Khamzat Chimaev, który zadebiutował w UFC dwa tygodnie temu, podczas weekendowej gali amerykańskiej organizacji dopisał do swojego rekordu drugie zwycięstwo w oktagonie. Niepokonany zawodnik bez żadnych problemów rozprawił się z Rhysem McKee.
Podczas spotkania z mediami po walce Chimaev stwierdził, że walczenie jest dla niego czymś, co przychodzi mu z łatwością.
To dla mnie proste. Urodziłem się w kraju, w którym dorastałem w czasie wojny. Wszyscy wiedzą jak było w Czeczeni. Lubię walczyć w klatce i rozbijać rywali, to jest nawet zbyt łatwe. Pokonywać rywali i zgarniać za to pieniądze, taki układ jest dla mnie idealny.
Khamzat przedstawił też swoje spojrzenie na przyszłość w organizacji UFC i na postać mistrza wagi lekkiej, Khabiba Nurmagomedova.
Lubię go. Sam nie wiem, ale on chyba jest na pierwszym miejscu rankingu zawodników bez podziału na kategorie wagowe? Ma 28 zwycięstw. Tak, ale niedługo to ja będę na pierwszym miejscu. Będę mistrzem. Mam za sobą osiem walk i osiem skończeń przed czasem. Niszczę każdego. W następnej walce zrobię to samo. Chcę zdobyć pas w ciągu najbliższego roku lub dwóch lat. Im szybciej tym lepiej.
Dla Chimaeva weekendowa wygrana była ósmym zwycięstwem w karierze i drugą wygrana pod szyldem organizacji UFC. 26-latek zadebiutował w UFC 15 lipca, poddając duszenie d’Arce Johna Phillipsa. Kolejna wygrana nadeszła zaledwie 10 dni temu, co stanowi nowy rekord organizacji w najkrótszym czasie pomiędzy dwoma kolejnymi zwycięstwami.
Zobacz również: Bonusy po Fight Island 3: Chimaev z drugim bonusem w ciągu 10 dni