Po trzech przegranych z rzędu, Andrei Arlovski powrócił na drogę zwycięstw pokonują c niedawno Bena Rothwella. Dla czterdziestoletniego Arlovskiego była to 48. walka w karierze, ale wygląda na to, że Białorusin nie myśli jeszcze o zakończeniu sportowej przygody, o czym powiedział w audycji MMA Junkie Radio.
Jestem szczęśliwym człowiekiem. Mam świetnych trenerów i świetny zespół ludzi w American Top Team. Dla mnie i mojej żony najważniejsze jest, abym mógł robić to, co jest moją pasją, moim życiem. Ona mnie wspiera i dba o mnie. Zamierzam walczyć jeszcze ze cztery, pięć lat, może nieco dłużej. Zobaczymy.
Arlovski przyznał też, że bał się o wynik ostatniego pojedynku.
Nadal czuję w sobie ogień i jestem gotów znowu walczyć. W ostatnim starciu byłem jednak przestraszony, gdy usłyszałem gong kończący. Nie chciałem ponownie zostawiać werdyktu w rękach sędziów. Chciałem go znokautować. Mike Brown przekonywał mnie, że wygrałem dwie rundy, ale i tak się bałem.
Białorusin zdaje sobie też sprawę z tego, że mimo ogromnego doświadczenia nadal musi uczyć się nowych rzeczy.
Wiem, że muszę jeszcze pracować nad wieloma rzeczami. Muszę trenować jeszcze mocniej. Muszę zapomnieć o wszystkim i robić swoje.