Jon Jones jeszcze przed swoim debiutem w kategorii ciężkiej jest przekonany, że będzie dobrze radził sobie z większymi niż dotychczas rywalami.

Walką minionej gali UFC Las Vegas 20 było starcie dwóch czołowych ciężkich, Jairzinho Rozenstruika i Ciryla Gane. Pojedynek nie był zachwycającym widowiskiem, a ostatecznie to niepokonany Francuz wygrał przez decyzję sędziowską. Były mistrz kategorii półciężkiej, który jeszcze w tym roku ma zadebiutować w dywizji do 120 kilogramów skomentował ten pojedynek na swoim profilu na Twitterze.

Ci chłopcy niech lepiej przyzwyczajają się do mocnego tempa, to całe stanie i czekanie nie zadziała kiedy tatuś będzie w domu.

Na słowa Jonesa odpowiedział następny pretendent do tytułu mistrzowskiego, mocno bijący Francis Ngannou.

Tatuś będzie w domu? (śmiech)

Fan: Jones nie skończył nikogo ani nie wygrał w dominującym stylu od lat.

Ngannou: Fakt.

Jones (26-1, 1 NC MMA) przegrał w karierze tylko raz przez dyskwalifikację. W przeszłości wygrywał z takimi rywalami jak Alexander Gustafsson (dwukrotnie), Dominick Reyes, Daniel Cormier czy Thiago Santos. Przez wielu specjalistów „Bones” uważany jest za najlepszego zawodnika bez podziału na kategorie wagowe, co wielokrotnie udowadniał swoimi występami w klatce największej organizacji MMA na świecie. Teraz Amerykanin będzie chciał walczyć z cięższymi rywalami w kategorii do 120 kilogramów. Dana White, prezydent UFC, wyznał w wielu wywiadach, że Jones w następnej walce prawdopodobnie zmierzy się ze zwycięzcą starcia mistrza, czyli Stipe Miocicia, z wcześniej wspomnianym Francisem Ngannou.

Drugi pojedynek obu panów odbędzie się 27 marca tego roku na UFC 260. Według White’a, walka wygranego z Jonesem mogłaby odbyć się jeszcze w tym roku.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.