Linke

Mariusz Linke jest jednym z prekursorów brazylijskiego jiu-jitsu i MMA w Polsce. W rozmowie z „Kurierem Szczecińskim” opowiedział  o tym jak postrzega aktualnego mistrza organizacji FEN w wadze lekkiej Romana Szymańskiego, z którym trenuje.

Romek wywodzi się z boksu, w którym zresztą odnosił sukcesy, zdobywając medale na mistrzostwach Polski. To charakterny chłopak. I perspektywiczny. Ma 23 lata i przyszłość jest przed nim. Cechuje go przede wszystkim nieustępliwość i ogromna pracowitość. W MMA źle zaczął, od dwóch przegranych. Po walce z Łukaszem Kaśniewskim, w której otrzymał kopnięcie w głowę, bardzo się o niego bałem. Ale on wrócił, był konsekwentny i pokonał drogę do pasa mistrzowskiego organizacji FEN, drugiej w Polsce najmocniejszej federacji MMA i jednej z najlepszych federacji w Europie. To już nie te czasy, gdy walczyłem na galach MMA w szczecińskim Soho. Są świetne perspektywy. Rozwinęło się UFC. Wiele obiecuję sobie po Rizin. Chciałbym, żeby Roman się rozwijał. Plan jest taki, żeby doskonalił umiejętności w brazylijskiej akademii Chute Boxe, która może pochwalić się takimi nazwiskami jak Wanderlei Silva czy Anderson Silva. Jeżeli Roman Szymański będzie się rozwijał, to Polska będzie jeszcze z niego bardzo dumna.

W rozmowie z Mariuszem Linke nie mogło oczywiście zabraknąć tematów związanych z BJJ. Zapytany o problemy z finansowaniem BJJ w Polsce, odpowiedział:

Pieniądze oczywiście by się przydały. To żenujące, że najlepsi zawodnicy muszą prosić na Facebooku o wsparcie finansowe, żeby móc pojechać na mistrzostwa Europy lub świata. Sam zresztą, mimo dokonań, musiałem coś takiego robić. Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Jesteśmy zajadli. To atut, który posiadają również Brazylijczycy. Tam obok wspaniałych domów należących do milionerów są slumsy i bieda. Dla niektórych sport jest jedyną szansą na wybicie się. Są wspaniali zawodnicy, którzy pracują jako parkingowi ciecie i są szczęśliwi, że w ogóle mają robotę. W USA można z kolei zarobić na brazylijskim jiu-jitsu. Pojawili się tam świetni zawodnicy. Ale z drugiej strony, gdy jadę do Stanów Zjednoczonych, to często jest tak, że w klubie jest dwóch lub trzech rewelacyjnych fighterów, a reszta to amatorzy. U nas natomiast mało kto odpuszcza. Polacy nie narzekają, że coś ich boli, walczą zawsze na sto procent, a każda walka to masakra. Nawet nie trzeba jeździć do Brazylii, bo w naszym kraju jest gdzie trenować: również w Szczecinie, gdzie są bardzo dobre kluby brazylijskiego jiu-jitsu. Dobre ziarno zostało zasiane. Polacy pokochali ten sport. No i środowisko brazylijskiego jiu-jitsu jest fajne. Ludzie chcą się z tym środowiskiem identyfikować.

6 KOMENTARZE

  1. Może ktoś przybliżyć czym zajmuje się teraz Linke. Jest trenerem BJJ w Szczecinie >??

    Bo nie za wiele o nim słychać.

  2. To zalezy w jakiej akademii w USA. W Atos u Andre Galvao pelno jest klasowych zawodnikow i nikt nie odpuszcza.

  3. Nie tylko nie trzeba jeździć do Brazylii – do Szczecina Brazole sami czasem przyjeżdżają dawać seminaria.Co do Szymańskiego to kompletnie się zgadzam. Pamiętam jego dwie pierwsze walki i nie tylko nie zachwycił, ale i byłem pewien, że nic z niego nie będzie. Mało tego, spisywałem go na straty chyba w co najmniej 3 następnych, mimo że cały czas zaskakiwał. A nawet jak stłamsił Krefta myślałem, że w następnej Kiełek sobie z nim poradzi. I co mi gościu pokazał? Że cały czas gówno wiem. A mało tego, nawet przed 5×5 z Ziółkowskim sądziłem, że kondycji mu na pełne 25 nie starczy. I co? Nie muszę pisać, co.

  4. Raynor

    Może ktoś przybliżyć czym zajmuje się teraz Linke. Jest trenerem BJJ w Szczecinie >??

    Bo nie za wiele o nim słychać.

    Hej,

    W Szczecinie z bratem Maćkiem mają szkołę MMA Linke Gold Team. Dobra szkoła i alternatywa dla Berserkerów szczególnie dla początkujących. Dużo współpracy z Brazylijczykami i wyjazdów w dwie strony.

    Mariusz to gość który praktycznie przywiózł BJJ do Polski.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.