Podsumowanie UFC 143: Diaz vs Condit i Night of Champions 3, plus trochę o rywalu Janka i Ginie Carano na KSW 18. Na koniec zapowiedzi gali EFS w Kołobrzegu i UFC on Fuel TV.
[podcast]http://www.mmarocks.pl/audio/Szklana Szczeka ep.134%20-%207.02.2012.mp3[/podcast]
Dzięki
dziękówa
jutro z rana się zabiorę za słuchanie
Juz myslalem ze kolo 1 w nocy bedzie, a tu prosze. Dzieki wielkie, juz przegrywam na telefon i zabieram sie za sluchanie.
Good fight and good night!
ooo taak!
dobra robota
Skad ta niechec Venoma do wypowiadania sie na temat walki Janka?
Chyba najdłużej omawiany MEvent w historii SZSZSZ
na pełnej K … energii 😀
dobrym rozwiązaniem byłby rewanż carlosa i nicka, skoro gsp nie zawalczy do listopada, ale to zależy od ufc i condita
Spodziewaliśmy się wojny bo tak nam wszyscy wmawiali że to ma być walka psów że tylko jeden wyjdzie o własnych siłach i tak dalej. Po prostu poczuliśmy się oszukani
Zacytuje Royce Gracie” Po co decydujesz się na walkę, gdy zamierzasz uciekać?”
Ja jestem za strategiom w walce jak najbardziej ale niech Carlos pomyśli też o fanach któży wykupują PPV by oglądać fajerwerki w ringu a nie zabawę w berka. Jestem przekonany że mógł by wygrać z diazem miej asekuracyjnie walczyć .
“Skad ta niechec Venoma do wypowiadania sie na temat walki Janka?”
w sumie dobre pytanie….
troche glupio mi pytac o taką rzecz, ale mimo wszystko . Nie widze gdzie moge dodac avatar do profilu kurcze. ktos pomoze? z gory dzieki.
Strzelam, że będzie sędzią punktowym na KSW 18
też mi to w pierwszej chwili do głowy przyszło, ale wydaje się to raczej mało realne
Venom był już sędzią punktowym na gali w Łodzi, więc kto wie.
serio? nie wiedziałem nawet
Jak Overeeem zarobil ponad 2 mln to myśle że Diaz nie gorszy był..ale to juz taki maly szczegół..
Tylko Overeem z Lesnarem sprzedali 800 tys. PPV. UFC 143 raczej nie zbliży się do tego wyniku.
Przed walką już przygotowywano kibiców na starcie Diaz vs GSP… Bezpośrednio po walce poddano w wątpliwość słuszność werdyktu i postawy Condita… Teraz cześć osób chce jeszcze natychmiastowego rewanżu, co znowu sugeruje jakby Natural Born Killer potrzebował jeszcze coś udowodnić… Nie sprawiedliwiej byłoby oddać cesarzowi co cesarskie, docenić sukces Condita i powiedzieć: wygrał z Diazem i kropka? Przypomina mi to trochę to, co działo się po walce Irokeza z Kornikiem. Część fanów, w tym ja, nie mogła pogodzić się z przebiegiem walki i pragnęła by Maciek szybko udowodnił, że jest jednak lepszym zawodnikiem. 😉
Dlaczego daliście nutę Hermana a nie np. Condita? WTF 😀
“ale niech Carlos pomyśli też o fanach któży wykupują PPV by oglądać fajerwerki w ringu a nie zabawę w berka”
Roy.Jones.Jr. – ja kupilem ta gale na PPV i jestem usatysfakcjonowany !!!
Szanuje Wasze zdanie i rozumiem takie podejście, jednak mam swoje upodobania i są konkretne powody, dla których lubie ten sport. Daleki jestem od popadania w skrajności, chciałem tylko usłyszeć Waszą opinię, na ten temat. Dziękuję
Tylko ze walce Macka z Kornikiem hmm padł ostateczny argument ze strony tego ostatniego. A tu ? Zostajemy z papierowym mistrzem bez odpowiedzi na pytanie: kto jest lepszy?
