W walce wieczoru gali UFC on ESPN+ 37 doszło do starcia w czołówce wagi koguciej pomiędzy Corym Sandhagenem i Marlonem Moraesem. Amerykanin w spektakularny sposób znokautował „Magica” na początku drugiej rundy pojedynku.
Zobacz także: UFC Fight Island: Cory Sandhagen znokautował Marlona Moraesa kopnięciem z obrotu! (WIDEO)
28–latek na konferencji prasowej po sobotnim wydarzeniu stwierdził, że ćwiczył owe kopnięcie przez okres kwarantanny, jednakże nie stanowiło ono części zaplanowanej strategii na tę walkę.
Wiedziałem, że mogę wygrać w ten sposób, ale nie było to częścią planu. Moraes to naprawdę niebezpieczny oponent. Miałem nie dać zrobić sobie krzywdy, wywierać presję i być po prostu sobą.
Dla mieszkańca Kolorado jest to powrót na ścieżkę zwycięstw po czerwcowej porażce z Aljamainem Sterlingiem. Starcie to było nieoficjalnym eliminatorem do walki o tytuł mistrzowski, aczkolwiek „Funk Master” w dalszym ciągu nie został zestawiony z aktualnym czempionem kategorii do 135 funtów, Petrem Yanem.
Sandhagen przyznał, że jeśli zostanie mu zaoferowany teraz pojedynek mistrzowski, to na propozycję przystanie. Mimo wszystko uważa, że to właśnie jego były rywal powinien być kolejnym pretendentem.
Naprawdę miałbym wyrzuty sumienia, jeśli zestawiliby mnie z Yanem, pomijając przy tym Sterlinga. Biorąc jednak pod uwagę, że ten sport jest bezkompromisowy, to zaakceptowałbym starcie mistrzowskie. Mimo wszystko uważam, że to Sterling powinien zmierzyć się teraz z Yanem.
Reprezentant klubu Team Elevation wymienił również nazwiska dwóch potencjalnych oponentów, z którymi chciałby się zmierzyć w swoim następnym pojedynku. Są to byli mistrzowie amerykańskiej organizacji.
Pozostaje więc tylko dwóch zawodników, którzy aktualnie są na kursie kolizyjnym: TJ Dillashaw oraz Frankie Edgar. Może zawalczę z którymś z nich, zanim oni skrzyżują rękawice ze sobą. Mam nadzieję, iż tym występem udowodniłem, że coś znaczę.