Do debiutu jednego z najbardziej perspektywicznych, polskich zawodników w największej organizacji MMA na świecie już za nieco ponad miesiąc. Oskar Piechota (MMA 9-0-1) na gali UFC w Gdańsku zmierzy się z Jonathanem Wilsonem (MMA 7-2).

Ostatnio „Imadło” udzielił dość obszernego wywiadu polskatimes, z którego dowiedzieć się można, że rozmowy naszego zawodnika z UFC miały miejsce już wcześniej.

UFC zawsze było moim celem. Nigdy nie ukrywałem, że zawieszam sobie poprzeczkę wysoko. Pamiętam, że jeszcze przed kontuzją kolana były jakieś rozmowy. Miałem stoczyć jeszcze jedną walkę z rywalem, którego UFC by zaakceptowało i wtedy podpisać kontrakt. Ale ze względu na operację trochę przeciągnęło się to w czasie. Wróciłem na gali Spartan Fight, lecz tam przed walką kilka razy zmieniano mi rywala i nawet po zwycięstwie UFC chyba nie było do końca przekonane. Wyszła więc inicjatywa występu na gali Cage Warriors w Anglii. Wstępnie wiedziałem, że jeśli pójdzie mi tam dobrze, będę blisko UFC. Mój menedżer Paweł Kowalik cały czas nad tym czuwał. Po zwycięstwie i zdobyciu pasa Cage Warriors spodziewałem się, że następną walkę stoczę już dla UFC. Ale aż do podpisania kontraktu nie było stuprocentowej pewności.

Trampoliną do UFC okazało się oczywiście Cage Warriors, gdzie nie tak dawno temu w debiucie Oskar Piechota wywalczył mistrzowski pas. Czy dane mu było zostawić go sobie na pamiątkę?

Cage Warriors jest poniekąd powiązane z UFC. Choćby ze względu na to, że ich gale są transmitowane na platformie UFC Fight Pass. Można też zauważyć, że pasy CW bardzo często są wakowane – właśnie ze względu na to, że mistrzowie szybko trafiają do UFC. Tak było też w moim przypadku. Matchmakerzy UFC uważnie śledzą gale angielskiej organizacji. Jest ona na rynku już bardzo długo. Ma obiecujących młodych zawodników, ale też tych bardziej doświadczonych. Wszystko jest bardzo fajnie zorganizowane. Można powiedzieć, że to trampolina do występów w UFC. Fajnie, że mnie też udało się na niej wybić.

Niestety, pas powrócił do Anglii. Miałem taki zapis w kontrakcie. Wiedziałem o tym, że jeśli nie oddam pasa, to nie podpiszę kontraktu z UFC. Musiałem więc go poświęcić. Ale Paweł obiecał, że załatwi mi jakąś replikę. Nie trzymam medali i pucharów po to, by się nimi chwalić. Dla mnie to konkretna pamiątka. Patrząc na dane trofeum przypominam sobie, kiedy je zdobyłem, z kim walczyłem, w jaki sposób wygrałem.

Oskar Piechota to nie tylko bardzo dobry zawodnik MMA, ale także utalentowany grappler. Ostatnio zdobył brązowy medal na mistrzostwach Europy ADCC. Czy starty w UFC zepchną inne zawody na drugi plan?

Zawsze ceniłem sobie te starty. Teraz na pewno będę występował o wiele rzadziej, ale nie odpuszczę zupełnie. Będę chciał wybierać najważniejsze dla mnie imprezy ADCC. Mam nadzieję, że wystartuję jeszcze kiedyś na mistrzostwach Europy. Chciałbym powalczyć też o bilet na finały ADCC. Czuję, że mam tam niezałatwione sprawy, Ale priorytetem będzie oczywiście MMA. Jeśli następna walka fajnie się potoczy to w przerwie przed kolejną będę chciał wystartować w zawodach grapplingowych. Zobaczymy, czy się uda. Czas wszystko zweryfikuje.

W tej samej dywizji wagowej największej organizacji MMA na świecie swoje walki toczy inny polski zawodnik, Krzysztof Jotko. Obecnie zajmuje 10. miejsce w rankingu średnich UFC. Kolejny pojedynek polsko-polski?

Z Krzyśkiem wielokrotnie miałem okazję trenować. Przyjechał do nas przed walką z Magnusem Cedenbladem, którą niestety przegrał. Po jakimś czasie znów się spotkaliśmy i widać u niego było bardzo duży progres. Krzysiek cały czas się rozwija. Łapie doświadczenie i jest coraz mocniejszym zawodnikiem. Nigdy nie ukrywałem, że wolałbym się bić z zagranicznymi zawodnikami. UFC ma tylu fighterów, że możliwości zestawień są ogromne. Nie musi wystawiać przeciwko sobie rodaków.

Gala, na której zadebiutuje Oskar Piechota odbędzie się 21 października w Gdańsku.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.