BJ Penn (MMA 16-13-2), były mistrz UFC w dwóch kategoriach wagowych – półśredniej i lekkiej, w najbliższą sobotę na UFC 237 w Brazylii zmierzy się z Clayem Guidą (MMA 34-18). Członek UFC Hall of Fame, mimo 40 lat na karku postanowił kontynuować swoją karierę. Ostatnie 6 walk Amerykanina to same porażki, a ostatni pojedynek z którego wyszedł zwycięsko, to starcie na UFC 123 w listopadzie 2010 roku, kiedy w pierwszej rundzie znokautował Matta Hughesa (MMA 45-9). Przed sobotnim pojedynkiem BJ Penn odpowiedział na pytanie, które zadają sobie wszyscy fani MMA na świecie. Czy warto w taki sposób niszczyć karierę, na którą pracowało się latami?
Lata temu przestałem myśleć o tym, co po mnie zostanie. Walczę, bo wiem, że znów wrócę na szczyt. Wierzę w siebie i w to co robię, dlatego będę walczył. Trzeba być szalonym, by myśleć, że idę walczyć by ktoś znów skopał mi tyłek. Wierzę w siebie, pójdę do przodu i odzyskam pas. Brzmi jak szaleństwo? Wszyscy to wiedzą, nie przestawaj i idź do przodu. Jeśli ktoś mówi, że we mnie nie wierzy, odpowiadam, że martwi mnie jego brak wiary i ma odjeść. Odzyskam pas i wrócę na szczyt.
Czy Amerykanin wróci na zwycięską ścieżkę? Przekonamy się już w najbliższy weekend.
Chyba mu się szczyty popierdoliły
Snilo mi sie dzisiaj, ze BJ wygral, mial piekne bialutkie zeby i dlugie wlosy.
UFC robi mu wielką krzywdę, zestawiając mu walki. Kiedy ostatnio wygrał? W 2010. Tragedia w Smoleńsku się wtedy wydarzyła. To było tak dawno, a ten koleś dalej "walczy" :/ Guida easy win, przez zabieganie.