Rafael dos Anjos (MMA 30-13) wypowiedział się o problemach, z jakimi musiał się zmierzyć przed oraz w trakcie starcia z popularnym „Irlandzkim Smokiem”. Odniósł się także do kontrowersyjnego werdyktu.

W walce wieczoru minionej gali UFC doszło do pojedynku w kategorii lekkiej pomiędzy  byłym mistrzem i Paulem Felderem, który wziął to starcie w zastępstwie za Islama Makhacheva z zaledwie pięciodniowym wyprzedzeniem. Po fantastycznym pięciorundowym boju sędziowie niejednogłośnie orzekli zwycięstwo Brazylijczyka. Wielu fanów oraz ekspertów uważa jednak, że wspomniana wiktoria powinna być jednomyślna.

36–latek na konferencji prasowej po sobotnim wydarzeniu zabrał głos na temat przeciwności wynikających ze zmiany oponenta na ostatnią chwilę.

W pięć dni musiałem wszystko zmienić. Przygotowywałem się, aby bronić obalenia od zawodnika, który jest mańkutem, a zamiast tego walczyłem ze świetnym technicznie, praworęcznym stójkowiczem. Na dodatek wszedł na zastępstwo z pięciodniowym wyprzedzeniem, twierdząc, że nie ma nic do stracenia. Bardzo ciężko jest walczyć z kimś takim i odczułem to na początku. Miałem problem z wyczuciem dystansu. Jest praworęczny, więc zajęło mi to trochę czasu.

Dos Anjos przyznał również, iż naprawdę najadł się strachu, gdy okazało się, że jeden z sędziów wypunktował ten pojedynek na korzyść Feldera.

Bałem się. Myślałem, że wygrałem każdą rundę. Kontrolowałem ten pojedynek i odniosłem zwycięstwo.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.