Kontynuujemy nasz urodzinowy cykl wspomnień. Tym razem Janek Błachowicz zabiera nas w czasy, gdy trenował w Octagonie Rybnik, a na treningi musiał dojeżdżać 50 kilometrów. Zapraszamy do lektury.

Pięć lat temu nie wyobrażałem sobie, że będę w tym miejscu, w którym jestem teraz, że wszystko się tak fajnie poukłada. Trenowałem w Octagonie Rybnik. To były czasy kiedy ćwiczyło się tam naprawdę zajebiście. Po pierwsze, byli dobrzy trenerzy, a po drugie, było wtedy z kim ćwiczyć, bo w mojej wadze byli sparingpartnerzy na dobrym poziomie. Trenowało wtedy ze trzydzieści osób, z czego osiem w mojej wadze i to takich, którzy stawiali konkretny opór. Był Marek Matuła, który teraz wrocił do treningów i chciałbym, żeby gdzieś zawalczył. Praca i inne sprawy go zmusiły do odstawienia treningów na bok, ale w dawnych czasach był bardzo dobry. Był Świerku, bardzo dobry zapaśnik, klasyk. On razem z trenerem Jarząbkiem pokazywali mi pierwsze sztuczki zapaśnicze. Byli Pachwino, Polon, Rojek… Długo bym mógł wymieniać, ekipa była naprawdę spora.

To były fajne czasy. Jeździliśmy do Rybnika 50 kilometrów starymi maluchami. Najpierw w dwójkę z Michałem Mankiewiczem, a potem różnie bywało. Czasem ktoś pytał, czy może pojechać, a nam to pasowało, bo taniej za paliwo wychodziło. Zdarzało się nawet jeździć w piątkę maluchem z torbami na kolanach. Masakra, ale przynajmniej było wesoło.

Najgorzej było zimą. Na mrozie maluch nie chciał odpalać. Ja nie miałem prawa jazdy, „Meta” miał, więc musiałem go pchać. Po pewnym czasie dorobiliśmy się starego kadeta rocznik 80 z hakiem, za którego daliśmy 1500 złotych. Laliśmy do niego olej z Kauflanda, bo było taniej. 3,80 za 5 litrów. Ale jeździł! 50 kilometrów w jedną stronę i dawał radę. Potem nastąpił taki okres, że jeździłem sam, bo „Meta” wyjechał trenować do Anglii, a mi samemu odbijało w samochodzie. Te wyjazdy to był dobry trening charakteru. Niejeden by odpuścił i został w domu, ale nie ja.

Różnie się to potoczyło. Jednego wybuch niewypału pozbawił oka, wielu poszło w swoją stronę, prawie każdy postawił na pracę. Ja postawiłem wszystko na jedną kartę. Powiedziałem wtedy, że nic innego mnie nie interesuje. Wiedziałem, że to chcę robić, to mi sprawia przyjemność, a siedzenie w warsztacie samochodowym czy za biurkiem tej przyjemności już by mi nie sprawiało. Ale podjąć taką decyzję było bardzo ciężko. Opłaciło się. Dziś jeżdżę po świecie, poznaję nowych ludzi, nie nudzę się. Robię to co kocham i mogę z tego żyć na jakimś poziomie.

Wtedy nie wiedziałem, że tak będzie. Walczyłem za małe pieniądze, dorabiałem na bramkach i gdzie się dało, żeby jakoś przeżyć. Akurat tak się stało, że z Octagonu poodchodzili chłopaki z mojej wagi, więc z braku sparingpartnerów ja też musiałem się ruszyć. Dobrzy sparingpartnerzy byli w Warszawie, a do tego stąd jest moja ukochana Dorota, więc wybrałem stolicę. Przyjechałem trenować do Pawła Nastuli, gdzie moim zdaniem jest najlepsza ekipa do treningów w mojej wadze. Pod uwagę był brany jeszcze Kraków, ale Drwalu akurat siedział w USA, a bez niego nie było tam kogoś, kto mógłby mnie bardziej obciążyć.

Teraz w Octagonie dalej się dobrze dzieje, ale w niższych wagach. Chłopaki zdobywają medale i w tajskim i w brazylijskim, więc jak ktoś jest z okolicy i chce trenować, to tam powinno mu pasować. Dawno nie byłem w klubie, bo ciężko znaleźć czas. Jak jestem w okolicy to staram się podskoczyć do Raciborza na Unię (klasyk) lub zaraz obok do Brzeźnicy (wolny).

19 KOMENTARZE

  1. A wyobrażasz sobie 7 nienajmniejszych chłopa w tym 3 z przodu w trzydrzwiowej Ibizie?

  2. Historia jak z amerykańskich filmów 😀 Dobrze,że przetrwał i teraz mamy świetnego zawodnika z ambicjami w Polsce 🙂

  3. "Historia jak z amerykańskich filmów"

    w amerykanskim filmie nie jechali by maluchem, a jakims starym fordem. . . i w ciagu tych 50km zdazyli by kogos potracic w lesie, samochod by sie popsul, a gdzies miedzy drzewami znalezli by opuszczona chatke- tak by sie ten film zaczynal 😀

  4. Robić to co się kocha i nie poddawać się w razie porażki lub niewygody. Applause

  5. Wspaniale świetujecie 5 urodziny, te materiały to mistrzostwo świata!

  6. 100km żeby jechać na trening i wrócić, a mi sie tyle rzeczy nie chce robić regularnie. Ogromny szacunek dla Janka!

  7. "Laliśmy do niego olej z Kauflanda, bo było taniej. 3,80 za 5 litrów"

    mistrzostwo świata 😀

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.