Dla mnie bez wątpienia Nick Diaz!
Odpalamy! Dzięki
Myślę, że dał to dość jasno do zrozumienia podczas poprzedniej edycji 3xSz
Był sędzią czasowym.
Mądre słowa, trudno się z nimi nie zgodzić. Ale za to trudno się zgodzić z tym, że Condit uciekał od walki.
A może to Diaz powinien popracować nad tym, by mieć coś więcej do zaoferowania?
A dla mnie walka jasno pokazała kto ma więcej atutów. W dodatku udowodniła, że Diaz nie radzi sobie ze zdyscyplinowanym przeciwnikiem i w dodatku ma beznadziejne zapasy. Z czym do GSP?
Coraz mocniej tęsknię za PRIDE !
25-ty coraz bliżej…..
Jest rewanz Panowie!!:) Danka potwierdzil na twiterze.
http://www.mmashareforum.com/serious-mma-discussion-f1/condit-accepts-rematch-poll-t52280.html
Bardzo obiektywne i profesjonalne podsumowanie walki Condit – Diaz. W 100% zgodnosc, lepiej tego nie mozna bylo ujac, po prostu.
No i dobrze, liczę tym razem na Nicka.
Venom, to Ed Herman wychodzil do Vaughna a nie Dave 😉 Tak poza tym to bardzo dobra szczeka.
Cudownie. Czyli mazgajeniem i fochami na poziomie 8-latka, można sobie walkę zorganizować.
Rewanz to idealne rozwiazanie z kilku powodow- Condit hejterom ma okazje zamknac usta, UFC pewnie zarobi na tej walce wiele wiecej niz zarobiloby na walce np. Condit- Ellenberger, a Diaz bedzie mial okazje sie odkuc. Nie spodziewalbym sie jednak innego scenariusza niz ostatnio, Diaz ma chyba zbyt duze ego, zeby probowac poddac Condita na ziemi i bedzie chcial znow walczyc w stojce, a nawet jesli nie to jego zapasy chyba nie sa wystarczajaco dobre, zeby obalac ruchliwego Condita.
Znalazłem kilka walk z Night of champions 3:
httpv://youtube.com/watch?v=VVnX9212Eg0 http://www.youtube.com/watch?v=uP54s_gwf6I&NR=1&feature=endscreen
httpv://youtube.com/watch?v=74dbDtSosX8
Po forumowych zamieszkach wznieconych w wyniku przebiegu i rezultatu walki Condita z Diazem zostały już tylko wspomnienia, tu i ówdzie już tylko sporadycznie odzywają się reprezentanci obu stron barykady, więc korzystając z okazji, że kurz trochę opadł i ja wyrażę swoją opinię nt. walki.
Wydaje się, że w całej tej dyskusji, która rozgorzała po ostatnim gongu głównej walki gali UFC 143 można wyodrębnić, nieco upraszczając, dwie postawy. Z jednej strony fani, którzy cenią sobie bezkompromisowość w walce, agresywny styl, brak wyrachowania i kunktatorstwa oraz pójście na swego rodzaju żywioł (choć tutaj warto zaznaczyć, że Diaz nie jest fighterem, o którym moglibyśmy napisać, że jego stójka to typowy niepoukładany brawl). Z drugiej strony mamy fanów, którzy doceniają perfekcyjnie wykonany gameplan Condita, konsekwencję w jego realizowaniu, umiejętność neutralizacji najsilniejszych stron przeciwnika, a przede wszystkim zdają się podzielać wyświechtaną opinię, że cel uświęca środki. Ta druga kategoria ma na swoją obronę fakt, iż Condit pomimo walki z kontry przez niemal pełne 5 rund, był w stania wyprowadzić więcej celnych uderzeń niż Diaz.
