Sprawa aresztowania Michała Materli odbiła się w mediach głośnym echem. Nie inaczej było po zwolnieniu go z więzienia. W zeszłym tygodniu również dziennikarze „Newsweeka” pochylili się nad historią byłego mistrza KSW, jednak pokazali ją w nieco szerszym kontekście, opisując życie Materli od początków w klubie Berserkes Team, gdzie trenerem i mentorem jest Piotr Bagiński, który tak wspomina tamte czasy.

Najpierw ćwiczyliśmy w bunkrze, potem na strychu nad warsztatami. Warunki były spartańskie, ale liczyło się pokonywanie słabości, budowanie respektu dla przeciwnika, lekcja szacunku dla samego siebie.

W miarę rozwoju kariery Michała, zaczęły pojawiać się większe pieniądze i sponsorzy, jednak trener Bagiński obawiał się o zdrowie swojego podopiecznego.

Z jednej strony dobrze, bo zaczął zarabiać pieniądze. Pojawili się sponsorzy, którzy niczym bogaci Rzymianie byli gotowi płacić za szkolenie swojego gladiatora. Z drugiej źle, bo uwierzył, że jest niepokonany, a jego ciało zniesie wszystko.

Później przyszła poważana kontuzja i długa rehabilitacja, po której Michał zmienił swoje podejście do MMA, do czego namawiał go właśnie „Bagi”.

Mówiłem: „Masz syna, partnerkę, dom. Co z nimi będzie, gdy cię zabraknie? Zrób wszystko, żeby żyć z MMA jak najdłużej, a nie polec już na wstępie.” Posłuchał. Zaczął o siebie dbać. Wszedł w reżim zawodowca: dwieście dni w roku na zgrupowaniach, dwa treningi dziennie, dieta, zero alkoholu, narkotyków. Skupienie na celu i spokój.

W końcu rozwój kariery doprowadził Michała na sam szczyt polskiego MMA, a bolesny upadek nastąpił wraz z aresztowaniem. Jak mówi trener Bagiński:

Rola handlarza narkotykami była uszyta jakby z myślą o nim. No, bo kto, jeśli nie on? Bestia z klatki, krwiożerczy Cipao? Facet, który niczego się nie boi? Wiedziałem, że media zrobią z niego przywódcę tego gangu. I faktycznie, o kilkunastu podejrzanych zatrzymanych przez CBŚP zaczęto mówić jako o grupie Materii.

Pisząc o aresztowaniu w „Newsweeku” powołano się również na mecenasa Jakuba Łysakowskiego, który jest obrońcą Materli. Adwokat przekazał, że zarzuty prokuratury były łatwe do podważenia, ponieważ świadkowie obrony twierdzili, iż Michał Materia nigdy nie pracował jako ochroniarz w dyskotece w Kołobrzegu, gdzie miał, według świadków oskarżenia, otrzymywać narkotyki, którymi później handlował. Problem jednak polegał na tym, że prokuratura przez siedem miesięcy odmawiała przesłuchania świadków zgłaszanych przez obronę.

W końcu Michał trafił na wolność i błyskawicznie wrócił do treningów. Prokuratura podkreśla jednak, że zwolnienie Materli nie zmienia wagi postawionych mu zarzutów i że to sąd ostatecznie zdecyduje o jego winie lub niewinności. Niedługo zapewne przekonamy się, jak potoczą się dalsze losy byłego mistrza KSW.

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.