Derrick Lewis, który w swojej najbliższej walce zmierzy się z Marcinem Tyburą, nie jest zawodnikiem przesadnie interesującym się zdobyciem mistrzowskiego pasa w wadze ciężkiej. W jednej z rozmów z TSN Sports powiedział jakiś czas temu, że walczy dla pieniędzy, a nie dla trofeów.
Nie dbam o to, czy dostaną walkę o pas, czy też nie. Nie robię tego dla tytułów. Robię to dla pieniędzy. Jest mi obojętne kto jest posiadaczem pasa.
Do dziś w tej kwestii niewiele się zmieniło, jednak po ostatniej walce Francisa Ngannou o pas mistrzowski, Lewis podchodzi już nieco inaczej do sprawy i powiedział o tym kpiąco w audycji MMA Junkie Radio.
Pieniądze są tym co mnie interesuje. Teraz gdy jednak zobaczyłem, że Francis dostał 500 tysięcy za samą walkę o pas, chcę również o niego walczyć. Mogą dać mi pół miliona. Mi również skończy się paliwo w walce. Gwarantowane 500 tysięcy? Nie musiałbym przejmować się treningami, a zaraz po ważeniu piłbym piwo.
Lewis przedstawił również swoje spojrzenie na walkę z Marcinem Tyburą.
To jest waga ciężka, tu każdy może wygrać. Wystarczy jeden cios. Nie ważne czy to starcie z numerem jeden czy numerem piętnaście. Podchodzę do każdego starcia tak, jakbym miał walczyć z najtrudniejszym rywalem.
Mi się śni cohones jak opisuje swoje sny hihih