Miesha Tate, która podczas gali w Nowym Jorku zawalczy z Raquel Pennington liczy, że w przyszłości będzie miała jeszcze szansę spróbowania swoich sił z Rondą Rouse. W rozmowie z FoxSports zapytana o to, z kim chciałaby się zmierzyć bardziej: z Rondą, z która przegrała dwa razy, czy z Amandą Nunes, na rzecz której utraciła mistrzowski pas, powiedziała:
Czuję, że nadal mam niedokończone sprawy z Rondą, ale z Amandą jest podobnie. Obie walki mnie interesują. Jednak w przypadku Rondy, to jest jak wyścig z czasem. Nie wiadomo jak długo faktycznie ona jeszcze planuje walczyć. Zbliżająca się walka może okazać się jej ostatnią, sama nie wiem. I z tego właśnie powodu, że nie wiem kiedy faktycznie zakończy karierę i mogę nie mieć już sposobności z nią zawalczyć wolałabym starcie z nią.
Tate dodała również, że Ronda może zakończyć karierę w każdej chwili.
Nawet jeśli teraz wygra, kto wie jaki sobie plan w głowie ułożyła? Ona miała bardzo długą przerwę i miała po temu powody. Nawet jeśli wygra, pozostaje otwarte pytanie o to, czy faktycznie chce to dalej robić?
Abstrahując jednak od Rousey, sama Tate nie planuje jeszcze końca swojej kariery w sporcie.
Ja jeszcze nie kończę. 12 listopada będzie dla mnie wielkim dniem. To będzie dzień, w którym Miesha Tate powróci i chcę żeby wszyscy to zobaczyli. Przede mną jeszcze dużo pracy.