Kevin Lee mimo nieudanego debiutu w kategorii półśredniej nadal czuje się pewny siebie. Były pretendent do tymczasowego tytułu dywizji do 70 kilogramów wierzy, że Ben Askren, jeszcze przed walką z Jorge Masvidalem był niepokonany, a w debiucie w UFC pokonał Robbiego Lawlera, jest najłatwiejszą walką w nowej kategorii wagowej Lee.

Ben jest prawdopodobnie najłatwiejszą walką w tej dywizji. Łatwo go trafić, ma tylko jedną mocną stronę. Pogadał sobie ze mną ostatnio na konferencji prasowej, mówił o tym jak mnie obalił kiedy miałem 19 lat. Nie powiedział jednak o tym jak cały czas trafiałem go prawym prostym, ale co zrobisz…

Tak jak powiedziałeś, przyciąga uwagę, ale teraz jego wizerunek na pewno ucierpiał – nic nie pokazał i został znokautowany w 5 sekund. 5 sekund! Będę z Tobą szczery – muszę wziąć to pod uwagę. Nie ma szans, że przebiję taką wygraną. KO w 5 sekund… Zawsze kiedy wchodzę do walki to chcę pokazać się z lepszej strony niż poprzedni przeciwnik mojego rywala. Tutaj nie mam nic do zyskania.

Lee (17-5 MMA) w swoich ostatnich 4 pojedynkach ma bilans 1-3. Po przegranej z Alem Iaquintą, która była jego drugą przegraną z Raginem w karierze, przeszedł on do dywizji do 77 kilogramów. Tam jednak w debiucie trafił na bardziej doświadczonego Rafaela dos Anjosa, który poddał Amerykanina w 4. rundzie starcia.

2 KOMENTARZE

  1. Moze i Lee teraz przegrywa ale walczy z samymi kotami to trzeba mu przyznac ze jebaniec podejmuje rekawice za kazdym razem

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.