Marian Kmita, dyrektor ds. sportu telewizji Polsat, udzielił serwisowi Polsatsport.pl ciekawego i obszernego wywiadu, w którym poruszono kondycję polskiego boksu. W rozmowie Kmita porównał boks funkcjonujący w naszym kraju do KSW i popytu na mieszane sztuki walki.
Czy tego chcemy, czy nie popyt na boks w Polsce jest kilkakrotnie mniejszy niż na MMA. Mówię tu szczególnie o galach KSW. Pomiędzy PBN, a KSW jest nokautujący dystans. Coś trzeba z tym zrobić. Będziemy nad tym myśleć. Ale – powiem eufemistycznie – środowisko bokserskie temu nie sprzyja. Z drogi jednak na pewno nie zawrócimy i nadal będziemy polski boks odbudowywali. Za dużo w to już zainwestowaliśmy. Żadna konfiguracja partnerów do kooperacji nie jest wykluczona. My możemy współpracować przy PBN z promotorem ze Stanów, z Anglii, z Polski, z Niemiec. Wszystko jedno. Możemy nawet zorganizować PBN za granicą. Ale musi się to wpisać w jakąś logiczną całość – najpierw ideologiczną, a zaraz potem – finansową. To są bardzo drogie wydarzenia i nie może być tak, że jedynymi wygranymi są pięściarze i promotorzy.
Marian Kmita powiedział również, że nie wiadomo jeszcze dokładnie jakie były wyniki oglądalności ostatniej gali PBN, podczas której do ringu powrócił Tomasz Adamek. Dodał także, że na razie nie zapadła decyzja kto ewentualnie będzie organizował kolejną galę z cyklu PBN.
Cykl pozostaje w niezmienionej formule, ale tak jak powiedziałem – to jest brand, należący do prezesa Zygmunta Solorza. Ten brand może być czarterowany, ale też nie musi. To nigdy nie będzie impreza ani Andrzeja Wasilewskiego, ani Mateusza Borka, ani nikogo innego. To była, jest i będzie impreza Polsatu. Promotor może jedynie dostąpić zaszczytu bycia jej organizatorem. To się nie zmieni i to my będziemy zawsze decydować czy pracujemy przy PBN naszym firmowym zespołem ludzi czy powierzamy komuś organizację. Tak więc nie należy się przywiązywać do żadnego nazwiska jako dyżurnego organizatora PBN.
Cała rozmowa do przeczytania tutaj.
Dobra już się nie zesraj Marian z tym "zaszczytem" :siara:
Pan Marian, który tak zachłysnął się popularnością KSW, że chyba zapomniał o organizowanych onegdaj słynnych bokserskich galach Wojaka Wasilewskiego.Oczywiście była to z reguły sporo mniejsza skala niż KSW, ale gale odbywały się cyklicznie, czasem na sporych halach wypełnonionych ludźmi, a i przed telewizorami ludzie zasiadali. Sponsorowało to wiadome piwo.Po jakiś jednak czasie (dłuższym) wszystko to padło. Dlaczego? Bo ludzie się zorientowali, że Wawrzyk, Kołodziej czy Kostecki pompują te swoje rekordy na kelnerach z Węgier czy Słowacji i nie ma to wielkiej wartości sportowej. Że są to zwykli przęciętniacy.Przypomina to coś komuś? I publika KSW w końcu ogarnie to, że nasi zawodnicy w znakomitej większości prezentują bardzo przeciętny europejski poziom i nie jadą do USA dlatego, że tutaj jest dobrze, ale dlatego, że nie mają tam czego szukać. Ludzie zauważą, też że sprowadzani z Brazylii zawodnicy oprócz długich nazwisk i groźnych tatuaży nie mają za wiele do zaoferowania i są odpowiednikami bumów z Słowacji z boksu.A i na celebrytach trudno będzie ciągnąć, bo atrakcyjnych nazwisk na horyzoncie coraz mniej. A drugiego Pudziana nigdy już nie było i pewnie nie będzie.