Od walki Mamed Khalidova (34-6-2) na gali KSW 46 minęły już prawie dwa miesiące. Reprezentant olsztyńskiego klubu Berkut Arrachion udzielił wywiadu tygodnikowi “Wprost”, w którym przeczytamy między innymi o depresji wieloletniego mistrza KSW. W rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską Khalidov mówi więcej o trudnych tematach, w tym również o początkach swojej choroby.
Przez lata zdawałem sobie sprawę z tego, że mam nerwicę. Od czasu do czasu, raz na pół roku, raz na rok, miałem atak paniki. Trwało to ok. pół godziny i przechodziło. Dopiero w 2015 roku, gdy w czasie przygotowań do walki doznałem kontuzji kręgosłupa i musiałem się poddać operacji, poczułem, jak zagrożona jest moja kariera. Dla czynnego sportowca konieczność przerwania treningów, widmo końca kariery z powodu kontuzji okazało się ogromnym obciążeniem psychicznym. Zbyt dużym. Przechodziłem co prawda rehabilitację, ale jednocześnie wątpiłem w swój powrót do sportu. Któregoś dnia po prostu fatalnie się poczułem. I już tak zostało. Z dnia na dzień, w zasadzie w ciągu sekundy, coś się przełączyło i świat zmienił oblicze.
Khalidov przyznał, że temat choroby często jest pomijany, gdyż o tym najchętniej w ogóle by się nie rozmawiało.
Nie tylko sportowcy nie mówią. Ludzie ukrywają chorobę. Nie wiem czemu. Zwłaszcza, że tylu się z tym zmaga. Ale ja myślę, że trzeba o depresji mówić. Niektórzy nie dają sobie rady, bo źle do niej podchodzą. Właśnie dlatego warto rozmawiać. Nawet mnie wspomogło wiele osób, które przechodziły to, co ja. Powiedzieli, że chorobę trzeba przyjąć, nie walczyć z nią, ale zmienić nastawienie, wyciszyć się.
Dziennikarka “Wprost” zapytała o to, czy Khalidovowi zdarzały się myśli samobójcze.
Jestem muzułmaninem i dla mnie samobójstwo to prosta droga do potępienia. Nie myślałem o tym, żeby coś sobie zrobić, właśnie z powodów religijnych. Wolę się męczyć i w męczarniach umrzeć, niż odebrać sobie życie. Ale brak chęci do życia jest normalny w tym stanie. Takie myślenie o beznadziei. O tym, że wolałbym, by mnie nie było, skoro moje życie ma już tylko tak wyglądać.
Na koniec został poruszony temat zakończenia kariery przez Khalidova, który poinformował o tym po walce na KSW 46 w Gliwicach.
Od czasu do czasu problemy wracają. Nerwice przypominają o sobie. Trzy, cztery godziny przed ostatnią walką znów “to” zaczęło mi wchodzić do głowy. Mogłem dać z siebie tylko 50 proc. Póki nie dojdę całkowicie do siebie, nie będę walczył. Nie mogę ryzykować. Nie mam głodu, żeby wracać. To nie jest tak, że podjąłem decyzję i teraz, po kilku tygodniach, jej żałuję. Trenuję cały czas, dla siebie. Z tego na pewno nie zrezygnuję. I staram się szukać nowych kierunków w życiu. Zagrałem w filmie, ale to nie jest tak, że chcę być aktorem. A na pewno nie chcę grywać osiłka, który się tylko napina.
"Póki nie dojdę całkowicie do siebie, nie będę walczył. Nie mogę ryzykować. Nie mam głodu, żeby wracać." – czyli wróci 😀
Mamed i tak jesteś wielki! Rób dalej cokolwiek uznasz za stosowne i dobre dla siebie i Twojej rodziny a hejterom kij w oko 😉 Pamiętam czasy jak byłem bodajże na KSW 7 gdzie debiutował Mamed w walce z jakimś młodzieniaszkiem z….chyba ze Słowacji…potem KSW 8 gdy spacyfikował Dave'a Dalgliesh'a…piękne czasy tego sportu, wtedy jeszcze niszowego…ale piękne zaiste czasy to były 🙂