Marcin Tybura jakiś czas temu poznał nazwisko kolejnego rywala, z którym przyjdzie mu się zmierzyć w UFC. O powrót na zwycięską ścieżkę Polak powalczy na gali w Hamburgu, a po przeciwnej stronie oktagonu stanie Stefan Struve. Holender, podobnie jak Marcin, ma obecnie serię dwóch porażek z rzędu i dla obu panów walka w lipcu może być pojedynkiem o pozostanie w organizacji. Jak do tego starcia przygotowywać się będzie „Tybur”? Opowiedział o tym Kubie Witkowskiemu w rozmowie dla zapinamypasy.pl. 

Pierwszym wątkiem dotyczącym obozu przygotowawczego, który poruszono, był dobór sparingpartnerów dla Marcina. Struve to zawodnik mierzący ponad 2 metry, dysponujący świetnym zasięgiem nóg i ramion. Czy jest ktoś w sportach walki, kto może być idealnym partnerem do treningów dla Tybury?

Nie znajdziemy nikogo, kto ma wzrost w okolicach 2,13 m. Jest kilku zawodników z kickboxingu, którzy mierzą nieco ponad 2 metry i myślę, że to z tymi zawodnikami będę się starał sparować jak najwięcej plus przygotować jakąś dobrą taktykę na tego przeciwnika. Jest już parę pomysłów na to, kogo ściągniemy i nawet jesteśmy już po wstępnych rozmowach z tymi ludźmi, także nie będzie tu problemu żeby ich ściągnąć.

Do dwóch ostatnich walk, z Werdumem i Lewisem, Tybura przygotowywał się między innymi w klubie Jackson Wink MMA, który swoją siedzibę ma w amerykańskim Albuquerque. Czy tym razem Polak ponownie sięgnie po wiedzę i umiejętności trenerów z Nowego Meksyku?

Tym razem zostanę w Polsce. Tak jak mówiłem wcześniej, teraz mam okres przygotowania fizycznego, trenuję też i parter i stójkę i zapasy osobno, a jakoś w przeciągu 2 tygodni zaczniemy przygotowanie taktyczne. Wejdziemy też w większą liczbę sparingów.

Teraz też sparuję, ale w mniejszym wymiarze, a na pewno jeśli chodzi o MMA, bo biorąc pod uwagę każdą płaszczyznę osobno, to tych sparingów jest całkiem dużo.

Po tych słowach pierwszą myślą, było dołączenie do Jana Błachowicza czy Daniela Omielańczuka w klubie Berkut WCA. Okazuje się jednak, że nie jest jeszcze ustalone, pod szyldem którego klubu Tybura wyjdzie do oktagonu w Hamburgu.

Nie jest określone do końca, pod jakim klubem będę. Na ten moment wolałbym doprowadzić do takiej sytuacji, w której sam wybiorę sobie 3-4 trenerów z którymi będę się przygotowywał do tej walki. Nie chciałbym się wiązać z żadnym klubem.

Myślę, że na ten moment taka opcja będzie dla mnie najlepsza. Dołączenie do jakiegokolwiek teamu nie gwarantuje sukcesu, myślę że trzeba się rozwijać z ludźmi, z którymi się dobrze pracuje. Nie mówię tutaj, że jakiś trener jest gorszy, ale trzeba się dopasować na linii zawodnik – trener i być otwartym na innych. Myślę, że tak można osiągnąć progres, a ja na to jestem teraz bardzo mocno nastawiony. Chcę pokazać, że ta czołówka światowa jest do pokonania. To jest to, co teraz pozmieniałem – nie dołączę do żadnego klubu z którymi mi się dobrze współpracuje.

Oczywiście jeśli chodzi na sparingi, to jeśli ktoś będzie chciał pomocy, to ja jestem dostępny. Tak samo mam nadzieję, że jeśli będę chciał gdzieś wyjechać i posparować z zawodnikami z jakiegoś klubu, to mam nadzieję, że ten klub będzie na to otwarty.

1 KOMENTARZ

  1. A ja mam dobre przeczucie, bo czuję że Marcin go rozjebie i wygra w drugiej rundzie przez TKO

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.