Curtis Blaydes, który w najbliższej walce dla UFC zmierzy się z Derrickiem Lewisem, wierzy że zwycięstwo nad takim rywalem otworzy mu drzwi do starcia mistrzowskiego. Co jednak w sytuacji, w której UFC chciałoby go zestawić najpierw z Jonem Jonesem, byłym mistrzem wagi półciężkiej?

Blaydes ma na swoim koncie 11 walk w oktagonie UFC. Zawodnik wygrał 4 ostatnie pojedynki, pokonując w tym czasie m.in. Juniora dos Santosa czy Alexandra Volkova. Gdyby jednak UFC chciało go po kolejnej wygranej zestawić z Jonem Jonesem w walce, która miałaby wyłonić pretendenta do tytułu mistrzowskiego, Blaydes byłby przeciwny. Curtis uważa bowiem, że jeśli wygra z Lewisem, nie będzie musiał kolejny raz udowadniać swojej wartości w klatce i pokazywać, że zasłużył na walkę o pas.

W rozmowie dla TSN z Aaronem Bronsteterem Curtis dodał też, że może oczywiście zawalczyć z Jonem Jonesem, ale sprawa na pewno rozbiłaby się o pieniądze.

Nie zawalczę z Jonem Jonesam za 200 tysięcy. To niedorzeczne.  Myślę, że wiele osób zapomina o tym, że UFC płaci nam tyle samo niezależnie od tego z kim się bijemy. Nie muszę walczyć z Jonem Jonesem, żeby zarobić 200 tysięcy. Równie dobrze mogę zarobić 200 tysięcy walcząc z jakimś leszczem. Jeśli miałbym walczyć z Jonesem, chcę dostać odpowiednie pieniądze.

Balydes walczy dla UFC od roku 2016 i w tym czasie przegrał tylko dwa razy. W obu przypadkach była to w walce z Francisem Ngannou, który jest typowany jako następny zawodnik do starcia o pas mistrzowski wagi ciężkiej.

Do pojedynku Blaydesa z Lewisem dojdzie już 28 listopada.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.