Część środowiska zdała się oczywiście zwieść buńczucznym zapowiedziom Condita o walce na śmierć i życie z Diazem. Wydaje się, że mieli ku temu dość solidne podstawy w postaci ostatnich efektownych walk Carlosa. Z drugiej strony można się było spodziewać, że Jackson nie pozwoli sobie na powtórkę z niedawnej walki młodszego Diaza z Cerrone i wyciągnie z niej wnioski.
Nie ma co się szczególnie rozwodzić nad przebiegiem samej walki. Jaka była, każdy miał okazję zobaczyć. Oczywiście kluczowe w jej ocenie jest właśnie rozróżnienie między fanami ostrych batalii, w których mało sie kalkuluje, a zwolennikami perfekcyjnych gameplanów prowadzących do zwycięstwa. Cała walka to niemal jeden i ten sam schemat – Diaz drepczący za Conditem, Condit w niemal permanentnym odwrocie, okazjonalnie wystrzliwujący niskimi kopnięciami (no, może akurat kopnięciami nie okazjonalnie) i kombinacjami, które Diaz dzielnie przyjmował na nogę, facjatę. Rzadkie udane akcje Diaza, zapędzanie Condita pod siatkę, unik tego ostatniego i truchcik na środek octagonu. I tak do znudzenia.
Jestem w stanie zrozumieć fanów, którym przebieg tego pojedynku nie przypadł do gustu. Diaz nie był w stanie utrzymać Condita pod siatką ani go sprowadzić (poza końcówką), natomiast będący na wstecznym i kurczowo trzymający się defensywnego gameplanu Condit zdawał się nie być tym zawodnikiem, którego pamiętamy z ostatnich walk. Priorytetem było uniknięcie ryzyka, maksymalna jego minimalizacja. Nawet przez moment Condit nie sprawiał wrażenie zawodnika, który chciałby skończyć Diaza, choć wydaje się, że po kilku kombinacjach, które nieco zastopowały rybie człapanie Diaza, mógł nacisnąć mocniej. Priorytety jednaj zostały mu poustawiane przez Jacksona inaczej.
Celem zdecydowanej większości, jeśli nie wszystkich, zawodników jest zwyciężanie, a nie zabawianie tłumów na widowni. Oczywiście, dostarczenie odpowiedniej dawki emocji w czasie pojedynku też się opłaca w końcowym rozrachunku, bo takiego zawodnika fani chcą oglądać częściej, co przekłada się również na indywidualne profity dla niego. Naturalnie, nie można odmawiać zasług fighterom, którzy wygrywają w mało efektownym stylu, bo to również wymaga nieprawdopodobnych umiejętności, konsekwencji w działaniu. Fani jednak preferują wirtuozów, pewnych siebie zawodników, którzy nie kalkulują (albo kalkulują w sposób niewidoczny dla szarego Smitha) – to oni budzą największy podziw i uwielbienie, to oni wzbudzają najwięcej emocji i to ich ogląda się najchętniej (pewnym wyjątkiem jest tu GSP, ale to trochę inna historia – zresztą jeszcze jedna, dwie decyzje w jego wykonaniu i jego popularność może zostać nieco nadszarpnięta). Jest to, rzecz jesna, pewna generalizacja, bo przecież znajdziemy i tutaj na forum użytkowników, którzy doceniają doskonałe wykonanie gameplanu, prowadzące w końcowym rozrachunku do zwycięstwa.
W walce należy doceniać umiejętne zejścia z linii ciosu, świetną pracę nóg, uniki, dobrą gardę i wiele innych elementów, które pomagają w oszczędzaniu swojej twarzy przed pięściami przeciwnika. Mało kto jednak będzie pamiętał o świetnych umiejętnościach defensywnych danego zawodnika, bo elementem walki, który wzbudza najwięcej emocji, jest – dosadnie rzecz ujmując – walenie przeciwnika w ryj. I to jest solą tego sportu.
