Na minionej gali UFC w centrum sportowym APEX, Tyron Woodley został zdominowany przez Gilberta Burnsa i wypadł z czołówki wagi półśredniej UFC. Dodajmy, że jest to druga porażka z rzędu Amerykanina, gdyż wcześniej utracił pas na rzecz Kamaru Usmana. Oczywiście kolejne potknięcie nie mogło obejść się bez komentarza byłego już zawodnika American Top Team – Colby’ego Covingtona.
Moi drodzy, zacznę od minuty ciszy dla kariery Woodleya – tymi słowami rozpoczął swoją rozmowę Covington z Submission Radio.
Po minucie ciszy były pretendent wylał ze swojego kubka kilka kropel kawy na podłogę i kontynuował.
Słyszeliście? Tak właśnie trzasnęła jego kariera o podłogę. Mówiłem wam, że gość jest już pozwijany. On nie chce się już bić, niech dalej rapuje.
To 40-letni prawiczek. Pojawił się tylko po wypłatę.
Następnie prowadzący zapytał Colby’ego o jego niedoszłe starcie z Tyronem.
W grę wszedł biznes. Szkoda, bo budowałem napięcie przez trzy czy cztery lata. Prosiłem o tę walkę, nawet w zastępstwie, gdzie było tylko 5 dni do gali. Po prostu wiedziałem, że jest już wypalony. Był mistrzem i ciągle uciekał przede mną, nie chciał tego pojedynku. Zawsze mówię prawdę, która często boli innych. Jestem brutalny, ale mówię szczerze. Woodley to głupek, uciekał ode mnie.
Z drugiej strony teraz po dwóch wypłatach może odejść na emeryturę i cieszyć się zachodami słońca. Będzie jeździł samochodem wzdłuż wybrzeża i podziwiał widoki, wszystko w porządku. Gdyby doszło do starcia ze mną, to musiałby do końca życia siedzieć w psychiatryku.
Cóż, Colby po odejściu z American Top Team ciągle wspomina o swojej walce z Jorge Masvidalem. Uważa on, że taki bój może przyciągnąć wiele fanów i wygenerować ogromny zysk dla UFC.
Walka Burnsa o mistrzostwo kompletnie się nie sprzeda. Nikt nie zna tego gościa, ale niech się biją. Jeżeli ich zestawią to droga wolna do mojego starcia z Ulicznym Judaszem – Masvidalem. To jest prawdziwe mięso generujące sprzedaż, Judasz nie ma kontraktu na kolejną walkę. Dał nura przed Martym i teraz czas na mnie.