Yoel Romero (13-3) w końcu został złapany przez kamery przed swoją sobotnią walką z Paulo Costą (12-0). Kubańczyk podczas rozmowy był bardzo spokojny i nie poruszał tematu o swoich przygotowaniach. Za to na główny plan wysunął wypowiedzi Brazylijczyka oraz religię.
Mam duże pytanie: Dlaczego Costa podchodzi do tej walki aż tak osobiście? Nigdy gościa na oczy nie widziałem, nie rozmawiałem z nim. Dlaczego? Naprawdę tego nie wiem.
Najprawdopodobniej chodzi o całą sprawę z dopingiem u ”Borrachinhi”, gdyż Romero w marcu oskarżył go o wpadkę i powiedział, że ich starcie zostało przez to zdjęte z rozpiski.
Nie było to do końca prawdą, bo Paulo użył wlewki, która jest zakazana przez USADA i dostał 6 miesięcy zawieszenia retroaktywnego biegnącego od sierpnia 2018 roku.
Nie myślę o nokautach Costy. Myślę o Bogu, bo to najważniejsze w moim życiu. Bóg nie przegrywa.
Czy ”Żołnierz Boga” tak jak Costa chce walki o pas mistrzowski?
Nie skupiam się na Israelu i Whittakerze. Mam dużą rodzinę i to na nich się skupiam. Myślę o dzieciach i o tym, czego potrzebują do szkoły. O tym mogę sobie rozmyślać.
Ludzie, którzy są blisko obok mnie wiedzą, jaki jestem. Po co tak dużo stresu? Po co myśleć o walce z Jonem Jonesem? Za dużo tego wszystkiego. Myślisz o głupotach i nie zajmujesz się treningiem.
Skoro tak bardzo chcesz walczyć, to po co myślisz już teraz o następnym przeciwniku? Jutro jest inny rywal, a za dwa miesiące kolejny.
Dla Romero lepiej co steryd się podpali a Yoel mam nadzieje wypierdoli jeden z dwóch pociągów.