Nate Diaz nie owijał w bawełnę komentując mistrzowskie zestawienie w kategorii półśredniej UFC. Jak dobrze wiemy, ostatnie dni nie są łatwe dla organizacji „Ultimate Fighting Championship”. Zawodnicy jak Jon Jones czy Jorge Masvidal domagają się większych zarobków za swoje występy w klatce MMA. „Gamebred” miał być rywalem Kamaru Usmana, lecz ostatecznie nie dogadał się z UFC. Teraz rywalem mistrza dywizji do 77 kilogramów będzie Gilbert Burns, który zgodził się na takie starcie. Młodszy z braci Diaz skomentował w swoim stylu całą sytuację na swoim profilu na Twitterze.

Właśnie to jest złe w tym, że ludzie gadają, że są wojownikami. Zgadzają się na mniejsze pieniądze, bo wiedzą, że nie są wartościowi. Powinieneś walczyć z gościem, który jest następny w kolejce, nie z gościem, który zgodzi się na mniejsze pieniądze, bo tak mu każą. Właśnie dlatego nigdy nie zostaniecie zapamiętani. To nie jest prawdziwa walka o pas mistrzowski.

Ja zarabiam więcej niż wy razem wzięci. JE*AĆ REEBOK!

Ostatni raz Nate Diaz wystąpił w klatce MMA podczas UFC 244, kiedy to przegrał z Jorge Masvidalem przez TKO. Od tamtej pory mówiło się o potencjalnej walce Diaza z Dustinem Poirierem czy trylogią z Conorem McGregorem, jednakże jak to zwykle bywa z braćmi Diaz – nie wiadomo kiedy i czy w ogóle Nate wróci do oktagonu UFC.

Co ważne, Amerykanin od lat w mediach społecznościowych oraz rozmowach z dziennikarzami podkreśla, że zawodnicy MMA powinni zarabiać więcej. Teraz jego poglądy publicznie podziela coraz więcej osób związanych z tym sportem.

Zobacz także: Jon Jones ostrzega młodych zawodników przed współpracą z UFC

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.