Czy w powyższym kontekście możemy mieć jakieś zastrzeżenia do Carlosa Condita, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jednak częściej trafiał Diaza niż ten jego? Ciężko rzec, choć warto wspomnieć, że sam zainteresowany zaraz po pojedynku starał się nieco usprawiedliwić swoją taktykę, co może nam sugerować odpowiedź. Być może to solidna szczęka Diaza, ale ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że Condit w obawie przed podjęciem ryzyka wszystko – poza uciekaniem spod siatki – robił na pół gwizdka, byle dowieźć decyzję do końcowego gongu. Cel osiągnął, ale środkami, które szczególnej chwały, zwłaszcza wśród fanów ceniących styl walki, którego usosobieniem byli/są Shogun, Fedor czy Wanderlei Silva, mu nie przyniosły.
To też nie do końca tak. Oczywiście
mówiępiszę za siebie.Nie czuję przynależności do żadnej z wymienionych przez Ciebie grup. Przede wszystkim doceniam skuteczność, niezależnie czy jest ona dyktowana agresywną ofensywą, czy żelazną defensywą. W mojej opinii w tej walce skuteczniejszy był Condit i wygrał zasłużenie. Irytuje więc mnie fakt, że zarzuca mu się tchórzostwo czy brak chęci do walki. Denerwuje mnie to, że za przebieg walki obwinia się jedynie Condita.
Osobiście byłem rozczarowany nie tylko wysokim poziomem stójkowego asekuranctwa Condita, ale również nieporadnością Diaza, człapiącego nieustannie za Carlosem. Myślę, że tego ostatniego obwinia się przede wszystkim za strach przed podjęciem choćby minimalnego ryzyka, o taktykę "uderz i odskok", o nie pójście za ciosem w kilku momentach. W tym miejscu mogą pojawić się porównania do Machidy, ale według mnie nieuzasadnione, bo niemal od zawsze Brazylijczyk walczył w podobnym stylu, przyzwyczajając do tego fanów i osiągając nie lada sukcesy, nierzadko kończąc swoich rywali. Gdy poczuł krew, szedł za ciosem. Dla Condita był to "pierwszy raz", gdzie całą walkę jechał na wstecznym. Chwała mu za to, że mimo tego dobrze punktował, ale właśnie – punktował. Ani przez moment nie wyściubił nosa poza ramy sztywnego gameplanu nakreślonego przez Jacksona. Żadnej wirtuozerii, choćby odrobiny szaleństwa. Czy było to niezbędne do zwycięstwa? Absolutnie nie. Ale czy walcząc w takim stylu, zaskarbi sobie sympatię fanów? Wątpliwe. A sympatia fanów coś tu jednak znaczy.
Mieliśmy "kick and run" w futbolu, teraz mamy w MMA.
To jak Condit miał inaczej wygrać z Diazem? Taka taktyka była niezbędna. I tak Diaz urwał 1-2 rundy.
nie działa.. ;/ przynajmniej u mnie
Naiver jak to nas zdążył przyzwyczaić , małe wypracowanko sklecił
W sumie wszystko tam zawarł i myślę ,że uspokoi to sytuację na forum, mając na uwadze dodatkowo wzmiankę o planowanym na lato rewanżu między zawodnikami.
naiver dziwi mnie kilka fragmentów twojego tekstu
– Condit atakował okazjonalnie? Carlos zadał więcej celnych znaczących ciosów niż tydzień wcześniej Evans i Davis razem, niewiele mniej niż Edgar i Maynard razem w drugiej walce, dwa razy więcej niż Dan Henderson w walce z Shogunem, trzy razy więcej niż Aldo przeciwko Florianowi i więcej niż Diaz w swojej poprzedniej pięciorundówce przeciwko Noonsowi.
– Condit nie chciał skończyć Diaza? Tak, wysokim kopnięciami na głowę chciał go tylko pogłaskać, tak samo obrotówkami i latającymi kolanami.
