Miesha Tate jest zadowolona z tego, jakie pieniądze otrzymuje za walki od UFC. Przyznaje też, że większość zarobków przeznacza na inwestowanie w samą siebie i dalszy rozwój w świecie sportów walki.
Miesha Tate, była mistrzyni UFC, wróciła do amerykańskiej organizacji po długiej przerwie od startów i liczy na to, że w przyszłości pas ponownie zawiśnie na jej biodrach. Stara się więc jak najmocniej inwestować we własny rozwój, o czym powiedziała w programie The MMA Hour.
Tu nie chodzi tylko o pieniądze. 60-70 procent mojej wypłaty znika po opłaceniu podatków i innych spraw. Nie przeszkadza mi to jednak, bo inwestuję w siebie. Nie narzekam na to, że wpadam w 37-procentowy próg podatkowy, bo to oznacza, że dobrze zarabiam.
Tate powiedziała również na jaką gażę od UFC może dziś liczyć.
Wydaję na trenerów, obozy przygotowawcze, na zdrowe jedzenie. Moja dieta jest bardzo droga. Traktuję to jednak jak inwestycję. UFC płaci mi 200 tysięcy. Nie sądzę, abym dostała takie pieniądze w innym miejscu. Prawie wszystkie pieniądze inwestuję w siebie i nie uważam, żeby to był zły wybór. Nie jestem spłukana.
Tate wróciła do walczenia po czterech latach przerwy od startów i pokonała Marion Reneau. W następnym boju zmierzy się z Ketlen Vieirą.
Do wcześniejszego odejścia Tate ze sportu doszło po przegranej z Raquel Pennington. W tym czasie Miesha nie przestawała trenować i pracowała dla ONE Championship jako wiceprezes organizacji. Teraz natomiast ponownie walczy dla UFC.
13 komentarzy (poniżej pierwsze 30)
...wczytuję komentarze...
ONE FC Middleweight
Vale Tudo Open
Bellator Lightweight
Jungle Fight Middleweight
Shark Fights Welterweight
UFC Middleweight
Legacy FC Bantamweight
Bellator Welterweight
ONE FC Featherweight
Brutaal Light Heavyweight
Bellator Featherweight
ONE FC Featherweight
Dołącz do dyskusji na forum <a href="https://cohones.mmarocks.pl/threads/56341/">Cohones →</a> lub komentuj na <a href="#respond">MMARocks.pl →</a>