Już 23 lutego, podczas gali UFC w Nowej Zelandii, Michał Oleksiejczuk (MMA 14-3) powróci do oktagonu. Rywalem Polaka będzie Jimmy Crute (MMA 10-1).
Michał przegrał swoje ostatnie starcie dla UFC i uległ w nim Ovince’owi St Preux. W najnowszej rozmowie dla serwisu Bloody Elbow, Michał opowiedział nieco o tamtym starciu.
Zobacz również: „Czas na grubą rybę” – Oleksiejczuk zameldował się w Auckland przed walką z Crute
W walce z OSP miałem wiele dobrych chwil, ale nie skończyła się ona dla mnie dobrze. Kilka rzeczy wpłynęło na to, że zwolniłem w drugiej rundzie. Chciałem skończyć przed czasem, chciałem go znokautować, a to odebrało mi wiele energii. Trzeba korzystać z okazji, gdy ta się nadarza. Wiele zmieniłem od tamtej walki chcę to pokazać w najbliższy weekend.
Teraz Michał nie nastawia się na nokaut, chociaż wcześniej zapowiadał, że fajnie byłoby w taki sposób skończyć pojedynek.
Dotarłem do Nowej Zelandii na dwa tygodnie przed galą, żeby się zaaklimatyzować. Bardzo podoba mi się ten kraj i czuję się tu świetnie. Crute da mi mocną bitwę, bo jest młody, wygłodniały i lubi się bić. Na pewno nie będzie łatwo. Nie myślę o znokautowaniu go. Wiem, że muszę wyjść, dać z siebie to, co najlepsze i być gotowym na wszystko.
Podczas galu UFC Fight Night 168, w trakcie której będzie bił się Michał, zawalczy również Karolina Kowalkiewicz, która zmierzy się z Xiaonan Yan.