Jak poinformował Michael Bisping podczas występu w The True Geordie Podcast, doznał on kontuzji podczas końcówki przygotowań do walki z Georgesem St-Pierrem na UFC 217.

Uszkodziłem swoją chrząstkę żebrową na tydzień przed walką. Tak naprawdę to była ostatnia sesja treningowa, nie powinniśmy byli robić tego sparingu, to brzmi trochę jak wymówka. Nie mówiłem o tym wcześniej, bo nie chciałem tłumaczyć swojej porażki. Prawda jest taka, że przed wylotem do Nowego Jorku doznałem kontuzji. Dean Amasinger pomagał mi w przygotowaniach i podczas sparingu zaatakował takim obaleniem, jakby od tego zależało całe jego życie. Upadłem, on wylądował na moich żebrach i poczułem, że coś się zerwało. Nie mogłem się skręcić ani ruszyć, nic nie mogłem zrobić.

Poleciałem do Nowego Jorku i codziennie byłem pod opieką lekarzy, to był prawdziwy koszmar. Ludzie mówili „wyglądasz jakoś sztywno Michael”. Tak i miałem powód, żeby tak wyglądać. Doznałem kontuzji, ale to był wielki pojedynek, ogromne pieniądze leżały na szali i jako fighter wiedziałem, że dam radę.

To nie był mój najlepszy występ, nie wszystko poszło po mojej myśli. Nic jednak nie odbieram GSP. Niech Bóg go błogosławi, wykonał swoją robotę, dobrze dla niego.

Michael Bisping uległ Kanadyjczykowi poprzez duszenie zza pleców w 3 rundzie i utracił swój pas mistrzowski w kategorii średniej. 3 tygodnie później został znokautowany przez Kelvina Gasteluma. Jeszcze nie wiemy kiedy kolejny raz zobaczymy Bispinga w oktagonie.

2 KOMENTARZE

  1. Ja osobiscie lubie typa, mam jakas sympatie do niego. Jebnalbym z nim piwerko

  2. Nie mówiłem tego wcześniej bo nie chciałem tłumaczyć swojej porachy… Mówię to dzisiaj..hahah pajac niestety 🙂

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.