Liz Carmouche (13-6) jest jedyną osobą, która zafundowała Valentinie Shevchenko (17-3) przegraną przed czasem. W 2010 roku panie spotkały się podczas gali C3 Fights w Oklahomie. Tamtej nocy Amerykanka, leżąc na plecach, kopnęła Kirgizkę w głowę i udało jej się otworzyć ranę pod okiem. Mimo kontroli pojedynku przez Valentinę, sędzia zdecydował się przerwać starcie, gdyż rozcięcie było zbyt głębokie. Do tej sytuacji właśnie odniosła się ”Girl-Rilla” w rozmowie z portalem BJPENN.
To był up-kick i rozciął jej oko. Krew zaczęła tryskać i nie przestawała. Doktor postanowił nie dopuścić Valentiny do kontynuacji pojedynku, bo nie mógł posprzątać. Chodzi mi o to, że wszystko było w krwi. To było uzasadnione zwycięstwo, a ona się usprawiedliwia.
Zmierzyłam się z nią i od tamtej pory ona ma to w głowie. To zawsze już będzie siedziało w niej, a to duża zaleta na moją korzyść. Trzeba narzucić jej tempo, tylko tak da się z nią wygrać. Jeżeli ona dyktuje warunki, to bez wątpienia wygrywa.
Po raz pierwszy, kiedy się z nią spotkałam, nie trenowałam pod względem siłowym i kondycyjnym. Nigdy nie wyciskałam ciężarów w swojej karierze. Jedyne co wprowadziłam to cardio. Teraz w wadze muszej czuję się lepiej i jestem szybsza, a walczyłyśmy w koguciej.
Liz nie sugeruje się tym, że Valentina jest mistrzynią. Stawia, że po raz kolejny wygra przed czasem.
To będzie znacznie inna walka niż za pierwszym razem. Nie sądzę, że up-kick to przerwie, ale na pewno ją wykończę.
Carmouche jest mocna. To nie jakas Kaczorejra czy Eye. Ciekawy rewanzyk imo