564 zawodników, blisko 40 gal rocznie… Chyba nie ma osoby, która zna wszystkich fighterów walczących pod szyldem Ultimate Fighting Championship. Za światową machiną ciężko nadążyć, co często skutkuje przegapieniem ciekawych debiutów czy niesamowitych starć z udziałem mało znanych zawodników. Przed interesującymi wydarzeniami, w tym głównie debiutami, których nie można przegapić, będziemy prezentować sylwetki tych, którzy w UFC mają szansę jeszcze namieszać.

Urodzony w Dagestanie Kumyk reprezentujący Rosję już w najbliższą sobotę podczas gali UFC Fight Night 122 zadebiutuje w organizacji UFC. Kim jest Muslim Salikhov i dlaczego jego debiutu nie można przegapić?

Początek w sportach walki

33-letni „Król Kung Fu” treningi sportów uderzanych rozpoczął mając zaledwie kilkanaście lat. Jak sam mówi, zaczął trenować, gdyż nie chciał zostać pobity na ulicach swojego miasta. Determinacja od młodych lat, ciężkie dzieciństwo, upór i cel sprawiły, że Muslim Salikhov jest szanowanym zawodnikiem na wschodzie dzięki swoim sukcesom w Sandzie. Teraz ma szansę wpisać się w historię MMA i stanąć obok takich nazwisk, jak Khabib Nurmagomedov, Mairbek Taisumov, Magomed Bibulatov czy Alexander Volkov, którzy pod rosyjską flagą dominują w swoich pojedynkach zyskując kolejnych fanów.

Nie bez przypadku Salikhov zadebiutuje w UFC właśnie w Szanghaju. „Król Kung Fu” jest doskonale znany fanom sportów walki, gdyż pięciokrotnie udało się mu wywalczyć złoty medal Mistrzostw Świata w Wushu Sanda (2005 Hanoi, 2007 Pekin, 2009 Toronto, 2011 Ankara, 2015 Dżakarta). W lutym 2006 roku Salikhov zapisał się jednak w historii tego sportu, zwyciężając jako pierwsza osoba niepochodząca z Chin turniej King of Sanda zorganizowany w Chongqing. Od tamtej pory nazwisko Salikhova budziło respekt u innych zawodników próbujących swoich sił w tym sporcie. W Chinach stał się on tak popularny, że często musiał być eskortowany przez policję, gdyż fani po turniejach masowo próbowali zdobyć autograf lub zrobić sobie z nim zdjęcie.

Zmiana na MMA

Muslim Salikhov na co dzień trenuje w Fighting Eagle z takimi zawodnikami, jak Askar Askarov czy były mistrz M-1 w wadze półśredniej Murad Abdulaev. Przygotowując się do debiutu w UFC, Rosjanin zaczął także współpracować z Markiem Henrym w New Jersey, American Top Team na Florydzie, natomiast treningi zakończył w Chinach. Pierwszą walkę „King of Kung Fu” stoczył w lipcu 2011 roku. Po dwóch wygranych z rzędu poniósł on pierwszą i jedyną porażkę w karierze, odklepując duszenie założone przez Krisa Hocuma. Jak sam Salikhov jednak wspomina tę galę, był on nieświadomy typu tego turnieju, a były menedżer podpisał kontrakt, nie ujawniając szczegółów swojemu zawodnikowi. Muslim wchodząc do klatki przez cały czas myślał, że jest to turniej kickbokserski, a przeciwnik zaskoczył go przechodząc do zapasów i ostatecznie parteru.

Styl i sposób kończenia pojedynków zachwyca każdego, kto zobaczy jakąkolwiek z walk Salikhova. Swoboda poruszania się na nogach połączona z niesamowitym timingiem to klucz do sukcesu, dzięki któremu „King of Kung Fu” kończył swoje ostatnie pojedynki w brutalny sposób. Ostatni raz Salikhov wszedł do klatki w czerwcu, nokautując Melvina Guillarda.

https://www.youtube.com/watch?v=bnzxEsEchn0

Nie była to jedyna „ofiara” Salikhova, który obecnie kontynuuje serię jedenastu zwycięstw z rzędu. W fenomenalny sposób skończył on również Ivana Jorgego w październiku 2016 roku.

