Borys Mańkowski, były mistrz organizacji KSW, w najbliższej walce, podczas gali KSW 53: Reborn nie zamierza popełniać błędów, które przytrafiały mu się w poprzednich starciach.

Już 11 lipca, w okrągłej klatce KSW, Borys Mańkowski (MMA 20-8-1), zmierzy się z byłym posiadacza pasa wagi piórkowej, Marcinem Wrzoskiem (MMA 14-6).

Mańkowski już od dłuższego czasu zapowiada fantastyczną formę na nadchodzące starcie, a o postępach w przygotowaniach na bieżąco informuje fanów.

Zobacz również: „Tak stworzonego Borysa nie widzieliście ku#*a nigdy!” – Mańkowski przed KSW 53

W jednym z wpisów w mediach społecznościowych przedstawił również swoje spojrzenie na pewną nowość w przygotowaniach do pojedynku.

„Za duże tempo sobie narzuciłeś w tej pierwszej rundzie…” Słyszałem to już wiele razy i fakt na tamtego Borysa rzeczywiście tak było, ale postanowiłem zmienić nie taktykę walki a sięgnąć po coś, czego wcześniej nie było. Od walki z Vaso po raz pierwszy w życiu korzystam z pomocy trenera od przygotowania fizycznego. Dlaczego tak późno się za to wziąłem? Bo postępowałem głupio, po prostu. TERAZ jestem gotowy napierdalać jak karabin od pierwszej do ostatniej rundy, tak więc 11 lipca otwierajcie oczy szeroko i patrzcie co się będzie działo.

Borys Mańkowski przez lata był czołowym zawodnikiem kategorii półśredniej nad Wisłą. „Diabeł Tasmański” sięgnął po tytuł na gali KSW 27: Cage Time, a następnie trzykrotnie bronił pasa w starciach z Davidem Zawadą, Jesse Taylorem i Johnem Maguire’em. Na dziejowej gali KSW 39: Colosseum 30-latek z Poznania w walce wieczoru spotkał się z legendarnym Mamedem Khalidovem i nieznacznie przegrał z czempionem wyższej kategorii wagowej. Po utracie tytułu wagi półśredniej w starciu z Roberto Soldiciem, Mańkowski zrobił sobie ponad rok przerwy i powrócił na KSW 47. Po trzech rundach toczonego w szalonym tempie boju z Normanem Parkiem, zawodnik Czerwonego Smoka musiał uznać wyższość rywala, choć wiele głosów mówiło, że wygrana mogła powędrować także do zawodnika ze stolicy Wielkopolski. W ostatnim starciu „Diabeł Tasmański” nie dał żadnych szans „Psychopacie” z Czarnogóry, Vaso Bakoceviciowi i poddał go anakondą w pierwszej odsłonie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.