Już za kilka godzin Joanna Jędrzejczyk wejdzie do oktagonu, by po raz trzeci bronić pasa UFC w kategorii słomkowej. Zobaczcie, co mistrzyni powiedziała w rozmowie z naszym reporterem o zbliżającej się walce, „The Ultimate Fighterze” i nie tylko.

Extreme: Nie rozmawialiśmy przez ostatnie kilka miesięcy, co działo się w tym czasie z Joanną Jędrzejczyk?

Joanna Jędrzejczy: Przede wszystkim ciężko trenowała i szykowała się do walki na TUF 23 Finale. Jestem bardzo szczęśliwa z tego, jak przepracowałam ostatnie miesiące. Nigdy nie byłam jeszcze w takiej formie.

E: Nie boisz się, że dwa tygodnie na aklimatyzację może nie wystarczyć? W Stanach jest aktualnie dużo cieplej, choć i u nas ostatnio są upały, to jednak zupełnie inna strefa klimatyczna i czasowa.

JJ: W Vegas będę na dziesięć dni przed walką. Najważniejszy dla mnie i mojego sztabu jest okres sparingowy i dlatego chcieliśmy go zakończyć w Polsce. Muszę się dostosować do tych zmian już od kilku walk, więc nie ma problemu. Na miejscu będzie ze mną cały sztab łącznie z panią doktor, która zadba o moje dobre samopoczucie.

E: Zawodnicy zawsze powtarzają, że każda kolejna walka jest najważniejsza w karierze, ale nie da się ukryć, że pojedynek z Claudią Gadelhą na pewno będzie wyjątkowy. Czy zatem możesz przyznać, że Twoje podejście i przygotowania były inne niż zwykle?

JJ: Do każdej walki podchodzę profesjonalnie. Nigdy nie zlekceważyłam żadnej rywalki, bo często te wyglądające niepozornie są najgroźniejsze. Wszyscy wiemy, że Gadelha jest bardzo mocnym przeciwnikiem. Stoczyła tylko jedną walkę od naszego pierwszego starcia, a mimo to utrzymała pozycję pierwszego pretendenta, to wiele mówi. Bez wątpienia były to niezwykle wyczerpujące przygotowania. Zostawiłam na macie dużo potu i łez, mam za sobą trochę drobnych urazów, ale na tę chwilę jest doskonale i czuję w sobie dużą siłę.

E: Im bliżej walki, tym stajesz się większym faworytem. Myślisz, że to wynik filmików z treningów, na których pokazujesz swoją piorunującą szybkość na tarczach?

JJ: Miło to słyszeć. Nie śledzę kursów, więc się na tym nie znam i myślałam, że one są zawsze stałe. Stroniłam przed tą walką od mediów i nie pokazywałam za wiele moich treningów. Chcieliśmy utrzymać jak najwięcej przygotowań w tajemnicy, żeby 8 lipca jeszcze bardziej zaskoczyć wszystkich moją formą. Jestem mistrzynią i to nie dziwne, że jestem faworytką.

E: Claudia Gadelha zmieniła bardzo swoją budowę ciała od waszego pierwszego starcia. Wygląda niemal jak kulturystka, co sprowokowało niektórych do postawienia tezy, że mogła stosować nielegalne substancje. Wtedy do akcji wkroczyła USADA i przetestowała Brazylijkę pięciokrotnie w bardzo krótkim czasie. Wtedy to ona przeszła do ataku i zasugerowała, że komisja za rzadko odwiedzała Olsztyn. Jak odpowiesz na te zarzuty?

JJ: Słyszałam o jej wypowiedzi na ten temat, ale nie drążyłam tematu. Przez cały okres przed tym starciem, gdy tylko ktoś chciał mi coś powiedzieć na temat wątku Jędrzejczyk-Gadelha od razu mówiła, że nie interesuje mnie to. Chciałam skupić się na sobie i moich treningach. Oczywiście, jakiekolwiek wycieczki pod adresem mojej uczciwości to totalna bzdura. Zawsze bardzo walczyłam o czystość w sporcie. Już podczas studiowania na wydziale Wychowania Fizycznego miałam przedmiot „Doping w sporcie” i tam głośno protestowałam przeciw jakiejkolwiek formie wspomagania. Nawet gdybym zaczęła przegrywać i ktoś zaproponowałby mi doping, nigdy bym się na niego nie zgodziła. Sport musi być czysty, ale jeśli, ktoś chce brać doping i niszczyć swoje życie to jego sprawa. Ja byłam, jestem i będę zawsze czysta. Byłam testowana przez WADA, gdy byłam zawodniczką muay thai i od tamtej pory jestem nauczona, że muszę badać wszystko, co biorę. Sprawdzam nawet najzwyklejsze krople na katar, bo tam może być coś, co jest na liście zakazanych środków. Przed tą walką też byłam badana przez komisję antydopingową, ostatnio około czterech tygodni temu, ale nie widzę powodu, żeby się tym chwalić. Nie rozumiem, po co miałabym się tym chwalić, to przecież zupełnie normalna część mojej pracy. Wiem z dobrych źródeł, że Gadelha była kiedyś na „szprycy”. Czy jest teraz? Nie wiem i mnie to nie interesuje. Najważniejsze jest to, że moja polska siła i waleczne serce zdominuje Claudię 8 lipca.