Swoich sił Rosjanin spróbował również w M-1 Global, gdzie zwyciężył trzy pojedynki.

Parter? Zapasy?

Trudno na ten moment zanalizować i poznać w pełni Muslima Salikhova – jego ostatnie walki trwały bardzo krótko i toczyły się głównie w stójce, a nie ma sensu wnioskować czegokolwiek po przegranej walce z 2012 roku czy starciu na pełnym dystansie z 2013 roku. Przez ostatnie lata „King of Kung Fu” przygotowywał się głównie pod względem zapaśniczym i parterowym, gdyż w pierwszych starciach było widać drobne problemy Rosjanina z tymi płaszczyznami. Mając stójkę na takim poziomie Salikhov mógł w pełni skupić się jednak na obronach przez sprowadzeniami, aby unikać gry parterowej z bardziej doświadczonymi rywalami. Chociaż…

W jednym z wywiadów Muslim Salikhov przyznał, że lubi walkę w parterze, a jego ulubionym poddaniem jest duszenie trójkątne. Fragment umiejętności Salikhova możemy zobaczyć w starciu z Akoundou Epeletem Evym Johannesem, chociaż ponownie – ciężko cokolwiek wnioskować na podstawie tych kilku minut, gdyż Francuz dopiero debiutował w MMA.

Johannes schodzi po nogi Salikhova (0:50), jednak ten w błyskawiczny sposób unika tej próby przepuszczając rywala i wracając do walki w stójce. Rosjanin sam próbuje przejścia do parteru (1:47) – tak sygnalizowanym zejściem nie zrobi on jednak żadnego wrażenia z bardziej doświadczonymi przeciwnikami. Chociaż umówmy się – Salikhov w najbliższym starciu nie będzie próbował szukać walki w parterze za wszelką cenę. Widzimy również , że Salikhov może polować na przechwyty nóg rywala (1:57) i od razu je kontrować, co z pewnością zostało nawykiem po setkach walk w Sandzie. W starciu z mało doświadczonym rywalem Rosjanin spróbował się w parterze, gdzie bez problemów przeniósł walkę na matę (3:42), przechodząc automatycznie do pozycji bocznej i poddając przeciwnika (3:48).

Udany debiut czy szybka weryfikacja?

Jak to wszystko się ma w kontekście pojedynku z Alexem Garcią w najbliższą sobotę? Jestem wprost przekonany, że zawodnik z Dominikany nie będzie próbował wdawać się w stójkowe szranki z doświadczonym w tej płaszczyźnie Salikhovem. Zaprawiony w walkach na pełnym dystansie Garcia będzie próbował od samego początku wykorzystać swoją (prawdopodobnie) przewagę w zapasach i parterze, gdzie Rosjanin może poczuć się pogubiony. Dodajmy do tego fakt, że Salikhov poza pierwszą rundę wyszedł tylko w 2013 roku. Problemy zawodników kończących pojedynki w pierwszej rundzie zaczynają się w momencie, gdy starcie wychodzi poza pięć minut. Jeśli tak się stanie, a Salikhov nie znajdzie luki w stójce Garcii, to możemy spotkać się z szybką weryfikacją „Króla Kung Fu”.

Salikhov w ostatnich słowach przed debiutem w UFC

Portal rt.com przeprowadził przed galą wywiad z Muslimem Salikhovem. Najciekawsze kwestie możecie sprawdzić poniżej.

– o debiucie w UFC

Wszystko zależeć będzie od mojej taktyki, podejścia taktycznego w niektórych aspektach do tego pojedynku. Garcia jest zawodnikiem wszechstronnym, dobrym w zapasach i stójce. Będę próbował wykorzystać moją szybkość jako przewagę w tym pojedynku.

– o kategorii wagowej

Poza walkami ważę około 90 kilogramów. Zawsze walczyłem jednak w kategorii półśredniej i nigdy nie było dla mnie problemem zejście do tej dywizji. UFC najpierw zaoferowało mi walkę w kategorii średniej, jednak powiedział, że całe życie walczyłem do 77 kilogramów, dlatego też nie mam planów na zmianę kategorii.

