Chociaż tuż po gali UFC Fight Night 124 pojawiły się informacje, że UFC chce zestawić pojedynek Vitora Belforta z Michaelem Bispingiem na galę w Londynie, wygląda na to, że Anglik całkowicie storpedował taki pomysł. W swoim podcaście Believe You Me, podała dwa powody, dla których nie chce pojedynku z Brazylijczykiem.
Została mi może jedna, a może żadna walka, a ja nie lubię Vitora Belforta. Ludzie oglądający mój podcast, pewnie zadają sobie pytanie o moje oko i mówią, że wygląda fatalnie. To jeden z powodów, dla których nigdy nie chciałem robić podcastów w formie wideo. A moje oko tak wygląda przez Vitora Belforta, który robiąc z nim to co zrobił, był na maksa nafutrowany sterydami. To stary oszust i nie lubię go. Jest hipokrytą. To ma być jego ostatnia walka, więc pewnie znowu napakuje się sterydami jak szalony, bo cóż to będzie za różnica?
Drugim powodem niechęci do walki z Belfortem jest chęć pożegnania się z fanami w dobrym stylu. Bisping nie chce wygadywać nic złego na swego przeciwnika, bo nie chce zostać zapamiętany w taki sposób, a w przypadku walki z Belfortem na pewno mocno włączyłby swoje emocje.
Wolę zawalczyć z kimś kogo szanuję, z kimś kto będzie wyzwaniem, ale do kogo mam dużo respektu. Chcę odejść z klasą. Nie chcę zostać zapamiętany jako ku*as, a Vitor na pewno uruchomiłby tę część mojej osobowości.
Akurat tu się zgadzam z Bispingiem, walczył wiele razu nawet kiedy to mu się nie opłacało, ale w ostatniej walce w karierze, nie chciałbym też zmierzyć się w zawodnikiem, którego nie cierpię.Poza tym, regres dużo mniej dotknął Bispinga niż Vitora, i dla mnie Bisping byłby znacznym faworytem więc raczej nie jest "obsrany"
Przecież będzie walczył tylko z kimś z kim ma duże szanse wygrać czyt. emerytem, waciakiem albo kimś z dołu rankingu.
Prosi Danutę by mu Hendo sprowadził 🙂