to ostatnie. Niczym nie zasłużyłem sobie na takie potraktowanie. Uważam, ze zrobiono mi olbrzymią krzywdę. To wydarzenie sprawi jednak, że wrócę silniejszy i bardziej zmotywowany.

W rozmowie poruszono również temat osób, które od Michała odwróciły się po ogłoszeniu zawieszenia.

To nie jest ważne. Dla mnie najbardziej istotni są ci, którzy przy mnie zostali. Na internetowych błaznów wypisujących różne komentarze kompletnie nie zwracam uwagi. Liczy się dla mnie fakt, że wierzą mi ludzie z mojej wsi czy z mojego otoczenia. Mam od nich olbrzymie wsparcie i dzięki nim wrócę silniejszy. Wiadomo, że ta sytuacja wpłynęła negatywnie na mój wizerunek. Na to nie mam jednak wpływu. Mogę jedynie zapewnić, że w trakcie walki byłem czysty, bo jestem dobrym i uczciwym człowiekiem.

2 KOMENTARZE

  1. W ostatnim zdaniu potwierdził "w czasie walki byłem czysty". Wszystko proste.

  2. Zero tolerancji dla sterydianów! piękna sprawa, nie ładnie oszukiwać kłamczuszku. Za późno ten odblok.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.