Karolina Kowalkiewicz gładko poradziła sobie z Jodie Esquibel w drugiej walce wieczoru na UFC w Gdańsku.
Praktycznie cała walka toczona była na nogach. Mająca krótsze ręce i nogi Jodie, nie mogła dosięgnąć ciosami Polki. To tylko napędzało Karolę, która kombinacjami zasypywała twarz Esquibel. Miała większe tempo ich zadawania i lepszą celność. Jodie w żadnej płaszczyźnie nie zagroziła Kowalkiewicz, a jedyna sytuacja mogąca skończyć bój, miała miejsce w drugiej rundzie gdy Karola próbowała wyciągnąć na obalonej Jodie balachę.
Po trzech rundach sędziowie nie mieli żadnego problemu ze wskazaniem zwyciężczyni, a Kowalkiewicz wyzwała na pojedynek Jessicę Andrade!
Karolina zawalczyła w swoim stylu, niestety nie ma tego pierdolnięcia w łapie by kończyć walki przed czasem. Na chwilę obecną nie jest w stanie przeskoczyć Aśki i 2 koksów z Brazylii. Ta pierwsza jest dużo lepszą stójkowiczką a 2 kolejne są za silne.
Walka z S-kibel była do jednej bramki, żadna niespodzianka. Ale pokurczowaty nołnejm z Invicty (mimo że UFC zwyczajowo skłamało w statsach, że jest VIRTUALLY IDENTICAL rozmiarów, co Karolina) to tak jakby nie to samo, co Brazylijski buldożer.
Trzeba przyznać że dziewczyna ma jaja… Mogła sobie wymyślić bezpieczną przeciwniczkę jak szefowa na galę w NY.Niestety Andrade ją zdominuje siłowo..Niestety po raz 2. Obie nasze panie nie mają pary w łapie – za to nadrabiają sercem do walki, a Aśka jeszcze dodatkowo piękną stójka.W sumie wolę takie dziewczyny niż babochłopy i do tego lesby.