Gegard Mousasi, który szybko poradził sobie z Thiago Santosem podczas gali UFC 200, w jednym z późniejszych wywiadów powiedział, że liczy w przyszłości na walkę z jakimś dużym nazwiskiem.
Bardzo chciałbym walczyć z Uriah Hallem lub Derekiem Brunsonem. Jednak jeśli chcą walczyć w przyszłości o pas potrzebuję walki z kimś bardziej znanym. Chciałbym walczyć podczas gali w Nowym Jorku. Byłoby świetnie tam wystąpić i zawalczyć z Andersonem Silvą lub Vitore Belfortem. Mogę walczyć już za dwa miesiące. Chciałbym w tym roku mieć trzy lub cztery starcia.
Wprawdzie nie udało się dostać na kartę walk gali w Nowym Yorku, ale już w weekend Mousasi zmierzy się z wymienionym wyżej Vitorem Belfortem. Tuż przed zbliżającym się starciem, w rozmowie z MMA Junkie, Gegard potwierdził, że jest to dla niego bardzo ważna walka.
Dla mnie to wielka walka. Dodatkowo odbywa się w Europie, więc czuję, że walczę u siebie. Vitor to legenda. Walczył w Pride. Ma bardzo długą historię, walczy od bardzo dawna. On jest jednym z największych nazwisk, szczególnie w UFC i jest bardzo popularny. Jest jednym z tych zawodników, których nazwisko jest dobrze znane. To będzie wielka walka z wielkim nazwiskiem.
Mimo walki z tak znanym zawodnikiem Mousasi czuje się pewny swego, jednak podchodzi z dużym respektem do rywala.
Wchodzę do tej walki pewny swego. To dla mnie ważne starcie i muszę dobrze się pokazać. Wcześniej wielokrotnie nie martwiłem się o to, kto jest moim przeciwnikiem i wtedy najczęściej przegrywałem. Kiedy czuję respekt i wiem, że przeciwnik jest niebezpieczny, wtedy jestem najlepszą wersją siebie. Jestem pewny, że dam dobry występ.