– o wymarzonym przeciwniku

To bardzo trudna dywizja, jednak nie chciałbym wybierać sobie rywali. Pracą organizacji jest matchmaking i dobieranie zawodników do walk. Moją robotą jest dawanie interesujących pojedynków. Im lepiej będę walczył, tym mocniejszych przeciwników będę dostawał. Jeśli jednak miałbym wybrać jednego fightera, powiedziałbym „Wonderboy” Thompson. Lubię jego technikę i to, co robi w klatce.

– o Zabicie Magomedsharipovie

Zabit to Zabit. Udowodnił wszystko jeszcze przed debiutem w UFC, będąc mistrzem w ACB. Nie spodziewaliśmy się niczego innego od tego, co pokazał. Ja na pewno. Jeśli chodzi o mnie, to zawsze chcę dawać z siebie wszystko. Nigdy nie szukam wygranej na punkty, chcę gwarantować świetne widowisko.

– o popularności w Chinach

Wushu Sanda jest wielkim sportem w Chinach. Tak, ludzie rozpoznają mnie na ulicy i podchodzą pytając o zdjęcia. Czasami taksówkarze rozpoznawali mnie i mówili, że nie muszę płacić za przejazd. W Chinach naprawdę czuję się jak w domu. W Rosji nie jestem tak bardzo znany, może jedynie w Dagestanie jestem popularny. Jeśli jednak udaję się do Moskwy albo Sankt Petersburga, trafią się prawdziwi, hardkorowi fani MMA, którzy mnie rozpoznają. W Chinach to tak naprawdę zwykli ludzie pytają mnie o zdjęcia.

– o specjalnym pseudonimie

Tak, to prawda. W Chinach nazywają mnie „ochroniarzem Putina”. Kiedy to się zaczęło, cały czas mówiłem, że nim nie jestem. Ale oni wciąż powtarzali to podczas turniejów, na konferencjach prasowych, za każdym razem. Stwierdziłem więc, że odpuszczę. Zamiast negować to stwierdzenie, zacząłem odpowiadać „nie mogę o tym mówić”.

– o trash talku z jego strony

Nigdy nie będę wyzywał kogokolwiek jako pierwszy. Jednak jeśli ktoś mnie obrazi lub wyzwie, to nie zostawię tego bez słowa. Nie chcę jednak żadnego trash talku. Szanuję moich przeciwników i tego samego oczekuję od nich. Jeśli tego jednak nie zrobią, zapłacą za to w klatce.

– o kończeniu walk przed czasem

Oczywiście, że chcę kończyć wszystkie moje walki w pierwszej rundzie. Im szybciej będę kończył swoje pojedynki, tym dłużej pozostanę sportowcem. Doatkowo to zawsze świetna atrakcja dla fanów. Oni chcą nokautów, skończeń. Za każdym razem, jak mam walczyć, myślę sobie „czy znowu tak samo skończę ten pojedynek?”. To dla mnie ogromne wyzwanie, jednak zawsze jestem przygotowany w stu procentach na walkę na pełnym dystansie. Nigdy nie wyjdę do klatki nieprzygotowany. Jestem tam zawsze, aby skraść show.

Gotowy na UFC?

Wszyscy wiedzą, że debiuty w największej organizacji MMA na świecie wiążą się ze stresem u zawodników i pierwsze starcie pod szyldem giganta rynku mieszanych sztuk walki nie zawsze jest takie, jakie sobie dany zawodnik zaplanuje. Muslim Salikhov ma jednak wszystko, aby udanie rozpocząć przygodę w UFC. Jeśli zobaczymy „Króla Kung Fu” z ostatnich walk, to możemy być świadkami kolejnego świetnego skończenia. Debiutu Rosjanina w UFC z pewnością jednak nie można przegapić!

1 KOMENTARZ

  1. No i to jest artykuł, tylko nie wiem czy może równać się z poprzednim, że Joasia jest szczęśliwa bo to jest dopiero ważna informacja.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.