– Condit walczył na pół gwizdka? Chyba nie do końca rozumiem o co chodzi, bo przeciez chyba nie o to, że Condit w tym pojedynku walczył na 50% swoich możliwości.
Venom,
– te celne, znaczące ciosy, które niemal w połowie stanowiły kopnięcia, spowodowały, że Diaz ledwie poruszał się po oktagonie. Takie to były znaczące ciosy. Jak napisałem wcześniej – Carlos okazjonalnie wyprowadzał kombinacje – i tego się trzymam. Fakt, iż przez całą walkę regularnie dziubał Diaza niskimi kopnięciami, co zaznaczałem, nie wpływa na fakt, iż jego ofensywne efektywne (biorąc pod uwagę rzeczywistą szkodą, jaką nimi wyrządzał a nie punktowanie) działania były ograniczone do niezbędnego minimum.
– oczywiste jest, że każdy podświadomie zawsze chciałby skończyć swojego rywala, ale od chęci do realizacji albo choćby jej próby powstrzymywały Carlosa obawa, strach, niepewność, niechęć do ryzyka, gameplan – zwał jak zwał. W kilku momentach Condit, zamiast kontynuować ofensywę, decydował sie robić krok w tył. Nie chciał podejmować ryzyka, jasne. Ale też o niczym innym nie pisałem.
– jak wyżej.
Uważam, że podajesz całkowicie nieprawdziwy obraz tego pojedynku. Zupełnie nie bierzesz pod uwagę tego jak odporny na ciosy i twardy jest Diaz. Ilu zawodników przyjęłoby takie wysokie kopnięcie Condita i nawet się nie zachwiało jak to w czwartej rundzie? Tak samo chciałbym zobaczyć innych zawodników, którzy przyjmują te 68 “niskich dziubnięć” Carlosa. To, że po Diazie nie było widać jakiś wielkich szkód (chociaż jego twarz po walce nie wyglądała najlepiej), nie znaczy, że Condit ograniczał się do minimum.
Nie wiem o jakiej obawie piszesz. Ale jak Condit kopał Diaza na głowę, czy uderzał łokciem w klinczu ja widziałem chęć skończenia pojedynku. Oczywiście były momenty, gdzie Carlos wycofywał się z wymian, ale biorąc pod uwagę siłę rażenia Diaza w takich sytuacjach i jego wyjątkową odporność, było to jak najbardziej uzasadnione taktycznie. Rozpatrywanie tego w kategoriach strachu jest niedorzeczne. To tak jakby napisać, że Anderson Silva nie chciał walczyć z Leitesem w parterze, bo się bał.
Piłkarskie kick and run (a właściwie kick and rush) to antyteza dobrej, przemyślanej strategii. Przekładając to na język MMA to to czego wszyscy od Condita się domagali – wiatraki i pójście na żywioł.
Nie wiem po co wchodzę polemikę z ludźmi, którzy krytykują gościa za to że, dobrze wykonuje swoją pracę, ale to zrobię. Condit jest w pracy, zarabia na rodzinę, ma ryzykować wygraną, aby kilku fanów, którzy nie znają się na MMA poczuło się usatysfakcjonowanych? Czy kolarz, który dobrze jeździ po górach, musi finiszować ze sprinterami, żeby dać radochę kibicom, czy może lepiej niech zaczeka na góry……… czy tenisista, który ma fenomenalny Serwis, musi na siłę doprowadzać do długich wymian, bo to jest fajne dla kibiców, czy też może grać nudny serv and volley? Ludzie, gość wygrał, był lepszy, walczył z głową, nie wchodził w sferę gry w której jest słabszy i tyle. Koniec tematu, jeśli uważacie, że jest tchórzem, słabym fighterem to nie potraficie logicznie myśleć
Venom, nikt nie broni ci uważać, że Condit zrobił, co mógł, żeby skończyć Diaza, ale nie podołał z powodu granitowej szczęki tego ostatniego. Zdaję sobie sprawę z odporności Diaza, ale większą wagę przywiązywałbym jednak do asekuranctwa Condita.
