Ben Askren do świata zawodowego MMA wszedł dopiero w roku 2009. Wcześniej jednak walczył jako zapaśnik. Najpierw w amerykańskiej lidze szkół wyższych, gdzie zdobył dwa razy tytuł mistrzowski, a następnie również na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w roku 2008, gdzie nie udało mu się wywalczyć medalu. Po przygodzie z zapasami zdecydował się na starty w MMA. Jego kariera w nowej dyscyplinie układała się bardzo obiecująco, jednak mimo zdobycia tytułu mistrzowskiego organizacji Bellator, Askren nigdy nie trafił do najlepszej ligi, czyli organizacji UFC. Zdecydował się za to na występy w azjatyckim One, gdzie również wywalczył mistrzowski tytuł. Mając siedemnaście zawodowych pojedynków na koncie, do dziś pozostaje niepokonany. Mimo młodego wieku zdecydował się jednak odejść z MMA i już podczas zbliżającej się gali One Championship: Immortal Pursuit, zawalczy po raz ostatni w karierze. Jego przeciwnikiem w tym starciu będzie Shinya Aoki. Tuż przed zbliżającym się pojedynkiem, Ben Askren w rozmowie z naszym portalem opowiedział nieco o swojej karierze i planach na przyszłości.

Już 24 listopada wejdziesz po raz ostatni do klatki organizacji One Championship, by stoczyć swoją pożegnalną walkę z Shinyą Aokim. Będzie to bój w obronie tytułu i w obronie nieskazitelnego rekordu. Skąd pomysł na starcie z Aokim i dlaczego zdecydowałeś o zakończeniu kariery zawodnika MMA?

Shinya to naprawdę dobry przeciwnik na moje ostatnie starcie. On jest prawdziwą legendą tego sportu i będzie wielkim wyzwaniem w starciu parterowym, a ja przecież bardzo lubię współzawodniczyć na ziemi właśnie. Jestem bardzo podekscytowany tym pojedynkiem, ponieważ on jest grapplerem z ogromnym wachlarzem umiejętności, które szanuję. Uważam, że to będzie świetna batalia. Natomiast w kwestii emerytury, muszę przyznać, że planowałem to już od długiego czasu. Przygotowywałem się na ten moment. Ustaliłem sobie datę, do kiedy chciałbym walczyć i pod koniec roku 2015 powiedziałem szefostwu One Championship, że zostawiam sobie jeszcze dwa lata kariery. Po tych dwóch latach kończę i odchodzę z zawodowego sportu.

Nadal jednak jesteś młodym zawodnikiem. Masz dopiero trzydzieści trzy lata. Czy zatem czujesz się spełniony jako zawodowy sportowiec?

Oczywiście, że czuję się spełniony! Od zawsze powtarzałem, że jeśli kiedyś zdecyduję się na odejście ze sportu, uczynię to na własnych warunkach. Czuję się spełniony nie tylko jako sportowiec, ale również jako człowiek.

Wielokrotnie w trakcie trwania twojej kariery mówiło się o tym, że powinieneś był trafić do UFC i tam mierzyć się z najlepszymi fighterami. Ostatecznie nigdy nie doszło do podpisania kontraktu z tą organizacją. Czy zatem nie żałujesz, że nie miałeś okazji walczyć w oktagonie UFC?

Cóż, każdy może mieć własną opinię na ten temat i każdy ma prawo ją wyrażać. Ja znalazłem swoją szansę w Azji. Moje podróże po tym kontynencie sprawiły mi ogromną przyjemność, ponieważ zawsze lubiłem poznawać nowe kultury i lubiłem uczyć się nowych rzeczy. Podczas całej mojej kariery wchodziłem do klatki siedemnaście razy i nigdy nie doznałem porażki. Uważam, że jestem jednym z najlepszych zawodników na świecie i uważam również, że to pokazuje konsekwencję w moim działaniu. Za każdym razem gdy wchodzę do klatki kibice mogą liczyć na świetny występ.

Zawodnicy sportów walki przechodzący na emeryturę często nie mogą się na niej odnaleźć, szybko wracają i ponownie wchodzą do klatki. Jaki ty masz plan na swoją przyszłość poza zawodowym uprawieniem sportu, na to, co robić po zakończeniu kariery w MMA?

Staram się odkrywać zupełnie nowe możliwości, jak na przykład praca dla organizacji One Championship w zakresie poszukiwania młodych talentów, które w przyszłości mogą zasilić szeregi organizacji. Dodatkowo nauka młodych zawodników w zakresie zapasów może być częścią tego planu. Nawet teraz, będąc aktywnym zawodnikiem, jestem również trenerem w mojej szkole i nauczam tam zapasów.

