Podczas gali UFC 207 Dominick Cruz doznał pierwszej porażki od prawie 10 lat. Co jednak ważne, zniósł ją bardzo dobrze i podczas konferencji prasowej po gali nie robił wymówek, a przegraną przyjął z pokorą. Zapytany niedawno o swoje zachowanie po walce, powiedział jakie ma spojrzenie na porażki.
Tak naprawdę nie wiele się zmienia, niezależnie od tego czy się wygrało, czy przegrało, niewiele się zmienia, poza rekordem oczywiście. Walczyłem z wieloma zawodnikami w trakcie swojej kariery i za każdym razem słyszałem ciągłe wymówki. Zawodnicy powtarzali, że to nie był ich dzień, uważali, że to jednak oni wygrali, mówili, że sędziowie się pomylili, powtarzali, że bolał ich palec, albo bolały żebra, mówili również, że tej nocy nie czuli się dobrze. Ciągle słuchałem wymówek i byłem nimi zmęczony. Ostatecznie na końcu walki, kiedy sędziowie mówią, że wygrałeś lub przegrałeś, nie ma żadnej możliwości odwrócenia tego. Jaki jest więc sens w ciągłym mówieniu o tym, że jednak się wygrało skoro osąd został dokonany? Lepiej wziąć się do roboty, niż nie akceptować porażki. Jeśli nie zaakceptuje się porażki nie można wyciągnąć z niej wniosków i nie można czegoś w sobie zmienić, uczyć na bazie tej przegranej. Jaki to ma sens?
Cruz dodał również, że radzenie sobie z przegranymi to kwestia wyboru.
Wyzwania i walka są częścią naszego życia, tak samo jak przegrywanie, jak porażki. Ja wolę działać i rozwiązywać sprawy od razu, radzić sobie z porażkami i problemami gdy się pojawiają. To jest kwestia wyboru. Wybierasz czy chcesz sobie robić wymówki i usprawiedliwiać się, czy chcesz się czegoś nauczyć i następnym razem wygrać.
Dobrze powiedziane.
Szacun dla Cruza. Prawdziwy mistrz a nie jak wylansowana przez media Ronda"head movement" rousey.
Klasa. To jest podejście zawodowca. Dlatego zawsze będę mu kibicować.
Szacunek. Jednak to powinna być norma takie podejście.
Chrzescijanska postawa, Dominik to bystry chlopak.
Uwielbiam go