Rewanżowy pojedynek Jana Błachowicza (MMA 25-8) z Coreyem Andersonem (MMA 13-4) odbędzie się już dziś w nocy. W pierwszym starciu Polak przegrał na punkty. Tym razem jednak Corey zapowiada, że chce skończyć starcie przed czasem, o czym powiedział w rozmowie dla Przeglądu Sportowego.

Zobacz również: UFC on ESPN+ 25: Anderson vs Błachowicz 2 – rozpiska gali

W naszej pierwszej walce było parę momentów, w których decyzja sędziego o nieprzerywaniu pojedynku mogła dziwić. Szczególnie w trzeciej rundzie mocno obijałem głowę Błachowicza pięściami i łokciami z góry. W tej sytuacji wiele walk zostałoby przerwanych, a ten, kto atakował, zwyciężyłby przez techniczny nokaut. No cóż, tym razem jestem gotowy, by nie zostawiać decyzji w rękach sędziów punktowych bądź arbitra w klatce.

Corey odniósł się również do nokautującej siły ciosów Błachowicza.

Każdy zawodnik w czołówce wagi półciężkiej jest niebezpieczny i pewny siebie. Błachowicz ma w rękach dużą siłę, udowodnił to. Ale jeszcze musi znaleźć lukę, aby dobrze wycelować w odpowiedniej chwili. Moje zadanie polega na tym, aby nie dać mu na to szans. A poza tym także Jan musi uważać, żebym nie wyprowadził idealnego ciosu albo kopnięcia. Niczego mu nie odbieram, a to, co pisałem w internecie – o co Błachowicz, jak słyszę, mógł się na mnie denerwować – nie było przeciwko niemu, raczej przeciwko UFC i mediom. Jan od dawna należy do czołówki. O ile się nie mylę, nie wypadł z czołowej „15” rankingu, od kiedy stoczył w UFC pierwszą walkę. Jednocześnie wiem, że jestem lepszy zarówno od niego, jak i każdego innego zawodnika tej kategorii.

Cała rozmowa z Coreyem Andersonem do przeczytania

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.