Kilka lat temu sporo mówiło się o twoim potencjalnym pojedynku z Georgesem St. Pierrem. Aktualnie GSP udanie powrócił do MMA, pokonał Michaela Bispinga i zdobył mistrzowski pas UFC. Co sądzisz o jego powrocie do zawodowego sportu?

Moim zdaniem w starciu z Michaelem Bispingiem wyglądał bardzo dobrze. Szczególnie, że wrócił do walki po czterech latach przerwy. Mam nadzieję, że niedługo będzie miał okazję zmierzyć się z Tyronem Woodleyem.

Pozostańmy na chwilę przy gali UFC 217. Chciałbym cię bowiem również zapytać o walkę Joanny Jędrzejczyk z Rose Namajunas. Czy porażka mistrzyni była dla ciebie zaskoczeniem?

O tak, zakończenie tej walki było bardzo zaskakujące. Nigdy nawet przez myśli mi nie przeszło, że Joanna może zostać w tym starciu znokautowana.

Pomówmy chwilę o twojej historii związanej z zapasami. Jesteś zawodnikiem, który miał okazję walczyć podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w roku 2008. Jak wspominasz tamte zawody?

Zacznijmy od tego, że w trakcie mojej kariery zapaśniczej kilka razy zdarzyły mi się trudne chwile. W roku 2004 i 2005 podczas mistrzostw National Collegiate Athletic Association (NCAA) dotarłem do finału i tam dwa razy z rzędu przegrałem swoje walki. Dwa lata z rzędu zająłem drugie miejsce. Nie poddałem się jednak. Zacząłem jeszcze mocniej trenować, by w końcu wygrać tę konfrontację i ostatecznie w roku 2006 zostałem mistrzem NCAA. Rok później obroniłem zdobyty tytuł.

Porażka niestety zdarzyła mi się również w trakcie igrzysk olimpijskich. Najgorsze w igrzyskach jest jednak to, że na następne trzeba czekać całe cztery lata. Nie dostajesz kolejnej szansy za tydzień, za miesiąc, ani za rok. Nie ma takiej opcji. To nie jest konfrontacja w mieszanych sztukach walki, gdzie nawet tracąc tytuł, można kilka miesięcy później go odzyskać. Porażki w trakcie mojej kariery spowodowały jednak, że do perfekcji rozwinąłem swoje umiejętności.

Walczyłeś podczas igrzysk, a właśnie w kontekście igrzysk mówi się ostatnio wiele o mieszanych sztukach walki. Zaczęły nawet pojawiać się daty związane z wprowadzeniem MMA na igrzyska. Mówi się o roku 2028. Co sądzisz o tych zapowiedziach?

Wejście MMA na igrzyska olimpijskie to ogrom pracy. To trudny i długotrwały proces. Dodatkowo musimy pamiętać o tym, że jest długo kolejka dyscyplin, które chciałbym się dostać na igrzyska i walczą od lat o taką możliwość.

Na koniec wróćmy do MMA, w którym walczysz od roku 2009. Jak twoim zdaniem może wyglądać przyszłość tej dyscypliny? Jaką drogę rozwoju dla niej przewidujesz?

Uważam, że w ciągu najbliższych pięciu lat MMA mocno rozwinie się i skupi na azjatyckim rynku. Musimy pamiętać, że Azja jest bowiem prawdziwym domem sztuk walki. To stąd się one wywodzą i ewoluują od pięciu tysięcy lat. Praktycznie w każdym azjatyckim kraju wykształciły się jakieś sztuki walki. W Japonii jest to karate, aikido i judo. W Korei natomiast powstało taekwondo. Tajlandia ma swoje muay thai. W Chinach króluje kung fu, a w Rosji sambo. Sztuki walki mają w Azji niezwykle bogatą historię, ale do tej pory nikt nie próbował w pewnym sensie zunifikować całego kontynentu w jedną całość. Organizacja One Championship do tego doprowadziła i sprawiła, że celebruje się prawdziwe piękno sztuk walki. Bycie częścią tej organizacji i możliwość rozwijania się razem z nią, to dla mnie wielki zaszczyt.

 

4 KOMENTARZE

  1. Fenomen znany głównie z tego, że nikogo nie interesował mimo nieskazitalnego rekordu. Jego walki to gwarancja nudy i braku emocji. Ta rozmowa też taka mało interesująca.

  2. Jednym z najlepszych… Tak, o ile brać najlepszych 100000 zawodników na świecie, no, może 10000, to wtedy jest jednym z najlepszych.

  3. Jego postać interesuje mnie tyle samo co zeszłoroczny śnieg, nigdy żadnej walki jego nie widziałem, śmieszy mnie jego samozwańcze nazywanie siebie mistrzem, już lądowały mocne chłopy z Bellatora w UFC i każdy widzi jak szybko ich zweryfikowano.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.