E: Claudia Gadelha mówi o tym, że w każdej płaszczyźnie poprawiła się znacząco i nie jest w stanie przegrać dzisiejszego wieczoru. Ty bez wątpienia też nie stałaś w miejscu przez ostatnie miesiące. Zobaczymy coś nowego z Twojej strony?

JJ: Będę na pewno bardzo skupiona na pracy bokserskiej i pilnowaniu, żeby Gadelha nie zdołała mnie przewrócić. Szczegóły mojego planu są oczywiście póki co ściśle tajne, ale mamy przygotowane kilka myczków na Brazylijkę. Pamiętajcie, że ja lubię być zawodniczką, którą się dopycha do ściany. Nie mam sparingpartnerów, z którymi bym cały czas wygrywała i była dumna z mojej świetność. Każdy z moich partnerów treningowych potrafi mnie mocno docisnąć, sprowadzić i przytrzymać do ziemi. Nie raz się złościłam na to, że nie potrafiłam zrobić czegoś, co sobie zaplanowałam, ale wiem, że dzięki takiemu dociążeniu nie muszę się obawiać siły, naprzeciw której stanę w oktagonie.

Gadelha walczyła tylko raz od naszej ostatniej walki i to z Jessicą Aguillar, która nie postawiła jej trudnych warunków. Ja przeszłam kilka trudnych przepraw. Myślę, że Claudia będzie zaskoczona tym, jak bardzo poszłam do przodu przez ten czas.

E: Joanna Jędrzejczyk będzie miała większe szanse na wygraną w pierwszych rundach czy na pełnym dystansie?

JJ: Trudno powiedzieć. Valerie Letourneau miała trudne ścinanie wagi i teoretycznie powinna mieć problemy z przewalczeniu pięciu rund, a jednak dała radę. Gadelha nigdy nie walczyła przez pięć rund, więc ciekawa jestem jej dyspozycji.

E: Czego mamy się spodziewać 8 lipca?

JJ: Dwóch rzeczy. Zobaczycie fajerwerki i usłyszycie „And Still!”.

E: Muszę zapytać Cię o program „The Ultimate Fighter” i o końcowy wynik. Pewnie przed pierwszą walką nie zakładałaś, że drużyna Claudii może wygrać 7-1?

JJ: Miało być zgoła inaczej. Ten wynik bardzo bolał, polało się też wiele łez, a w głowie pojawiło mnóstwo pytań. Niemniej, byłam bardzo dumna ze swoich zawodników. Na papierze wyglądaliśmy na lepszy zespół. Szkoda, że się tak skończyło. Nie mogłam walczyć za moich zawodników w klatce, to były ich starcia. Poza tym, zastanówmy się, czy my byliśmy w stanie cokolwiek zmienić w grze naszych podopiecznych przez tydzień? Nie da się zmienić wieloletnich nawyków w kilka dni. W TUF-ie bardzo trudno jest nauczyć czegokolwiek. Pojedynki są co trzy dni, zawsze jakiś zawodnik szykuje się do starcia, inny też robi wagę, musimy dbać o nich. To bardzo trudne zadanie, aby wszystko to spiąć w całość. Byłam bardzo zadowolona z tego, w jaki sposób mój sztab trenerski pracował z zawodnikami i jaką pracę wykonali. Nie mogłam walczyć za moich zawodników, oni musieli zrobić robotę, ale oczywiście stoję za nimi murem i podpisuję się pod każdym występem w TUF-ie. Mogło być lepiej, ale i tak byłam bardzo zadowolona z ich postawy.

E: Nie boisz się, że te porażki widzowie odbiorą jako skazę na Twoich umiejętnościach? Mogą uznać, że skoro Twoi zawodnicy przegrywali, to drużyna Claudii potrafi lepiej przygotować zawodników – w tym też Gadelhę – pod konkretnych rywali?