Piszesz o taktyce, a chyba nawet najzagorzalsi fani Diaza nie napisali, że taktycznie Condit źle to rozegrał, bo rozegrał to perfekcyjnie. Ale cóż z tego? Nie o tym pisałem w powyższym wypracowaniu.
Silva nie schodził z Leitesem czy Maią do parteru z tego samego powodu, co Condit z Diazem – kwestią nazewnictwa pozostanie, czy określimy to mianem niechęci do walki w najsilniejszej płaszczyźnie rywala, strachem przed byciem poddanym czy jakkolwiek inaczej.
"Kick and run" potraktowane dosłownie w pewien przerysowany sposób oddaje to, co działo się w walce Condit vs Diaz.
KingDante akurat serv and volley to jest tenis za ktorym kibice dyscypliny bardzo tesknia, a dlugie wymiany czyli tzw. poludniowy styl jest powszechnie w dyscyplinie uwazany za nudny.
Saenchai- dla mnie Nadal, Agassi- prezentują/prezentowali atrakcyjniejszy tenis niż np. Mark Philippoussis, zresztą miałem okazję oglądać na żywo turniej ATP i gwarantuje ci, że długie wymiany bardziej ekscytują kibiców niż serv and volley.
Choć moim ulubionym stylem do oglądania był tenis Samprasa to na casula – zdecydowanie hiszpański styl przerzucania przez siatkę działa: )
King – jest jakis sport na ktorym sie nie znasz?:) Tacy ludzie powinni byc komentatorami w tv. Chyba ze jestes niewyjsciowy ,ale ktoryz nich jest, głos wazniejszy.
Koscheck z Diazem mogą walczyć w ME i wtedy będzie 5 rund
P.S. Tylko ja nie moge wejść na cohones ?
noodles nie tylko Ty.
Nadal nie ma cohones
pracujemy nad tym, cierpliwości
hhahaha xxl , wiesz moje męskie ego nie pozwala mi się oceniać.
Kiedyś na uczelni wykładowca na pierwszych zajęciach mówi do mnie, Ja Pana, gdzieś już widziałem, Tak ja Pan skądś znam- A ja do niego „Pewnie z telewizji”- sala w ryk- A Profesor odpowiada- „ tak dokładnie w gospodarczej w supermarkecie” – po takiej traumie TV kojarzy mi się źle dlatego siedzę na mmarocks: )
KingDante, mysle ze jako osoba, ktora w tenisa grala wiele, wiele lat zdaje sobie sprawe z tego co widzow tenisa ekscytuje i gwarantuje Ci ze wiekszosc ludzi wolalaby obejrzec mecz Samprasa z Rafterem niz Dawida Ferrera z Juanem Carlosem Ferrero.
nie ma TJ nie ma szklanej escobar się nie nadaje
Saenchai- zgadzam się.
Tylko Sampras i Rafter a Ferrero i Ferrer to inny świat, nie można porównywać takich wirtuozów do przeciętnych tenisistów.
Serv and volley to piękny styl, ale nigdy nie zasłużył na Play of the Day na CNN : ) a długie wymiany wielokrotnie. Zwykły casual, widz, który ogląda tenis sporadycznie, bardziej ucieszy się z długie wymiany niż, z mocnego serwisu i skończenia przy siatce. A pisząc o Samprasie jako o przedstawicielu typowego serv and volley to nie do końca fair- bo to był naprawdę kompletny tenisista, ten gość potrafił wszystko. Saenchai jeśli tak uwielbiają ludzie serv and volley to dlaczego pojedynki Raftera z Sampresem nie są uznawane za najlepsze w historii, a pojedynki Samprasa z Agassim są już legendarne?????!!!!!!!Podsumowując kompletny tenis jest najlepszy.
pozdro
Dlaczego eliminatorem do pasa miałoby być niby starcie Mir – Velasquez, przecież Cain jest po porażce, więc czemu niby mialby już po jednej wygranej znow dostać możliwość walki o pas?
