Krzysztof Jotko (20-4) na swojej stronie na Facebooku opublikował wpis, w którym skrytykował galę Free Fight Federation. Reprezentant naszego kraju w organizacji UFC napisał, że za dwa lata nikt nie będzie chciał oglądać małych gal mieszanych sztuk walki, a na rynku przetrwa tylko KSW. Poniżej pełny wpis Jotki:

Jesteśmy po gali FFF, czy coś takiego, nieważne.

Zadajmy sobie pytanie – czy potrzebujemy takich eventów, jak ten?

Moim zdaniem organizowanie takich gal w Polsce prowadzi do zepsucia rynku dla młodych, początkujących zawodników. Za rok, czy dwa, nikt już nie będzie chciał oglądać małych gal, a młodzi zawodnicy nie będą mieli możliwości zdobywać doświadczenia, czy przede wszystkim godnych pieniędzy! Tylko gala KSW przetrwa, bo jest od zawsze i ludzie są przyzwyczajeni do jej oglądania. Tak, jak powiedział Tyson – słabe upadnie, a silne będzie się rozwijać!

Silne w Polsce jest KSW, na całe szczęście… Niestety są również cyrkowe gale, które cieszą się popularnością. Ludzie od zawsze kochali i będą kochać kontrowersje i śmieszne walki wyglądające jak spod budki z piwem…

Ale musimy się dobrze zastanowić i myśleć o młodych chłopakach. Dawać im szanse i pomagać się rozwijać.

Chłopaki zostawiają serce, zdrowie czy pieniądze na treningu, czy też w walce, a taki Marcin N. nawet nie trenuje do walki, a w walce nie pokaże nawet 1% umiejętności, bo ich nie ma, ani 1% serca do walki, bo również go nie ma. Najgorsza jest to, że dostaje za to ogromne pieniądze. I ten żart ogląda 1,5 miliona ludzi w Polsce. Plisss stop!!!

W ostatnim starciu Polak pokonał jednoglośną decyzją sędziów Alena Amedovskiego (8-1). Kolejny pojedynek Jotko stoczy już 27 lipca na gali UFC 240, gdzie zmierzy się z Marciem-Andre Barriaultem (11-2).

1 KOMENTARZ

  1. Może jakiś związek zawodowy by jeszcze Krzysio założył? minimalna pensja za walkę? minimalna ilość walk którą musi zapewnić organizator podpisujący kontrakt z młodym ambitnym adeptem sztuk walk? To tak na szybko parę sposobów na uzdrowienie rynku!! MMA to biznes gdzie organizatorzy chcą zarabiać (ale odkrywcze!). Dla nas "garstki fanów" wielowymiarowa walka wręcz a dla większości zwykła 'solówka w klatce'. Dla nas liczy się przedewszystkim poziom a dla większości nazwisko. Chcą ludzie oglądać freakowe gale dla mnie luz (sam zresztą lubię sobie oglądnąć powtórkę paru walk z takich gal), niech poświęcają czas, wydają kasę na co im się żywnie podoba. To że ktoś dojeżdża ileś km na treningi, stoi na bramkach po nocach, wylewa siódme poty na treningach … takich jest masa – nie każdemu się uda, tak jak to w życiu jest. A gale freaków nie wiem jaki mają związek z niszowymi galami, w jaki niby negatywny sposób wpływają.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.