JJ: Nie sądzę. 8 lipca wszyscy zobaczą, kto postawi kropkę nad i. Nic, co wydarzyło się w programie, nie zaburzyło mojej mentalnej siły i motywacji do przygotowań. Nie byłam zadowolona z tego, jak potoczył się TUF, ale myślę, że wszyscy widzieli, że dobrze z nimi pracowałam. Pamiętajmy, że jestem zawodniczką, nie trenerką. Tą są zupełnie dwa różne zawody. Może Gadelha podbudowała się dzięki tym zwycięstwom, ale to nic nie zmieni.

E: Wspominałaś o tym, że w TUF-ie wielokrotnie przedstawiono sytuacje i Twoją osobę w jednoznacznym, negatywnym dla Ciebie świetle, podczas gdy w rzeczywistość nie była tak czarno-biała. Nie żałujesz, że zdecydowałaś się na występ w reality show?

JJ: Nie żałuję ani udziału, ani swoich zachowań. Miałam w tym samym czasie być częścią programu „Agent: Gwiazdy” w polskiej telewizji, ale zdecydowałam się na TUF-a, bo chciałam zająć się czymś związanym z MMA. Nie wypieram się tego, co powiedziałam, ale rzeczywiście wiele sytuacji w domu wyglądało inaczej. Jeśli ktoś mi nie wierzy, może zawsze napisać do mnie bezpośrednio i zapytać. Najbardziej wyrazistym przykładem jest sytuacja z trenerem Claudii, który ubliżał mi poza kamerami, a kiedy ja zaczęłam bronić swojego honoru, to on się przestał odzywać, bo pojawiła się ekipa filmowa. W normalnym życiu też staram się zawsze poznać zdanie każdej ze stron konfliktu i polecam to innym. Nie da się ukryć, że w tym sezonie ze względu na to, że w domu nie działo się za wiele, główną fabułę oparto na konflikcie Jędrzejczyk-Gadelha. Nic nie poradzę, że ta dziewczyna działa na mnie jak płachta na byka.

E: Nie żal Ci tego, że nie pojawiłaś się w „Agencie”? W Stanach masz już wyrobioną markę, a w Polsce mogłabyś takim występem znacząco poprawić swoje notowania w ogólnopolskich mediach.

JJ: Takich ofert, jak występ w „Agencie”, jest bardzo dużo. Muszę dozować czas poświęcany na media, bo moim głównym zajęciem jest walka. Niemniej, mam nadzieję, że pojawię się w kolejnych edycjach tego programu, bo to ciekawe przeżycie. Co do popularności, to rzeczywiście widać, że w Stanach mam więcej fanów, ale ostatnio bardzo zaskakuje mnie, jak wiele osób ponad czterdziesto czy nawet pięćdziesięcioletnich mnie rozpoznaje w Polsce.

E: Myślisz, że powierzono by Tobie rolę agenta? Pewnie nikt nie chciałbym z Tobą zadzierać, więc mogłabyś sobie pozwolić na wiele. Może wraz z Tomkiem Oświęcińskim zapanowałabyś nad resztą grupy?

JJ: Czemu nie, myślę, że mielibyśmy siłę przebicia (śmiech).

E: Zawodnicy nie lubią spoglądać poza zbliżającą się walkę, ale Ty w ostatnim czasie miałaś bardzo pracowity okres. Powinniśmy spodziewać się dłuższej przerwy i kolejnego starcia na jednej z ostatnich gal UFC w tym roku?

JJ: Nie! Przerwa spowodowana kontuzją bardzo mnie męczyła i nie mogłam się doczekać walki. Zrobię sobie krótkie wakacje po tych trudnych przygotowaniach, ale chcę wrócić na Madison Square Garden 12 listopada na pierwszej gali UFC w Nowym Jorku.

E: Załóżmy na ten moment, że pokonasz Claudie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że w tym terminie Twoją rywalka powinna być zwyciężczyni walki Kowalkiewicz vs Namajunas…

JJ: Myślę, że nie do końca. Wydaje mi się, że Rose Namajunas w przypadku wygranej na pewno będzie następną pretendentką, ale – mimo całego szacunku i sympatii dla Karoliny – wydaje mi się, że Kowalkiewicz będzie musiała stoczyć jeszcze jedną walkę, możliwe, że z Claudią Gadelhą.

E: Miałaś okazję ostatnio współpracować z Karoliną przy nagrywaniu reklamy dla jednego ze sponsorów.

JJ: Tak! To było super przeżycie. Czekajcie na efekty, bo ekipa była naprawdę świetna i nagraliśmy dużo świetnego i śmiesznego materiału.

Wywiad ukazał się na blogu pl.extreme.com.

Rozmawiał: Dominik Durniat

 

4 KOMENTARZE

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.