gamermaterlawill

Już w tę sobotę odbędą się dwa ciekawe wydarzenia w świecie MMA. Przedstawię, według mnie, najciekawsze aspekty nadchodzących gal, czyli KSW 36: Materla vs. Palhares oraz UFC Fight Night 96: Dodson vs. Lineker.

Urwie czy nie urwie?

Rousimar Palhares znany jest, niestety dla niego, z jednej rzeczy – przeciągania wszelkiego rodzaju poddań. Brazylijczyk od zawsze miał problemy z odpowiednim przerwaniem swoich pojedynków. Teraz, zmierzy się on z jednym z najlepszych polskich zawodników kategorii średniej, Michałem Materlą. Mimo tego, że Cipao posiada czarny pas w BJJ, wiemy, że Rousimar będzie stanówił dla niego wielkie wyzwanie w tej płaszczyźnie. Pierwszym pytaniem, jakie zadajemy sobie na myśl o tym starciu – czy Michał będzie w stanie obronić próby poddań ze strony Rousimara? W stójce walka powinna być wyrównana, jednakże minimalną przewagę  mieć w niej Polak. To starcie pokaże czy przegrana Rousimara z Meekiem była przypadkowa, czy jednak coś jest na rzeczy jeśli chodzi o odporność na ciosy Brazylijczyka. Pamiętajmy, że nie jest to już młody zawodnik, który w swojej karierze otrzymał sporo mocnych uderzeń. Wszyscy pamiętamy nokauty na Palharesie w wykonaniu Marquardta, Belchera czy Lombarda. Czy Materli uda się powtórzyć sukces tych zawodników? Przekonamy się już w sobotę wieczorem.

Przedstawienie pod tytułem „Gamrot”

Powiedzmy sobie szczerze – rywal mistrza kategorii lekkiej KSW nie jest najwyższej klasy. Walka „Gamera” z Pezinho powinna być łatwą przeprawą dla Mateusza. Widzimy tutaj pewien schemat – każda walka Polaka dla organizacji jest jednostronnym przedstawieniem, w którym to Gamrot gra główną rolę. Jego rywale nie radzą sobie z wszechstronnością, co sprawia, że praktycznie każda walka kończy się dominacją ze strony Polaka. Wszyscy wiemy, że Mateusz pod względem sportowym nie odstaje od zawodników UFC. Szkoda, że w najbliższym czasie prawdopodobnie nie zobaczymy go w tej organizacji, jednakże na ten moment, musimy zadowolić się jego pojedynkami z mniej wymagającymi przeciwnikami.

Zawsze musi być ten pierwszy raz

Ciekawostka: John Dodson oraz John Lineker podczas swoich występów w MMA, nigdy nie zostali znokautowani. Naprawdę – nigdy. Zawodnicy łącznie mają na koncie 60 walk, jednakże nigdy nie padli na deski. Szczęki z granitu oraz potężne ciosy to krótka charakterystyka obu bohaterów walki wieczoru gali UFC Fight Night 96. Dodson, który niedawno postanowił powrócić do kategorii koguciej, dostał już w drugiej walce świetną szansę na szybki awans w rankingu. Jeśli pokona Linekera, od razu znajdzie się w absolutnym topie swojej dywizji. Brazylijczyk wygrywał z takimi rywalami jak Michael McDonald, Ian McCall czy Rob Font. Czy wreszcie, po tylu latach, Dodson lub Lineker przegrają przez KO? Statystyki zaprzeczają, jednakże żaden z nich nie walczył jeszcze z zawodnikiem, który obdarzony jest podobną siłą ciosu.

Will Brooks i polowanie na Brazylijskiego Kowboja

Były mistrz kategorii lekkiej Bellator MMA w wywiadzie z Arielem Helwanim przyznał, że traktuje walkę z Oliveirą jako prawdziwy debiut w UFC. Po pełnych przygotowaniach, Brooks zapowiada szybkie rozprawienie się z Alexem. Po walce chciałby zmierzyć się z Michaelem Johnsonem, który jeszcze niedawno upokorzył jego przyjaciela, Dustina Poiriera. Początki kariery Willa nie były usłane różami. Sam zawodnik przyznał, że często musiał spać pod ringiem na siłowni. Jest to bardzo barwna postać. Amerykanin zawsze mówi to co myśli. Polscy fani znają go z pojedynku z Marcinem Heldem. Brooks ma naprawdę zamęczający styl, który sprawia, że jego rywale często nie mogą narzucić w walce swojego stylu. Jego przeciwnikiem w sobotę będzie efektowny Alex Oliveira. Jeśli Willowi uda się zdominować agresywnego Brazylijczyka, organizacja z pewnością da mu okazję walki z topowym zawodnikiem kategorii lekkiej.

4 KOMENTARZE

  1. Mam tylko takie jedno małe "ale". Jeśli chodzi o Dodsona i Linekera, to fakt, że żaden z nich nie został nigdy znokautowany, nie wynika wcale z jakiejś nadludzkiej odporności na ciosy, tylko z tego, że nigdy nikt poważny ich nie uderzył. Dziękuję.

  2. Hefaner

    Mam tylko takie jedno małe "ale". Jeśli chodzi o Dodsona i Linekera, to fakt, że żaden z nich nie został nigdy znokautowany, nie wynika wcale z jakiejś nadludzkiej odporności na ciosy, tylko z tego, że nigdy nikt poważny ich nie uderzył.
    Dziękuję.

    Czy ja wiem. Lineker brawlował z Cisco, McDonald też potrafi jebnąć, Dodson wytrzymał tysiąc rund z DJ'em, znokautował TJ'a. Kilku rywali mieli mocnych.

  3. Z całą pewnością byli to bardzo mocni zawodnicy jak na tę dywizję. Natomiast ja nie uważam, że można mówić o wyjątkowej odporności na ciosy w przypadku tej kategorii wagowej, ponieważ tak naprawdę nie wiadomo, jaką oni posiadają odporność. Trochę to wypada niepoważnie w odniesieniu do zawodników, którzy przyjmowali prawdziwe bomby od prawdziwych morderców. Jeśli miałbym mówić o "granitowej szczęce" to na myśl przyszliby mi Cormier i Nelson, a nie wyżej wymienieni.

  4. Najwiekszy problem mam z walka Michala z Palharesem, bo z jednej strony nie powinno do niej dojsc, z drugiej zapewne z zaciekawieniem ja obejrze, zyczac zwyciestwa rodakowi. Tyle tylko, ze jej rezultat jest bez wiekszego znaczenia. Michal nigdzie sie nie wybiera, wiec zwyciestwo z Brazylijczykiem nie otworzy przed nim zadnych nowych drzwi, a Pniaka wszyscy powazni gracze juz pognali. Co do gali UFC, to poza wystepem Ariane Lipski w Zielonej Gorze, mamy jeszcze w ten weekend wystep innego brazylijskiego zawodnika z polskimi korzeniami. Po kontrowersyjnej porazce z Dalbym i odprawieniu przed czasem Akhmedova, do swojej kolejnej walki przystapi Elizeu Zaleski. Walka z bardzo doswiadczonym Keitem Nakamura moze byc naprawde ciekawa.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.