Podczas ostatniej gali UFC Marcin Tybura odniósł drugie zwycięstwo na „Fight Island”. Tym razem Polak pokonał Bena Rothwella. W pierwszym starciu w Abu Zabi Marcin wygrał z Maximem Grishinem.
Tuż przed ostatnim pojedynkiem Marcin w w rozmowie z Tomaszem Dębkiem dla przyznał też, że ma już w głowie pomysł na kolejnego rywala.
Mam pewnego zawodnika, z którym chciałbym zawalczyć. Ale na razie nie chcę o tym mówić publicznie. Najpierw trzeba wygrać z Rothwellem. Wtedy będę miał okazję zaproponować to zestawienie UFC.
Zaraz po ostatnim zwycięstwie, udzielając wywiadu w oktagonie Marcin nie zdradził jednak nazwiska przeciwnika, z którym chciałby się zmierzyć.
Uwielbiam „Fight Island” i jak długo UFC będzie tu organizować gale, z przyjemnością tu wrócę. Nie mam w głowie żadnego konkretnego nazwiska z pierwszej dziesiątki rankingu, ale w kolejnej walce chciałbym właśnie kogoś spośród tych zawodników.
W kolejnym wywiadzie, już poza klatką, Marcin powiedział jednak jakie nazwisko chodzi mu po głowie.
Marzę o rewanżu z Derrickiem Lewisem. W walce z nim wygrywałem, ale zostałem znokautowany w trzecie rundzie. Wiem, że to jest coś, co on potrafi robić, ale myślę, że od tamtej walki rozwinąłem swoje umiejętności i z przyjemnością wziąłbym rewanż.
“I’m dreaming about that rematch with Derrick Lewis.” is eyeing another shot at “The Black Beast” after taking home a decision win on Fight Island. | |
— UFC News (@UFCNews)
Marcin Tybura przegrał z Derrickiem Lewisem w lutym roku 2018. Dziś jednak Lewis, który w listopadzie ma zawalczyć z Curtisem Blaydesem, jest brany pod uwagę jako jeden z pretendentów do starcia o pas wagi ciężkiej.
Tybura ma na swoim koncie trzy zwycięstwa z rzędu w oktagonie UFC. Dla największej organizacji MMA na świecie stoczył już 12 walk, a jego obecny bilans wynosi 7-5. W swojej karierze w UFC pokonał między innymi Stefana Struve i Andreia Arlovskiego.