Krzysztof Jotko na gali w Kanadzie, UFC 240, zmierzy się z Marc-Andre Barriaultem. Będzie to jego drugi pojedynek w tym roku. Na gali w Rosji przerwał on złą passę trzech przegranych z rzędu w walce z Alenem Amedovskim. Polak w wywiadzie dla PolsatSport wypowiedział się na temat zbliżającej się walki:

Zawodnik z niezłym rekordem i wieloma nokautami na koncie. Jest twardy, lubi wywierać presję i lubi brudny boks. UFC to jest jednak pierwsza liga na świecie. Spróbował tu swoich sił z przeciętnym zawodnikiem w organizacji i zapisał porażkę w rekordzie. Na pewno teraz będzie jeszcze bardziej zmotywowany, bo być może będzie walczył o pozostanie w UFC. Natomiast moje marzenie też się zmieniają. Przed ostatnią walką chciałem pozostać w UFC, a teraz chce zostać mistrzem organizacji. Zrobię wszystko, żeby to osiągnąć.

Mam coś wyjątkowego, coś przygotowanego specjalnie dla Barriault. Wiem, że on lubi szukać półdystansu i łapać klincz. Mam dla niego niespodziankę i poczęstuję go czymś prosto z Tajlandii.

Teraz najważniejsza jest najbliższa walka. Chcę go zdominować, a później będziemy celować w kogoś z rankingu. Później będziemy celować w pierwszą „piątkę”, a później w walkę o pas. Nie wybiegam jednak aż tak daleko w przyszłość. Przede mną jest Barriault i to co będzie działo się w najbliższy weekend.

Jotko wypowiedział się także na temat przeszłych porażek oraz ciężkiego dla niego czasu:

To był dla mnie bardzo trudny czas. Rok, a nawet dwa. Na początek walczyłem ze złamaną ręką. Nie byłem do końca świadomy, że leczenie w Polsce nie przebiegło zgodnie z planem. O tym dowiedziałem się dopiero od specjalistów w Stanach Zjednoczonych. Potem przyszła seria trzech porażek, następnie zerwane więzadła w kolanie podczas treningu z Tyronem Woodleyem. Był moment, że chciałem nawet z tym wszystkim skończyć i nie miałem sił.

Ludzie często oceniają sytuację w oktagonie, ale nie mają pojęcia z jakimi trudnościami musisz się zmagać każdego dnia. Z Branchem walczyłem cały obolały, w trakcie tygodnia przed walką brałem wiele antybiotyków i leków i skupiałem się tylko na moim bólu. Z Hallem walczyłem z jedną ręką. To widać, jeśli obejrzycie ten pojedynek jeszcze raz. I tak byłem blisko, ale jak to z nim bywa znalazł sposób, aby mnie znokautować jedną akcją. Walka z Tavaresem? Błędna decyzja. Za dobry zawodnik na powrót po operacji ręki. W ogóle nie była ona jeszcze do końca sprawna. Nie czułem się dobrze w tej walce. Byłem elektryczny, byłem przerażony. To nie była dobra walka…

Krzysiek zmienił także menadżerów – teraz jego doradcą będzie Dan Lambert, właściciel ATT gdzie trenuje:

Poprzednia walka do tego mnie zmusiła. Przy ostatnim występie więcej przeszkadzali niż pomagali. W Rosji niewiele brakowało i w narożniku zabrakłoby Petera Sobotty. Oni mieli zająć się jego wizą i o tym zapomnieli. Chcieli tylko brać, a nie dawali nic od siebie. Dan zaczął działać błyskawicznie. Od razu podpisaliśmy umowę na walkę i nie było żadnego problemu.

Lambert jest świetnym biznesmenem, świetnym prawnikiem. Mamy wielu zawodników z klubu w UFC i organizacja liczy się z naszą całą ekipą. Łatwiej jest dotrzeć do przedstawicieli UFC ze Stanów Zjednoczonych niż z Europy, z Niemiec, a dodatkowo utrudnia sprawę fakt, że nikt ciebie nie zna. Zmiana otoczenia była dla mnie najlepszym rozwiązaniem.

Cały wywiad TUTAJ

2 KOMENTARZE

  1. Żeby nie było to czasem "coś", co przywiózł z Tajlandii Borys Tygrys z innej pierwszej ligi.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.