Dużo działo się w poniedziałkowym programie Ariel Helwani’s MMA Show. Nie da się ukryć, że jednak najciekawszy był występ obecnego mistrza wagi półciężkiej Jona Jonesa (24-1-0), który 6 lipca zmierzy się z Thiago Santosem (21-6-0). Początek wywiadu rozpoczął się oczywiście od najbliższego rywala.
Nie martwię się tym wszystkim. Dużo osób uderza ciężko i każdy z nas ma siłę, aby kogoś znokautować, ale żeby to zrobić musisz być wystarczająco mądry. Nie boję się ciężkich rąk. Każdy bije mocno, obawiam się tylko zawodników, którzy są inteligentni i potrafią realizować świetnie swój plan na walkę.
Walczyłem z wieloma silnymi zawodnikami, więc nie obawiam się Thiago. Mierzyłem się z takimi zawodnikami, gdy miałem 23 lata i dopiero startowałem w dywizji. Wychodzę tam, ufam swoim zdolnościom, inteligencji i wszystko sprowadzi mnie na dobrą drogę.
“Bones” powiedział także kilka słów o swoim byłym rywalu Danielu Cormierze.
On nie wróci do wagi półciężkiej. Cięcie wagi za dużo go kosztuje. Nie widziałem go, ale podobno w rzeczywistości jest teraz dużo większy, wyobrażam sobie, że pozbycie się tej wagi wymaga wiele trudu. Nie sądzę, aby miał jaja do powrotu. On dobrze wie, jak to jest przegrać ze mną dwa razy i wrócić z płaczem do domu. Mój temat z Cormierem jest już skończony. Nie był on najcięższym rywalem w mojej karierze, z pewnością był nim Alexander Gustafsson. Cormier to nie rywal to chłopak, którego pokonałem dwa razy.
Ariel Helwani zapytał także Jonesa o plany związane z królewską kategorią wagową.
Myślę o ciężkiej, ale nie jest to priorytet. Robię wagę na luzie, jestem pełnowymiarowym półciężkim. Ciężka nadejdzie, ale na razie nadal rosnę. Dobrze mi tu gdzie jestem i robię swoją robotę, nie ma sensu niczego zmieniać.
Każdy chyba już wie, że Amerykanin nie darzy szczególnym szacunkiem Israela Adesanyi, oczywiście potwierdziło się to w rozmowie.
Israel to światełko w du***. Jest chudy, dorwę go i pokażę mu świat cierpienia. On jest słaby i nie posiada parteru? Bracie on tego nie chce ze mną. Gadał o mojej stójce ze Smithem, a miał obitą mordę przez malutkiego zapaśnika. To po prostu zabawne. On gada o swoich umiejętnościach, o tym, że są bardziej zaawansowane od moich. To żart. Jest za cienki, niech je więcej kurczaków na święta to może urośnie.
Na sam koniec został podjęty temat człowieka, który nazywa się nowym królem rankingu P4P w UFC. Jest to oczywiście Henry Cejudo.
Nazywa siebie najlepszym gościem bez podziału na kategorie wagowe. Oczywiście, że nim jest. Nazwał się tak, więc oddaję mu co jego. Ja nie muszę gadać tego, co on. Wystarczy, aby ludzie mówili, że jesteś królem. Ja z nikim nie konkuruję, to wszyscy konkurują ze mną.
No jeżeli Jones ufa swoim umiejętnościom to dobrze, ale jak ufa swojej inteligencji to już pojawia się problem.
A Ty masz jaja amebo żeby przejść do ciężkiej i walczyć z Cormierem? Co za hipokryta jebany. Debil zawsze pozostanie debilem.
Cejudo 1 round KO przez high kick w kolano Jonesa.