W mojej opinii zdecydowanie mądrzejszym rozwiązaniem byłoby wyłonienie pretendenta zestawiając Werduma z Mirem, a Velasquezowi rzucić Bigfoota i dopero zwwycięzca takiej walki mógłby zmierzyć się ze zwycięzcą turnieju Sf jako eliminator do walki z mistrzem.
venom zdziwisz się jeżeli sądzisz że Simpson zdominuje zapaśniczo Markesa , widziałeś jego ostatnią walkę z Vemolą i co robił ze 6 krotnym mistrzem w zapasach i ostatnie walki Simpsona ?
dodajmy 6-krotnym mistrzem Czech w zapasach 😀
HAhaha, dobre , Venom 😀
Przy okazji, dzięki za odpowiedź na pytanie oraz przyłączam się do tego, co napisał wcześniej noodles – walka Kos vs. Diaz mogłaby być spokojnie promowana jako ME którejś, numerowanej gali…a co za tym idzie – walka mogłaby być stoczona na dystansie 5 rund.
Przyznam również rację Madmanowi – nie jestem pewien, czy Velasquez jest gotowy na takiego mocnego rywala, jakim jest Mir. Antonio , na pierwszy rzut oka, wydaje się jako rywal "na rozgrzewkę" po nieudanej próbie obrony tytułu, a zestawienie Mir/Werdum vs. Silva/Velasquez mogłoby nie tylko wyłonić najwartościowszego pretendenta do tytułu, ale również odpowiedzieć nam, czy Meksykanin wrócił do dawnej dyspozycji…
Zgadzam się z Wami co do punktacji, ale dziwi mnie fakt, że potencjalny rewanż Diaza z Conditem nie jest dla Was interesujący. Carlos nie wygrał moim zdaniem na tyle zdecydowanie, żeby spotkali się w Oktagonie ponownie.
Z trochę innej beczki: nie wiecie co się dzieje z Yoel Romero? Mógłby zawitać do UFC lub chociaż zawalczyć w SF. Z Feiajo radził sobie świetnie, poza odgrywaniem komedii.
Co do gali Night of Champions 3:
– bardzo dobra frekwencja, widać, że w Poznaniu jest duża chęć oglądania gal MMA, reakcje żywiołowe i zauważyłem, że coraz więcej rodzin przychodzi niż choćby 2 lata temu,
– świetna sprawność przechodzenia do następnych walki, brak występów artystycznych i bezsensownego przedłużania,
– dobry poziom półfinału turnieju między Gamrotem, a Shamaeva’em i świetny występ Borysa, Mencel jak wspomniał Escobar świetnie zapaśniczo, choć z Joczem będzie miał ciężko, ale nie można go skreślać, dobry występ Jotko
– co do organizacji, to słabe było to, że zasady walki, długość trwania rund i ich ilość były podawane dopiero w trakcie walk, podczas jednej walk zawodnik wyglądał jakby pytał się sędziego czy może uderzać kolanami na ciało w parterze, oraz wejście/wyjście przez zasłonę co znacznie zwolniło opuszczenie hali,
– co do promocji gali, dużo plakatów, było wiadomo przed weekendem, że będzie gala w Poznaniu, jednak szkoda, że dystrybucja tylko na Os. Przyjaźni gdzie nie wiadomo gdzie klub się dokładnie znajduje plus godzina otwarcia tylko 17-23 przez co trochę ograniczają kupno biletów. Można było chociażby oddać jakąs pulę do rozdysponowania Hoolishopowi, bo widziałem, że sponsorowali galę,
– sytuacja z Niteckim naprawdę komicznie wyglądała.
– sytuacja w walce Białas-Nitecki* naprawdę komicznie wyglądała.