Zapraszam na relacja naszego kolegi Pawła Kowalika(Sports.pl) z gali  MMA Fight 1:

Wypełniona po brzegi Hala Słupsk i mocne wejście Tomasza Szczerka do zawodowego MMA. W ten sposób swój debiut na polskiej scenie zanotowała organizacja MMA Fighting.

W Słupsku nie ma żadnego klubu MMA i żadnego zawodnika w tej formule walk. Jest jednak coś, czego inne miasta mogą Słupskowi zazdrościć. 3-tysięczna publiczność wypełniła po brzegi Halę Słupsk i żywo reagowała na ringowe wydarzenia, a od samego początku gali emocji nie brakowało.

Pierwszą walką w historii MMA Fighting było starcie Krystiana Czelewicza z Arturem Doktorem. Pojedynek dostarczył niemałych emocji. Dużo wymian stójkowych, w których wyraźnie przeważał Czelewicz. 28-latek z Poznania od początku rozbijał nogę rywala, a z zaproszeń do parteru nie zamierzał korzystać. Swoje momenty miał także Doktor, o czym najlepiej świadczył krwawiący łuk brwiowy Czelewicza. Przewaga poznanianina nie podlegała jednak dyskusji. W II rundzie Doktor miał problemy nie tylko z sukcesywnie rozbijaną nogą, ale także z brakami kondycyjnymi. Doktor raz po raz padał na deski, aż wreszcie Krzysztof Kułak zmuszony był przerwać walkę.

W kolejnym pojedynku Kułaka w ringu zastąpił weteran polskiej sceny MMA Grzegorz Jakubowski. Jednym z walczących był bowiem Tomasz Paszewski z częstochowskiej Adrenaliny. 17-letni zawodnik poniósł swoją pierwszą w karierze porażkę pozwalając Przemysławowi Weinerowi wyciągnąć balachę. – Popełniłem dziecinny błąd. Wiedziałem co będzie robił, a i tak mu na to pozwoliłem – komentował rozżalony Paszewski.

Niesamowity przebieg miała trzecia walka wieczoru, w której zmierzyli się Adrian Zieliński i Jakub Szymański. Ten drugi wyraźnie przeważał przez cały pojedynek. Zapaśniczo zdominował Zielińskiego i pewnie wygrał pierwszą rundę. Wygrywał także drugą, ale na 20 sekund przed końcem walki pozwolił zawodnikowi Arrachionu Olsztyn założyć anakondę i przegrał przez poddanie.

Zapasy i przewaga fizyczna były także kluczem do zwycięstwa Bartosza Janika nad Danielem Dąbrowskim. Janik kontrolował walkę i nie pozwalał częstochowianinowi wykorzystać swoich warunków fizycznych w walce w stójce. Dąbrowski przetrwał pierwszą rundę, ale druga była niewiele dla niego lepsza. Po mocnym ground and pound Janik zapewnił sobie zwycięstwo przed czasem.

Jedyną walką, która wymagała decyzji sędziów punktowych było starcie Mateusza Teodorczuka z Marcinem Kosturbcem. Na całym dystansie walkę zdominował Teodorczuk, a jedynym atutem zawodnika z Piły były obalenia. Werdykt nie mógł być inny, a jeden z sędziów okazał się bezlitosny i punktował aż 20:15 dla Teodorczuka.

Błyskawicznie potoczyło się starcie Marcina Kurylczyka z Kacprem Karskim. Niewiele ponad dwie minuty potrzebował Karski, by wygrać przez duszenie gilotynowe. Kurylczyk nie chciał się jednak poddać, przez co „odpłynął” w ringu i dopiero po krótkiej chwili odzyskał przytomność.

W końcu przyszedł czas na jedyną walkę w kategorii ciężkiej. Jakub Beresiński zmierzył się w nim z Karolem Celińskim, ale nie pokazał się z dobrej strony. Przegrywając z olsztynianinem wymiany w stójce uciekł się do brudnych i nieprzyjemnych dla rywala chwytów. Za pierwsze dwa kopnięcia w krocze został upomniany, za trzecie stracił punkt. W drugiej rundzie wykonał jeszcze jedno nieczyste kopnięcie i przegrał przez dyskwalifikację. Taka wygrana nie sprawiła wielkiej radości Karolowi Celińskiemu, ale trzeba zaznaczyć, że zawodnik Arrachionu to starcie i tak by wygrał. Jeszcze mniej przyjemne były efekty tych kopnięć. – Miałem ochraniacz, ale i tak czułem ból. Co tu dużo mówić, bałem się o swoje jaja – wyznał Celiński.

Wreszcie przyszedł czas na walkę wieczoru, a zarazem debiut Tomasza Szczerka w MMA. Największą zagadką były umiejętności stójkowe polskiego mistrza zapasów i dwukrotnego uczestnika światowych finałów ADCC. Szczerek zaczął od wymiany bokserskiej (Szczerek walczył z odwrotnej pozycji), w której pokazał się z przyzwoitej strony. To wszystko trwało jednak zaledwie 45 sekund. Później Szczerek w efektowny sposób wyniósł Przemysława Walidudę w górę i z przewieszonym przez brak rywalem odwrócił się, by znaleźć dogodne miejsce do przeniesienia walki do parteru. W tej płaszczyźnie Waliduda był bez szans. Szczerek najpierw zademonstrował uderzenia z góry, a potem poszedł do balachy. Pierwsza próba nieudana, ale chwilę później dźwignia została już odpowiednio zapięta. Waliduda nie zamierzał się jednak poddawać, ale Krzysztof Kułak widząc, że zawodnik Lutadores Brzeg nie ma szans na ucieczkę, przerwał pojedynek, czym prawdopodobnie uchronił Walidudę przed bolesną kontuzją.

Takie wejście Tomasza Szczerka do zawodowego MMA zwiastuje nam niemałe emocje. W kategorii półciężkiej pojawił się zawodnik, który może namieszać w czołówce tej dywizji w Polsce. – Nad swoją stójką Tomek musi jeszcze pracować, ale i tak pozytywnie zaskoczył mnie tym co dzisiaj zobaczyłem – mówił Jan Błachowicz, który nie ma wątpliwości, że przy odpowiednim nakładzie sił Szczerek może udanie walczyć w MMA na wysokim poziomie. Z niecierpliwością czekamy na kolejne starcie zawodnika Szczerek Fight Kołobrzeg, jak od niedawna nazywa się klub znany wcześniej jako Top Team.

Jan Błachowicz nie był jedyną gwiazdą KSW Team, która zawitała do Słupska. Organizatorzy zaprosili także Łukasza Jurkowskiego, Macieja Górskiego i Przemysława Saletę oraz ekipę czołowych polskich strongmanów. Nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że w Słupsku gale MMA organizowane będą cyklicznie, a reakcje widzów gwarantują, że podczas drugiej edycji Hala Słupsk znów wypełni się do ostatniego miejsca.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.