Już 12 października na gali UFC on ESPN+ 19 do klatki powróci Mackenzie Dern (7-0). Amerykanka ostatnią walkę stoczyła w maju 2018 roku. Przerwa od startów wynikała z ciąży 26-latki. Dern przekonuje jednak, że nie wpłynie to w żaden sposób na jej przygotowania do pojedynku, a przede wszystkim zrobienie wymaganego limitu kategorii wagowej.
“Dzisiaj ważę 123 funty. Walczę w kategorii do 115 funtów, więc muszę zrzucić jeszcze 7 funtów w ciągu ośmiu tygodni. Oczywiście straciłam dużo masy mięśniowej, więc dużo trenowałam, aby odzyskać mięśnie z powrotem. Myślę, że moja waga przez pewien czas pozostanie taka sama. Nie będzie za bardzo się obniżać, mimo, iż będę przybierać na mięśniach, jednak nie mam wątpliwości, że z łatwością zrobię wymaganą wagę. Myśle, że ludzie będą zszokowani, że po ciąży, zrobię wagę łatwiej, niż wcześniej.”
Amerykanka w zawodowym MMA wciąż jest niepokonaną zawodniczką. Pod szyldem organizacji UFC Dern pokonał niejednogłośną decyzją sędziów Ashley Yoder oraz poddała Amandę Cooper. Podczas październikowej gali zmierzy się ona z Amandą Ribas (7-1).
Spekulacje o problemach Dern ze zrobieniem wagi wzięły się z jej poprzednich pojedynków. Przed UFC 224 Amerykanka nie zrobiła wymaganego limitu 115 funtów. Na wagę wniosła 123 funty, czyli aż 7 funtów ponad wymagany limit z tolerancją wynoszącą jeden funt.
Również wcześniej Mackenzie Dern miała kłopoty ze zrobieniem limitu. Na Legacy FC 61 w październiku 2016 roku zniosła na skalę 118.8 funtów, a pięć miesięcy później na LFA 6 zanotowała na wadze 120 funtów.
Generalnie mnie to wali czy robi wagę czy nie. Ulana jest piękna